Reklama

"Ceny europejskie, gwiazdy światowe, tylko my zarabiamy po polsku"

Nasz tekst o drogich biletach na koncerty w Polsce wywołał gorącą dyskusję na ten temat. Poniżej publikujemy wybrane komentarze naszych czytelników.

Nasz tekst o drogich biletach na koncerty w Polsce wywołał gorącą dyskusję na ten temat. Poniżej publikujemy wybrane komentarze naszych czytelników.
Scena Open'er Festivalu /AKPA

"Ja tam nie dam 300 lub więcej złotych za występ. Aż tak słońce na dekiel mi nie padło. Wolę te 1200-1600 zł - czyli równoważność 4-5 koncertów wpakować w zestaw kina domowego. Do tego kupię legalne płyty owych gwiazd i mam niewiele gorsze wrażenia niż z tego koncertu" - pisze użytkownik Janek.

"Na Rolling Stones, nawet jakby bilety były po 1000 PLN, to i tak warto!" - uważa Mario.

"Widać mamy bardzo bogate społeczeństwo. A tak wszyscy narzekają, że taka bieda itp." - komentuje ddd.

"Proste. Nie płacić. Dziękujemy - nie przyjeżdżajcie, nie występujcie. Zawsze można wyskoczyć do Pragi czy Berlina" - radzi sprocket.

Reklama

"Dlaczego, jak wchodzę na koncert, to nie wolno mi wnieść nawet półlitrowej wody mineralnej (oryginalnie zamkniętej!), ale tę samą wodę mogę kupić już w środku obiektu pięć razy drożej? To jest chamstwo, na którym ktoś zarabia" - zwraca uwagę kolo.

"Ceny mamy na podobnym poziomie lub nawet niższe niż za granicą. To nie bilety są za drogie, tylko zarobki za małe i tak jest ze wszystkim w naszym kraju. Wydać 300 zł przy 1200-1500 zł pensji, a wydać jakieś 50-60 euro przy 1200 euro pensji to raczej znacząca różnica" - wylicza Iron13.

"Ceny biletów są europejskie, gwiazdy światowe, tylko my zarabiamy po polsku" - dodaje znafca.

"Dlaczego bilety są takie drogie? Bo niezmierzona jest chciwość 'artystów' miliarderów" - przekonuje kk.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: koncerty | bilety
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama