Reklama

Ke$ha - nowy typ imprezowej dziewczyny

Ostatnie 12 miesięcy to pasmo sukcesów Ke$hy. Przed 24-letnią wokalistką rysują się też świetlane perspektywy na 2011 rok.

Okładka podsumowującego ubiegły rok numeru magazynu "Billboard" mówi wszystko. Oto ona - w krótkim futrze, z koroną na głowie i szerokim uśmiechem na twarzy, wymachująca trzymaną w dłoni butelką szampana.

Czy można mieć do niej pretensje za to, że świętuje?

W ubiegłym roku Kesha - albo Ke$ha, jak sama z upodobaniem o sobie mówi - sprzedała w sumie ponad dwa miliony egzemplarzy swojego przebojowego debiutanckiego albumu "Animal" i minialbumu "Cannibal". Jej pierwszy singel, "Tik Tok", zdobył pierwsze pozycje na listach przebojów w jedenastu krajach. Kolejne cztery hity Ke$hy - "Blah Blah Blah", "Your Love Is My Drug", "Take It Off" i "We R Who We R" (ten ostatni zadebiutował na szczycie zestawienia Billboard Hot 100) - zapewniły jej tytuł najlepszej debiutantki roku "Billboardu" i artystki roku notowania Hot 100. W wyścigu o te laury Ke$ha wyprzedziła takich rywali z list przebojów, jak Justin Bieber, Lady Gaga i Katy Perry.

Reklama

Zobacz teledysk "We R Who We R":


Wariactwo we wszystkich aspektach

Jeśli chodzi o nowy rok, to przyniesie on pierwszą trasę koncertową piosenkarki, o której już teraz jest głośno. Do "Get $leazy Tour" Ke$ha podchodzi z pewnością siebie, ale też, jak sama zapewnia, szykuje się na niespodzianki.

- Nie sądzę, że na taki rodzaj szaleństwa, jakie wybuchło w zeszłym roku, można się było w jakikolwiek sposób przygotować - mówi 24-latka, która urodziła się w Los Angeles jako Kesha Rose Sebert, a większą część dzieciństwa spędziła w Nashville. - Mam poczucie, że jestem niesamowitą szczęściarą. Jednocześnie mam świadomość, że najlepszym słowem podsumowującym miniony rok byłoby chyba "wariactwo". Tak, to było wariactwo we wszystkich aspektach - zarówno jeśli chodzi o koncerty, jak i o fanów, moje przeżycia i mój rozwój jako piosenkarki, autorki tekstów, osoby...

- To było niewiarygodne i absolutnie szalone.

Ke$ha dodaje, że nie miała okazji zatrzymać się i w pełni ocenić wpływu swojej twórczości - tanecznego popu noszącego znamiona pokoleniowego manifestu - aż do 7 listopada ubiegłego roku, kiedy to na gali MTV Europe Music Awards, odbierając nagrodę w kategorii Debiut Roku, powiedziała fanom: "Mam nadzieję, że mój przypadek zainspiruje was do tego, żebyście pokazali cynikom środkowy palec i (...) byli sobą".

- O tej nagrodzie zadecydowały głosy fanów - mówi. - Dzięki temu naprawdę uzmysłowiłam sobie, że wszystkie te płyty, które nagrałam; wszystkie te lata pisania piosenek; to, że właściwie mieszkałam w samochodzie; to, że rzuciłam szkołę; wszystkie doświadczenia dobre i złe, i nietajne - jednym słowem, wszystkie te przeżycia i zarwane noce były warte swojej ceny, bo zrozumiałam, że mam wsparcie moich fanów.

- Starałam się rozegrać to ze spokojem - wspomina Ke$ha - ale w chwili, gdy weszłam na scenę, cały spokój diabli wzięli. Był to tak niewiarygodny moment - zdałam sobie sprawę, że robię muzykę dla ludzi, a oni lubią mnie na tyle, że przyznali mi nagrodę swoimi głosami. Miało to dla mnie ogromne znaczenie.

Błyskawiczny sukces Ke$hy prawdopodobnie zaskoczył niektórych obserwatorów muzycznej sceny bardziej, niż powinien. Zacznijmy od tego, że muzyka jest wpisana w DNA młodej gwiazdy: jej matka, Pebe Sebert, była punkrockową wokalistką i autorką tekstów. Ke$hę i jej dwóch braci wychowywała jako samotna matka na zasiłku. Niejaki Bob Chamberlain, inżynier i muzyk z Los Angeles, twierdził swego czasu, że jest biologicznym ojcem piosenkarki, zapewniając, że był obecny w jej życiu do czasu, gdy ukończyła ona 19 lat. A jednak, gdy magazyn "Star" opublikował wywiad z samozwańczym ojcem, w swoim profilu na Twitterze Ke$ha opublikowała wpis następującej treści: "Wciąż nie wiem, kim jest mój tata" - i jak dotąd nie zmieniła zdania.

Lepsze niż seks

Kiedy Ke$ha miała cztery lata, rodzina przeniosła się do Nashville. Pebe podpisała tam nowy kontrakt płytowy; zaczęła też uczyć Ke$hę gry na gitarze i komponowania piosenek.

- Dorastałam, słuchając najróżniejszej muzyki - mówi wokalistka, która zaczynała od pisania kompozycji w klimatach popu, country i rapu. - Muzyka to magia; dosłownie. W przeciągu trzech i pół minuty możesz zmienić nastrój słuchacza. A wykonywanie utworu lubianego przez publiczność, w pełnej sali mieszczącej dwa tysiące osób, z których każda przyszła tam tylko po to, by ciebie zobaczyć - to lepsze niż seks. Jestem przekonana, że to najwspanialsze uczucie, jakie istnieje. To coś euforycznego.

Ke$ha nie od razu dotarła jednak do tego etapu. W szkole zdradzała zapędy naukowe - w różnych źródłach znaleźć można sprzeczne informacje, że uczestniczyła lub ubiegała się o objęcie jej prestiżowym programem edukacyjnym International Baccalaureate. Nieoczekiwanie jednak w 2005 r. rodzina Sebert zetknęła się ze sławą, trafiając do jednego z odcinków reality show "The Simple Life" z udziałem Paris Hilton i Nicole Richie. Ke$ha zwróciła na siebie uwagę; wkrótce, zachęcona przez kilku producentów, którzy mieli okazję zapoznać się z jej nagraniami demo, przeprowadziła się do Los Angeles.

Ke$ha i jej rodzina w "The Simple Life":

Zaczynała tam od pracy na drugim planie - śpiewała w chórku u Paris Hilton (singel "Nothing in This World", 2006) i u Britney Spears ("Lace and Leather", 2008). Zaśpiewała w utworze "Right Round" (2009) rapera Flo Ridy, pojawiła się w teledysku do piosenki "I Kissed a Girl" (2008) Katy Perry; wreszcie zajęła się komponowaniem dla pop-rockowego duetu The Veronicas i innych wykonawców. Dziś przyznaje, że tamten okres w jej życiu był również naznaczony pewnymi "podejrzanymi zagraniami": przyszła gwiazda mieszkała w samochodzie i "kradła warzywa konserwowe z tanich sklepów".

W oderwaniu od rzeczywistości

Niemniej jednak, dodaje Ke$ha, nawet takie doświadczenia miały swoje jasne strony.

- Byłam młoda i bez grosza przy duszy. Żyłam w oderwaniu od rzeczywistości - mówi wokalistka, która obecnie procesuje się z reprezentującą ją niegdyś agencją DAS Communications. Jej właściciel żąda od niej 14 mln dolarów odszkodowania, twierdząc, że Ke$ha, podejmując decyzję o współpracy ze swoją obecną wytwórnią RCA Records, bezprawnie zerwała łączący ich kontrakt. - W sumie jakieś trzy i pół roku, a może cztery lata mojego życia, były dla mnie finansowo mniej stabilne. Wydaje mi się jednak, że właśnie te okoliczności przyczyniły się do mojego rozwoju jako osoby i do rozwoju mojego muzycznego stylu; sprawiły również, że zaczęłam patrzeć na życie w bardzo niekonwencjonalny sposób. A do tego pomogły mi napisać bardzo spójną płytę, która w istocie opowiadała o pewnym stylu życia.

Zobacz nowy teledysk "Blow":

Ten styl życia, mówi Ke$ha, polega na tym, by nie dopuszczać, aby cokolwiek stanęło ci na drodze do dobrej zabawy.

- Nawet pieniądze - zaznacza. - Wydaje mi się, że wątek ten przewija się przez całą moją muzykę. Jestem przeciwna temu, aby to pieniądze decydowały o twoim szczęściu. Nie musisz jeździć wypasioną furą ani nosić markowych ciuchów. Możesz się świetnie bawić, nawet wtedy, kiedy siedzisz w domu z fajnymi ludźmi i nie robisz niczego konkretnego.

- W obecnych czasach taki pogląd trafia chyba do społeczeństwa. Zmagamy się przecież z recesją - dodaje - w związku z czym takie utwory naprawdę mają zakotwiczenie w rzeczywistości. Gdyby nie ten okres, kiedy mieszkałam w Los Angeles, będąc zupełnie bez grosza, zapewne nie patrzyłabym na życie w ten sposób.

"Nie piję i nie puszczam się"

Ke$ha konsekwentnie pielęgnuje również swój wizerunek tandetnej imprezowiczki, odwołując się do śmiałych, a czasem wręcz kontrowersyjnych stylizacji, które nie są bynajmniej odległe od stylu Lady Gagi czy muzycznej poprzedniczki obu artystek - Madonny. Wizerunek Ke$hy jest jednak bardziej stonowany: to poza subtelniejsza i łagodniejsza, w której chodzi o zabawę raczej niż o chęć szokowania.

- Nie mogłabym zaprzeczyć, że zdarza mi się imprezować w stylu trudnym do wyobrażenia dla mnie samej - mówi artystka - ale też nie jestem nieodpowiedzialną kretynką. Nie piję i nie puszczam się. W mojej filozofii imprezowania bardziej chodzi o to, żeby po prostu świętować - świętować cokolwiek. Nieważne, jaka jest sytuacja - ja sprytnie ją wykorzystam i potraktuję jako okazję do zabawy. Zawsze opowiadam się po stronie dobrej zabawy, bez względu na okoliczności.

- Jeśli istotnie zdefiniowałam na nowo pojęcie "imprezowej dziewczyny", to wspaniale - dodaje - bo wcale nie uważam, żeby było to jakieś negatywne pojęcie. Jeśli swoją osobą inspiruję ludzi do dobrej zabawy, to jest to coś pozytywnego.

O minialbumie "Cannibal", który w listopadzie zadebiutował na 15. miejscu zestawienia Billboard 200, Ke$ha mówi, że w zamierzeniu miał on być "fajnym uzupełnieniem płyty 'Animal' - miejscami nieco mroczniejszym, bardziej tragicznym i zdradzającym większą wrażliwość". Zdaniem piosenkarki, dotyczy to zwłaszcza bardziej melodyjnych utworów, takich jak "The Harold Song" czy "CU Next Tuesday".

Szczególną dumą napawa ją kawałek "Sleazy", w którym gościnnie udziela się Andre 3000 z Outkast. Ke$ha zalicza go do swoich "ulubionych muzyków i autorów tekstów wszech czasów".

Rap w utworze "Tik Tok" był z jej strony czystym eksperymentem - dziś jednak, jak sama mówi, czuje się w tej stylistyce swobodniej.

- Śpiewać potrafiłam zawsze - wyjaśnia - ale kiedy poznałam Dr. Luke'a, zaczęłam pod jego przewodnictwem zgłębiać różne style muzyczne. Jeśli chodzi o rap, to na początku było to takie "majstrowanie" przy tego rodzaju muzyce, a ponieważ okazało się, że dobrze mi idzie, poszliśmy w tym kierunku. To było coś, o czym marzyłam niejako od zawsze. Bardzo się cieszę, że mogłam kontynuować moją przygodę z rapowaniem na płycie i że wypadło to tak dobrze, że na moim krążku słychać mojego ulubionego rapera.

Zobacz teledysk "Tik Tok":

Trasa "Get $leazy", która potrwa przez większą część 2011 r., będzie "obłędnie zabawną taneczną imprezą" - obiecuje Ke$ha, dodając, że "zaprezentuje ona również ludziom kilka dodatkowych aspektów jej twórczości i osobowości, których istnienia prawdopodobnie nie podejrzewają". - Potrafię grać na wielu instrumentach, potrafię tańczyć i naprawdę, ale to naprawdę potrafię śpiewać. Na scenie będę robić te wszystkie rzeczy i rozsypywać brokat na wszystkie strony!

Ke$ha liczy również na to, że jej trasa będzie niosła ze sobą pozytywny przekaz.

- Chcę, żeby ludzie czuli się tak, jakby przyszli do mojego domu na imprezę, gdzie mogą być sobą w sposób najbardziej naturalny i instynktowny, nie podlegając żadnym ocenom - mówi. - Chcę, żeby mój show był wydarzeniem, na które przychodzi się ubranym jak szaleniec, z chorym makijażem - i gdzie taki wizerunek jest absolutnie super!

Gary Graff, New York Times

Tłum. Katarzyna Kasińska

The New York Times
Dowiedz się więcej na temat: Ke$ha | Kesha Rose Sebert | Animal
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy