Reklama

Włóczykij idzie dalej

John Frusciante "Letur-Lefr", Record Collection

Minialbum "Letur-Lefr" to pierwsze wydawnictwo Johna Frusciante po oficjalnym rozstaniu z Red Hot Chili Peppers. Genialny gitarzysta uparcie kroczy swoją własną, dość wąską ścieżką i zachęca fanów, by kupowali tę EP-kę... na kasetach magnetofonowych.

Zrezygnował z wielkich stadionów i wielkich pieniędzy, by w zaciszu swojego domu nagrywać kolejne solowe albumy. Tym razem John Frusciane dał wyraz swojej fascynacji muzyką elektroniczną. Zaczęło się od intensywnego zgłębiania acid house'u. Przez pięć lat starał się jak najlepiej poznać ten gatunek i możliwości elektronicznych zabawek. W końcu zdecydował się zarejestrować efekty tych poszukiwań. Swoją aktualną twórczość muzyk określa jako "progresywny synth pop".

Reklama

"Straciłem zainteresowanie tradycyjnymi metodami tworzenia muzyki. To co mnie zaczęło najbardziej ekscytować, to możliwość odkrywania nowych technik komponowania" - tłumaczy artysta.

Frusciante deklaruje, że wyrzekł się tego wszystkiego, czego nauczył się jako muzyk rockowy, by z czystym umysłem podejść do nowego materiału. To oczywista kokieteria, bo na "Letur-Lefr" (tytuł pochodzi od nazwisk Frusciante i Nicole Turley - jego żony) bez problemu rozpoznamy kompozytorskie patenty gitarzysty. Poza tym John nie pierwszy przecież raz idzie w syntetyczne brzmienie - więcej niż umiejętnie eksplorował elektronikę choćby na albumie "To Record Only Water for Ten Days" (2001 r.).

Jest jednak "Letur-Lefr" kolejnym krokiem w twórczym rozwoju Johna. Lekkie melodie wsparte klawiszowymi harmoniami łączą się ze śmiałymi dźwiękami syntezatorów, do czego dodane zostały elementy rapu, i to w całkiem dużych proporcjach (gościnnie m.in. RZA). Łagodność i ostrożność kompozycji płynnie potrafi przejść w kilka jazgotliwych, ekspresyjnych uwag, by za chwilę wycofać się na pozycję nienachalnej melodyjności. Ten scenariusz znajduje zastosowanie choćby w otwierającym EP-kę numerze "In Your Eyes".

Całość ma jednak charakter chaotycznie porozrzucanych impresji i pomysłów, stanowiących raczej przedsmak pełnego albumu, który ukaże się we wrześniu ("PBX Funicular Intaglio Zone"). Ale jest coś niebywale inspirującego w tym, że John Frusciante - opierając pokusie kontynuowania kariery gwiazdy rocka - wciąż największą radość odnajduje we włóczeniu się po bezdrożach muzyki rozrywkowej.

6/10

Posłuchaj utworu "In Your Eyes" z płyty "Letur-Lefr":


Czytaj recenzje płytowe na stronach INTERIA.PL!

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: "Ida" | 'Ida' | John Frusciante | recenzja | Red Hot Chili Peppers
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy