Reklama

Sopot TOPtrendy: Czesław zapamiętany, Kora z gośćmi

Za nami pierwszy dzień dziewiątej edycji Sopot TOPtrendy. Co działo się za kulisami festiwalu?

Piątkowy wieczór rozpoczął już tradycyjnie koncert TOP, na którym wystąpili artyści którzy w minionym roku sprzedali najwięcej płyt. Zwycięzcą została grupa Kult, która jednak nie pojawiła się po odbiór nagrody (Kazik od lat konsekwentnie odmawia udziału w takich imprezach).

Spore wrażenie robiła scena w Ergo Arenie mieszcząca kilkanaście tysięcy widzów - to tu swój pierwszy koncert w Polsce dała pod koniec 2010 roku Lady Gaga. Jednak nasi artyści podchodzili do występu w tej hali z pewną rezerwą.

- To przeogromna, niesamowita hala. Ja jestem, co prawda właśnie po serii koncertów halowych, ale takiej hali jak ta jeszcze w Polsce nie było. To nie jest łatwe wyzwanie tu zagrać - powiedziała nam Maryla Rodowicz.

Reklama

Jednak obawy królowej polskiej estrady były zupełnie bezpodstawne - publiczność jak zwykle owacyjnie ją przyjęła. Maryla poderwała do zabawy widzów swoimi ulubionymi utworami z lat 50. - "Karuzela", "Cicha woda" i "Czerwony autobus", które znalazły się na jej ostatniej płycie "50".

- Cieszę się, że cokolwiek proponuję - czy, tak jak w przypadku płyty "50" swingowe opracowania piosenek z lat 50., czy coś z moich dawnych przebojów, czy też coś zupełnie nowego publiczność mnie akceptuje. Widzę, że podoba się im moja energia, moja otwartość. To mnie bardzo cieszy i uskrzydla i za to bardzo dziękuję - dodała piosenkarka.

Oprócz Maryli Rodowicz na scenie, po kilkunastomiesięcznej przerwie spowodowanej urodzeniem synka Stasia pojawiła się także Ania Dąbrowska, która zachwycała nie tylko swoim śpiewem, ale i wyglądem.

- Czuję się fantastycznie. To jest duży zaszczyt znaleźć się w takim gronie, na tak wysokim miejscu [2. miejsce w koncercie TOP]. Kiedy nagrywaliśmy płytę "Ania Movie" zakładaliśmy, że to będzie płyta niszowa, zupełnie nie braliśmy po uwagę jej sukcesu komercyjnego. Tym bardziej cieszy taki sukces - powiedziała Ania Dąbrowska.

- Zastanawiałam się, jak to będzie z powrotem na scenę po przerwie, ale muszę powiedzieć, że chyba nawet było fajniej, niż przed. Jestem teraz bardziej wyluzowana, podchodzę do tego - jako do czegoś co teraz już wiem, że kocham robić w życiu i pewnie dlatego czerpię z tego większą radość. Czuję już głód powrotu na scenę i głód robienia następnej płyty. Chętnie wejdę do studia - zdradziła artystka.

Spore poruszenie wywołało pojawienie się na scenie Czesława Mozila wraz z zespołem, a ta za sprawą nie tyle samej muzyki, co bardzo oryginalnej, barokowej (peruki, makijaże) stylizacji.

- Musieliśmy jakoś sprawić, żeby publika nas zapamiętała. Trochę, co prawda kokietujemy tą stylizacją, ale graliśmy tylko jeden utwór - więc musiał mieć dobrą oprawę. I od razu mam apel do pani Niny Terentiew: "Proszę Pani, jak Pani nas zaprosi jeszcze raz, nawet jak nie będziemy TOPTrendy, to przyjdziemy i zrobimy naprawdę niezły show. Proszę mi wierzyć. A dziś naprawdę można nam było dać dwa kawałki do zagrania. No, ale może kolejnym razem się uda" - powiedział Czesław Mozil.

Jego płyta "Pop" w topowej dziesiątce uplasowała się na 9. pozycji. Czy taki wynik satysfakcjonuje Czesława?

- Czuje się cudownie. Bardzo jestem zadowolony z polskiej publiczności i polskich słuchaczy. Dziękuję, że zechcieli kupić i posłuchać naszej płyty. A co do festiwalu TOPTrendy cieszę się, że dzielimy scenę z innymi artystami, że jesteśmy częścią tego festiwalu - dodał Mozil.

Wyjątkowy występ w drugiej części wieczoru dali dwaj panowie - Andrzej Piaseczny i Seweryn Krajewski. Z powodzeniem współpracujący od kilku lat artyści wzruszyli sopocką publiczność do łez wykonując m. in przeboje "Na początek", "Śniadanie do łóżka", "Jan Serce", "Nie spoczniemy". Panowie mają za sobą 70 wspólnych koncertów w ramach trasy "Na przekór nowym czasom". Ten mini-koncert w Ergo Arenie - jak zapowiadali, miał być ich koncertem pożegnalnym. I pewnie dlatego, publiczność długo nie dawała opuścić im sceny, a brawom i owacjom na stojąco nie było końca.

- Marzyło mi się, żeby tak jak na pożegnania Adama Małysza zostały wyprodukowane szaliki na nasz ostatni koncert, tak się nie stało - być może dlatego, że nie daliśmy na to szans organizatorom - śmiał się Andrzej Piaseczny.

A tak na poważnie od razu dodał: - To jest wielki finał, który tak jak wiele razy w moim życiu prowadził mnie na następne etapy mojej zawodowej drogi. To był piękny okres, piękne dwa lata, ale czas na nowe rzeczy. Jednak my z Sewerynem nie żegnamy się jako autorzy, ale etap "Na przekór nowym czasom" zamykamy. Każdy z nas coś już zaczął robić - ja nagrałem płytę "To, co dobre", która pojawi się w lutym, Seweryn także zaangażował się w nowe projekty - dodał wokalista.

Ostatnia część wieczoru należała do Kory i jej największych przebojów. Artystka zaskoczyła widzów niecodziennymi aranżacjami hitów wykonanymi z udziałem gości specjalnych - Muńka i grupy Enej. Kora, która świętuje w tym roku jubileusz 35-lecia pracy artystycznej, otrzymała Bursztynowego Słowika oraz nagrodę specjalną - statuetkę festiwalu TOPtrendy. Rockowy, żywiołowy i energetyczny koncert Kory był ukoronowaniem pierwszego dnia festiwalu.

Emilia Chmielińska, Sopot

Czytaj także:

Sopot: Zwycięstwo nieobecnych w koncercie TOP

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy