Kasabian: Wyrok dla Toma Meighana zbyt niski? "Niebezpieczny przekaz"
Tom Meighan - były już wokalista Kasabian - został skazany za pobicie swojej partnerki na 200 godzin prac społecznych. Decyzja sądu jest szeroko komentowana, a organizacje walczące z przemocą domową są oburzone i twierdzą, że kara dla gwiazdora jest skandalicznie niska.
7 lipca sąd w Leicester rozstrzygał w sprawie Toma Meighana, wokalisty Kasabian, który pobił swoją partnerkę Vikki Ager. Pijany gwiazdor chwycił kobietę za nogę i uderzył ją w głowę. Świadkiem awantury miało być dziecko, które zawiadomiło policję.
Kiedy policja przyjechała na miejsce, Vikki Ager miała m.in. rany na kolanach, łokciu, kostce i palcu u nogi. Nie chciała jednak składać zeznań przeciwko muzykowi i występować przed sądem po stronie oskarżenia.
W sądzie Meighan początkowo zaprzeczał, że zrobił krzywdę byłej partnerce, ale przyznał się do winy, gdy pokazano mu wideo z monitoringu z momentu pobicia. Wtedy rockman zalał się łzami, skrywając głowę w dłoniach. Ostatecznie sąd skazał go na 200 godzin prac społecznych.
Zarzuty i wyrok skazujący sprawił, że wokalista został wyrzucony z popularnej formacji.
"Nikt w zespole nie chciał, by się to zdarzyło. Wszyscy razem ciężko pracowaliśmy przez 23 lata i mieliśmy kolejne wielkie plany na przyszłość. Jesteśmy kompletnie załamani. Ale nie mieliśmy wyboru i musieliśmy poprosić Toma o opuszczenie zespołu. Przemoc domowa i nadużywanie każdego rodzaju jest całkowicie niedopuszczalne. Kiedy tylko dowiedzieliśmy się o zarzutach, podjęliśmy decyzję, że nie możemy dłużej pracować razem. Niestety musieliśmy wstrzymać tę informację do momentu wyroku skazującego" - czytamy.
Wyrok odbił się w Wielkiej Brytanii szerokim echem. Nie wszystkim spodobało się to, że sąd nałożył na wokalistę tak niewielką karę i nie skazał go na więzienie.
W tej sprawie oświadczenie wystosowała m.in. Partia Kobiet. "Ofiara została uderzona w twarz, wielokrotnie przewracana i popychana. Wszystko nagrały kamery, a sędzia stwierdził: 'Mogłem wysłać się za kratki'. Pytanie: dlaczego tego nie zrobił?" - czytamy.
Organizacja "Women's Aid" nazwała wyrok natomiast, że taki wyrok wysyła "niebezpieczną wiadomość do innych sprawców przemocy" i nie zniechęca do takich działań.