Reklama

Lemmy Kilmister: Piękniejszy i bez kapelusza

Lemmy Kilmister, lider Motorhead, stracił jeden ze swoich znaków rozpoznawczych. Na szczęście nie chodzi o głos, lecz o czarny kapelusz, który wiele lat temu kupił podczas jednej z tras koncertowych. Nie jest wykluczone, że muzyk utraci, tym razem już z własnej woli, kolejne znaki szczególne - brodawki na twarzy.

Kapelusz Lemmy’ego zmienił właściciela, gdy Motorhead koncertował w klubie Townsend w San Francisco, 17 maja. Nastąpiło to w czasie kiedy zespół wykonywał bisy. W czasie koncertu Lemmy bowiem miał kapelusz na głowie. Zdjął go dopiero w garderobie po zakończeniu zasadniczej części koncertu.

Lemmy rzadko bywa zasmucony, ale kradzież kapelusza wprawiła go ponoć w wisielczy humor. Lider Motorhead był wielokrotnie fotografowany w tym nakryciu głowy, które zakupił wiele lat temu w czasie jednej z tras koncertowych.

Tak więc Lemmy na razie nie będzie się pokazywał w słynnym kapeluszu. A wkrótce być może także bez słynnych brodawek na twarzy. Muzyk powiedział bowiem niedawno, że coraz bardziej przeszkadzają mu one podczas golenia. Lemmy po usunięciu brodawek zamierza wystawić je na licytację w internecie.

Reklama

"Brodawki z wiekiem stają się coraz większe, a ja mam już serdecznie dość golenia się wokół nich. Są dość głębokie i może być ciężko je usunąć. Potem jednak mógłbym je sprzedać w Internecie tak, jak gwiazda porno Houston, która sprzedała fragmenty swoich warg sromowych po tym, jak je pomniejszyła" - mówił Lemmy Kilmister.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Motorhead | twarzy | kapelusze | Lemmy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama