Reklama

Klaus Schulze nie żyje. "Odszedł niespodziewanie"

Klaus Schulze, niemiecki kompozytor i jeden z prekursorów rocka elektronicznego, zmarł w wieku 74 lat po długiej chorobie.

Klaus Schulze, niemiecki kompozytor i jeden z prekursorów rocka elektronicznego, zmarł w wieku 74 lat po długiej chorobie.
Klaus Schulze miał 74 lata /Prończyk /AKPA

O śmierci muzyka poinformowano za pośrednictwem profilu w mediach społecznościowych. "Drodzy fani, z głębokim żalem informujemy, że Klaus wczoraj, 26 kwietnia 2022, w wieku 74 lat po długiej chorobie, ale nagle i niespodziewanie, zmarł" - napisano. 

"Pozostawił po sobie ogromną spuściznę muzyczną, ale też żonę, dwóch synów i czworo wnucząt. W jego imieniu i w imieniu całej rodziny chcielibyśmy podziękować Wam za lojalność i wsparcie przez te wszystkie lata - to wiele dla niego znaczyło! Pozostanie jego muzyka i nasze wspomnienia... Zgodnie z jego życzeniem pożegnamy go w gronie najbliższej rodziny. Znacie go i wiecie, co zawsze powtarzał: 'Ważna jest moja muzyka, a nie moja osoba'" - czytamy. 

Reklama

Schulze wydał kilkadziesiąt albumów, zarówno pod własnym nazwiskiem, jak i posługując się pseudonimem Richard Wahnfried. Był członkiem zespołów Tangerine Dream, Asha Ra Temple, The Cosmic Jokers, Go i wielu innych. Jest uważany za jednego z prekursorów rocka elektronicznego,  jednego z nurtów muzyki elektronicznej.

Współpracował m.in. z Lisą Gerrard z zespołu Dead Can Dance (posłuchaj!). Również z nią 17 września 2009 roku - w 70. rocznicę ataku Armii Czerwonej na Polskę - wystąpił na Zamku Królewskim w Warszawie. Duet na tę okazję przygotował specjalny utwór, który został wydany przez Narodowe Centrum Kultury jako singel upamiętniający rocznicowe obchody.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: nie żyje | zmarł
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy