Reklama

Cała prawda o Boyzone

Ronan Keating, irlandzki wokalista pop i były członek irlandzkiej grupy Boyzone, postanowił wreszcie powiedzieć całą prawdę o przyczynach rozpadu zespołu. W programie emitowanym przez stację telewizyjną BBC, piosenkarz wyznał, że chciał powrócić do swych kolegów, ale po tym, jak się wobec niego zachowywali w ciągu ostatnich kilku miesięcy, nie ma już na to najmniejszej ochoty.

Ronan Keating, irlandzki wokalista pop i były członek irlandzkiej grupy Boyzone, postanowił wreszcie powiedzieć całą prawdę o przyczynach rozpadu zespołu. W programie emitowanym przez stację telewizyjną BBC, piosenkarz wyznał, że chciał powrócić do swych kolegów, ale po tym, jak się wobec niego zachowywali w ciągu ostatnich kilku miesięcy, nie ma już na to najmniejszej ochoty.

"Miałem naprawdę dobre intencje. W sumie nadal jeszcze mam zamiar do nich wrócić i zagrać wspólną trasę. Ale ostatnio wiele się wydarzyło. Długo ze sobą nie rozmawialiśmy i szczerze mówiąc tak naprawdę nie wiem, co się teraz w zespole dzieje. Chłopaki są wobec mnie trochę niesprawiedliwi i teraz już wiem na pewno, że do pojednania nie dojdzie. Nie będzie żadnej trasy, ale to nie jest moja wina" - powiedział Ronan Keating.

Nieco inne zdanie na ten temat ma Keith Duffy, kolega Ronana z zespołu. Twierdzi on, że całą winę za rozpad grupy ponosi właśnie autor przeboju "Life Is A Rollercoaster", "ponieważ kreuje się na Boga". Keith kiedyś bardzo przyjaźnił się z Keatingiem i jest bardzo zawiedziony postawą swego byłego kolegi.

Reklama

"Ronan nie ma już dla mnie czasu. Próbowałem go jakoś przekonać, otworzyć mu oczy. Ostatni raz zadzwonił do mnie, gdy urodziła mu się córeczka. Wysłałem mu nawet kwiaty i dzwoniłem z życzeniami, ale nigdy już się do mnie więcej nie odezwał. Potem Shane powiedział mi, że Ronan wycofał się z trasy i to jeszcze podobno za moją namową. Bardzo się wtedy pokłóciliśmy. Teraz już nie ma powodów, aby do mnie dzwonić, już mu nie wypada. Kreuje się na Boga, a ludzie to kupują i utwierdzają go w tym przekonaniu, że jest kimś lepszym. Teraz już nas nie potrzebuje, ma nowych przyjaciół, takich jak Elton John" - wyżalił się Keith.

Jak więc widać, każda ze stron ma swoją wersję wydarzeń, ale prawda jest prosta - zespół Boyzone faktycznie nie istnieje, chyba że pozostali wokaliści zdecydują się kontynuować jego działalność bez Ronana Keatinga.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Boyzone | Ronan | Prawda | Ronan Keating
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy