Reklama

Chylińska: Nie jestem bez winy

Agnieszka Chylińska opowiada ostatnio nie tylko o swojej nowej płycie, "Winna", która ukazała się w tym tygodniu, ale również o tym, co doprowadziło do rozpadu grupy O.N.A. Wokalistka przyznała, że sama też nie jest bez winy.

"Nie odpowiadała mi dożywotnia rola uczennicy. Bez względu na liczbę złotych płyt i sukcesów, które grupa również mnie zawdzięcza, Grzegorz Skawiński traktował mnie protekcjonalnie".

"Myślę, że trudno mu było znieść, że przyszła do zespołu gówniara i zajęła jego miejsce przy mikrofonie. Przypominał moich znienawidzonych nauczycieli" - mówi Chylińska o powodach odejścia z O.N.A.

"Kiedy w studio podobało się wszystkim, jak zaśpiewałam, nawet inżynierowi dźwięku - jemu nie. Wymachiwał paluszkiem. W tekstach poprawiał potem na później, ponieważ na bo. To było dobre, kiedy debiutowałam. Ale potem zaczęłam dojrzewać i mieć własną artystyczną wizję".

Reklama

" Na dłuższą metę w twórczości nie może być kompromisu. Dwie indywidualności w zespole to za wiele. Kiedy Skawiński kolejny raz potraktował mnie jak psa, pomyślałam, że sprawy zaszły za daleko".

"Uznałam, że przez lata wiele rzeczy robiłam przeciwko sobie. Teraz wszystko spada na mój łeb, będzie mi ciężej, ale niech tak będzie, bylebym tylko mogła być sobą".

Chylińska jednak nie tylko po stronie Grzegorza Skawińskiego widzi winę za rozpad O.N.A.

"Sobie też mam wiele do zarzucenia. Nie potrafiłam mówić głośno o tym, że w zespole źle się dzieje. Ale czułam przed kolegami ogromny respekt. Byłam dziewczyną ze szkolnej ławki, kiedy zaproponowano mi współpracę".

"Kiedy poznałam Skawińskiego, był człowiekiem pokornym, zdesperowanym. Spadł z wysokiego konia. Kombi straciło popularność. Potrzebował świeżej krwi. Kiedy przestaliśmy odnosić spektakularne sukcesy, atmosfera zaczęła się psuć. Zaczęto szukać winnych".

"Padło na mnie. Bo jestem zbyt kontrowersyjna, co wcześniej było atutem. Wtedy powiedziałam kolegom: albo Skawiński, albo ja. Wszyscy podnieśli rączkę za mną. Wtedy rozpoczęła się wenezuelska telenowela".

"Próby odbywały się bez Skawińskiego. Szukaliśmy gitarzysty. A jednak ostatecznie koledzy poszukali łatwiejszej drogi".

"Nie chcę być złośliwa, ale kiedy ma się 50 lat, trudniej ryzykować. Dwa miesiące przed rozstaniem Tkaczyk i Skawiński połączyli siły i zaprosili mnie na dywanik. Chcieli mi odpuścić grzechy, postawili jednak warunek".

"Miałam poprzeć wyrzucenie Zbigniewa Kraszewskiego i Wojtka Hornego. W końcu nasza trójka założyła zespół Chylińska".

Rzeczpospolita
Dowiedz się więcej na temat: O.N.A. | WiN | wino | Agnieszka Chylińska
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama