Reklama

Anita Lipnicka o końcu miłości

Pod koniec 2005 roku pojawiły się informacje o końcu miłości Anity Lipnickiej i Johna Portera. Wbrew plotkom, nie chodziło tu o jakieś kłopoty w ich związku, ale o premierę singla "Death Of Love". Czarno-biały teledysk do tego utworu to jeden z 30 klipów nominowanych do Yacha internautów, przyznawanego przez użytkowników portalu INTERIA.PL. - Miał być surowy, prosty i mocny. Dodatkowym, ukrytym dla oka widza faktem, była moja ciąża - wspomina prace nad teledyskiem Anita Lipnicka.

Klip do "Death Of Love" zdobył także nominację do Yacha w kategorii najlepsze zdjęcia. Zdobywców nagród poznamy na uroczystej gali 15. Jubileuszowego Festiwalu Polskich Wideoklipów Yach Film, która odbędzie się 8 października w Gdańsku. Przypomnijmy, że swoje głosy na Yacha internautów możecie oddawać na specjalnej stronie Yach Film.

- Okładka płyty czy "ruchome obrazki do piosenek" są w naszym odczuciu integralną częścią całej koncepcji dotyczącej danego albumu. Chodzi o tworzenie odpowiedniego klimatu wokół muzyki. Oboje z Johnem staramy się, żeby w tym, co robimy, było jak najmniej przypadku. Wszystko jest więc szczegółowo planowane i prezentowane w zamierzony z góry sposób - opowiada INTERIA.PL Anita Lipnicka.

Reklama

- Nie zawsze udaje się jednak przełożyć koncepcje z głowy na rzeczywiste warunki - zazwyczaj problemem jest brak pieniędzy albo czysto ludzkie różnice w widzeniu tematu. Akurat jeśli chodzi o klip do "Death Of Love" prawie udało się osiągnąć to, na czym nam zależało. Fajnie, że ktoś to docenił - dodaje wokalistka.

Teledysk przygotowali wspólnie Patrycja Woy i Miguel Nieto. Ten drugi jest także autorem klipu "Nothing Is Forever" Silver Rocket, nominowanego do Yacha za montaż.

- Od samego początku widzieliśmy ten teledysk w czarno-bieli. Miał być surowy, prosty i mocny. Chcieliśmy uniknąć stylistyki "wymuskanej" czy też "reklamowej". Pomysł zagrania symbolami (stroje ślubne) miał tu służyć wyrażeniu pewnej przewrotności - wspomina prace nad "Death Of Love" Anita.

- Oto dwoje zakochanych ludzi, którzy postanowili spędzić z sobą resztę życia, śpiewa do siebie o końcu uczucia, o tym, jak to będzie, kiedy czas odrze ich ze wszystkich atrybutów romantycznej miłości - opowiada piosenkarka.

- Dodatkowym, ukrytym dla oka widza faktem, była moja ciąża. Pola [córeczka urodzona 24 lutego - przyp. red.] mieszkała u mnie w brzuchu już piąty miesiąc. Po cichu, całkiem incognito, brała udział we wszystkich działaniach promocyjnych do płyty "Inside Story", począwszy od sesji okładkowej, poprzez teledyski, skończywszy na trasie koncertowej - śmieje się szczęśliwa mama.

Poczytaj felietony Anity Lipnickiej w INTERIA.PL.

Zobacz teledyski duetu Lipnicka & Porter na stronach INTERIA.PL.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: ciąża | Lipnicka & Porter | Anita Lipnicka | John Porter | Anita
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama