Reklama

Doda jest prześladowana?

Dzień po odebraniu prawa jazdy Dorota "Doda" Rabczewska miała stłuczkę. Wokalistka twierdzi, że to efekt działania dziennikarzy "Faktu", którzy polują za "gorącym tematem". Doda zapowiada, że być może w całej sprawie zwoła specjalną konferencję prasową.

Na oficjalnej strony Dody pojawiła się notka o kolizji samochodowej z jej udziałem.

"Nie podejrzewałam, że można posunąć się aż tak daleko, by mieć gorący temat, jakim bez wątpienia jest kolizja samochodowa z moim udziałem i to dzień po odebraniu prawa jazdy" - pisze wokalistka.

"Jadąc prostą drogą nawet nie spodziewałam się, że śledzący mnie od pewnego czasu kierowca Skody, łamiąc przepisy drogowe (tzn. przekraczając podwójną linię ciągłą) uderzy w tył mojego samochodu. Początkowo nic nie usłyszałam, gdyż uderzenie było delikatne i jechałam dalej, aż zaparkowałam na miejscu dokąd zmierzałam".

Reklama

Wokalistka przekonuje, że kierowca skody chciał jej wmówić, że kolizja zaistniała z jej winy. Pasażerem pojazdu - zdaniem Dody - był etatowy fotograf "Faktu", który w trakcie jej rozmowy z kierowcą robił zdjęcia.

"Po późniejszych pertraktacjach i chęci dogadania się ze strony kierowcy Skody mimo wszystko wezwałam policję, co zakończyło się mandatem po obu stronach. Być może zwołam w tej sprawie konferencję prasową, gdyż nie mam zamiaru stracić zdrowia lub co gorsza życia, bo jakiemuś dziennikarzowi potrzebny jest news na pierwszą stronę..." - pisze Doda.

"Zastanawiam się teraz gdzie są granice prześladowania i stresowania młodego kierowcy. Przecież naraża to nie tylko moje zdrowie i życie, ale także innych ludzi!" - dodaje oburzona wokalistka na swojej oficjalnej stronie.

Zobacz teledyski Dody i Virgin na stronach INTERIA.PL.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Doda | faktu | dodaj | prawo jazdy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy