Britney Spears o playbacku: Wkurza mnie to!
Amerykańska wokalistka w rozmowie z izraelską telewizją w zdecydowany sposób zaprzeczyła pogłoskom, że w ogóle nie śpiewa na swoich koncertach. Spears przyznała, że stosuje na koncertach niewielki playback, który ma jedynie wspierać jej występy na żywo.
Przypomnijmy, że kolejne wątpliwości internautów na temat tego, czy Britney Spears jedynie udaje na koncertach, że śpiewa, pojawiły się w czerwcu 2017 roku po jej występie w Tokio w Japonii.
W sieci pojawiło się nagranie, na którym widać, jak wokalistka przypadkowo zdjęła swój przypięty do ucha mikrofon, a mimo to jej głos wciąż był słyszalny. Nagranie zobaczono kilkadziesiąt tysięcy razy, a pojawiły się pod nim również komentarze, że Spears od początku swojej kariery jedynie udaje, że potrafi śpiewać.
Na oskarżenia dotyczące playbacku Spears zareagowała bardzo zdecydowanie.
"Wiele osób uważa, że nie śpiewam na żywo. Z powodu rozbudowanej choreografii, muszę mieć delikatny playback, jednak na koncertach jest on tylko dodatkiem do mojego prawdziwego głosu. Wkurza mnie takie podejście, gdyż w tym samym czasie wywijam tyłkiem i śpiewam i nikt mnie za to nie docenia" - mówiła Spears przed koncertem w Izraelu (3 lipca).
Spears dodała, że jedyne momenty, w których posiłkuje się nagranym wcześniej wokalem, to fragmenty koncertów, w których choreografia utrudnia śpiewanie, a obecne rozwiązanie z podkładem stosowane jest od czasów jej rezydentury w Las Vegas w 2014 roku.