Reklama

Lana Del Rey atakuje koleżanki z branży. Są zbyt wyuzdane?

Lana Del Rey na Instagramie opublikowała list otwarty, w którym atakuje popularne wokalistki za wykorzystywanie seksu i nagości do promocji swojej muzyki. Po burzy, jaką wywołała w sieci, wokalistka sprecyzowała swoje stanowisko.

Amerykańska gwiazda Lana Del Rey obecnie pracuje nad kolejną płytą, która ma ukazać się we wrześniu. Zanim jednak zaprezentowała chociażby jedną zapowiedź, zdecydowała się w mocny sposób zaatakować krytyków, którzy mają problem z jej tekstami. Rykoszetem dostało się innym gwiazdom.

"Teraz, kiedy Doja Cat, Ariana (Grande - przyp. red.), Camila (Cabello - przyp. red.), Cardi B, Kehlani czy Nicki Minaj albo Beyonce mają na szczycie list przebojów piosenki o byciu seksownymi, nienoszeniu ubrań, pieprzeniu, zdradzaniu - czy mogę wrócić do śpiewania o kochaniu własnego ciała, czuciu się piękną czy byciu zakochaną, nawet jeśli związkom, o których opowiadam, daleko do perfekcji, tańcem za pieniądze lub czymkolwiek - co sobie zamarzę - bez bycia piętnowaną lub krytykowaną za to, że gloryfikuję przemoc" - zapytała.

Reklama

Artystka przyznała, że ma problem z dziennikarkami i alternatywnymi piosenkarkami, które twierdzą, że gloryfikuje przemoc wobec kobiet. "Tak naprawdę jestem romantyczną osoba, która śpiewa o realiach, które wszyscy widzimy" - dodała też, że związki pełne agresji i wykorzystania istnieją na całym świecie.

"Uważam, że to żenujące, że przez rzadkie sytuacje, w których opisuje swoją uległą rolę w związku, stały się podstawą do oskarżenia mnie o cofnięcie praw kobiet o setki lat" - dodała.

Del Rey przyznała również, że nie jest feministką, jednak w feminizmie powinno być miejsce dla kobiet taki jak ona, autentycznych i delikatnych, które atakowane są zarówno przez silne kobiety, jak i przez mężczyzn.

Punkt widzenia Lany Del Rey nie został odebrany przez wszystkich zbyt pozytywnie. Wokalistce zarzucono rasizm i dzielenie kobiet na lepsze i gorsze.

"Nie wiem, kto tak dowalił Lanie Del Rey, ale na pewno nie były to czarne kobiety. Dziewczyno, idź śpiewać swoje kokainowe kolędy i daj nam spokój" - komentowała Jamilah Lemieux ze Slate.

"Optyka Lany Del Rey, białej kobiety, narzekającej, że w feminizmie nie ma dla niej miejsca, podczas gdy ona krytykuje zasługi czarnych kobiet dla muzyki, jest przerażająca" - dodała Ashley Reese z Jezebel.

"Jeśli chcesz walczyć z recenzentami - rób to - ale nie pomniejszaj, nawet nieintencjonalnie - wkładu kolorowych artystek oraz tych, które były w branży przed tobą, bo inaczej to ty będziesz czuła się lekceważona" - napisał Michael Blackmon z Buzzfeeda.

Lana Del Rey szybko zareagowała na krytykę.

"Wokalistki, o których wspomniałam, to moje ulubione artystki, więc jak chcecie to wykorzystać, to śmiało. Nie zmienia to faktu, że nie mam tej samej możliwości wyrażenia tego, czego chcę, bez narażania się na krytykę. A jeśli mieszacie w to rasę, to tylko wasza opinia. To nie ma z tym nic wspólnego" - odpisała.

"Jest pewna grupa kobiet, którego głosu nikt nie chce słuchać i nie ma to nic wspólnego z kolorem skóry" - dodała.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Lana Del Rey
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama