Reklama

Ritchie Blackmore: Od herosa gitary do faceta w rajtuzach

Wielu fanów hard rocka wciąż wierzy, że ich idol się otrząśnie, ale Ritchie Blackmore najwyraźniej czuje się szczęśliwy jako "facet w rajtuzach".

Wielu fanów hard rocka wciąż wierzy, że ich idol się otrząśnie, ale Ritchie Blackmore najwyraźniej czuje się szczęśliwy jako "facet w rajtuzach".
Ritchie Blackmore w roli minstrela /Oficjalna strona zespołu

Trudno sobie wyobrazić historię hard rocka bez Ritchiego Blackmore'a i charakterystycznego brzmienia jego gitary. Urodzony 70 lat temu, 14 kwietnia 1945 roku muzyk rozpoczął karierę jeszcze pod koniec lat 50., ale największy sukces odniósł z grupą Deep Purple.

Pierwszy instrument Ritchie otrzymał w wieku 11 lat od swojego ojca, który zapisał syna zapisał na lekcje gry, w dużej części poświęcone muzyce poważnej. Ćwiczenie klasyki przydało mu się znacznie później, ale młody muzyk szybko postawił na grę na gitarze elektrycznej. Swoje pasje początkowo realizował u boku Screaming Lord Sutcha w grupie The Savages (tego od "I Put A Spell On You"), później w The Outlaws, The Three Musketeers (występował w adekwatnym do nazwy stroju) i Crusaders (zastąpił tam Jimmy'ego Page'a, późniejszego gitarzystę Led Zeppelin). Wreszcie dołączył do grupy Roundabout, która za namową Blackmore'a szybko zmieniła nazwę na Deep Purple.

Reklama

W składzie Deep Purple Ritchie wyrósł na jednego z najzdolniejszych gitarzystów w historii rocka. Jego twórczością i grą na instrumencie inspirowali się w późniejszych latach inni muzycy, jak choćby Randy Rhoads (zespół Ozzy'ego Osbourne'a), Jannick Gers (Iron Maiden) czy "wymiatacze" pokroju Yngwie Malmsteena i Paula Gilberta (Mr. Big).

"Chciałem grać tak szybko i głośno, jak to było tylko możliwe" - mówił o początkowych latach w Deep Purple. W połowie lat 70. doszło do pierwszego ostrego kryzysu w tym zespole, który poskutkował odejściem gitarzysty. Blackmore zdecydował wówczas o powołaniu nowej grupy, początkowo pod nazwą Ritchie Blackmore's Rainbow, później skróconą do Rainbow. Tu jego losy skrzyżowały się z kolejnym niezwykle utalentowanym wokalistą - Ronnie Jamesem Dio, który wcześniej poprzedzał Deep Purple z formacją Elf. Amerykanin u boku kapryśnego nieraz Blackmore'a wytrzymał raptem cztery lata, ale po rozstaniu szybko znalazł nową posadę w Black Sabbath (za Ozzy'ego Osbourne'a). Grupa Rainbow była pierwszym sygnałem, że Blackmore do końca życia nie zamierza grać hard rocka, bo w twórczości nowej formacji zaczęły pojawiać się elementy muzyki barokowej i średniowiecznej.

Rainbow i "Long Live Rock N Roll":

"Blues była dla mnie zbyt ograniczający, a muzyka klasyczna zbyt zdyscyplinowana. Zawsze tkwiłem na muzycznej ziemi niczyjej" - tłumaczył w jednym z wywiadów, gdy coraz wyraźniej widać było, że gorset herosa gitary go mocno uwiera.

Powrót do klasycznego składu Deep Purple (kwiecień 1984 r.) zaowocował bardzo dobrze przyjętą płytą "Perfect Strangers" (druga platyna w USA w historii zespołu), ale wkrótce relacje wewnątrz grupy ponownie zaczęły się psuć, czego efektem było wyrzucenie wokalisty Iana Gillana w 1989 r. 250 tysięcy dolarów na koncie Blackmore'a sprawiły, że wokalista po niespełna trzech latach został przywrócony na łono zespołu. Zjednoczenie było jeszcze bardziej krótkotrwałe: w listopadzie 1993 roku w trakcie europejskiej trasy promującej płytę "The Battle Rages On..." Ritchie opuścił kolegów - tym razem już na dobre. Zmuszony kontraktem zaczął się rozglądać za muzykami, z którymi mógłby zarejestrować hardrockową płytę solową. Ostatecznie materiał "Stranger in Us All" (nagrany z m.in. szkockim wokalistą Doogie White'em) ukazał się pod sprawdzonym szyldem Ritchie Blackmore's Rainbow. Niewykluczone, że naciski wytwórni sprawiły, że gitarzysta definitywnie postanowił porzucić świat hard rocka. Już w połowie lat 90. myślał o wspólnym projekcie ze swoją ówczesną narzeczoną (ślub wzięli ostatecznie w październiku 2008 r., po blisko 20 latach od rozpoczęcia znajomości), wokalistką Candice Night.

Zobacz teledysk "Perfect Strangers" Deep Purple:

Pod koniec wiosny 1997 r. światu zaprezentował się tworzony przez nich zespół Blackmore's Night. Zaraz potem pojawiła się jego debiutancka płyta - album "Shadow Of The Moon". Zawartość muzyczna musiała być sporym szokiem dla fanów hardrockowego oblicza gitarzysty. Swojego Stratocastera Blackmore odstawił na rzecz najróżniejszych strunowych instrumentów akustycznych. A na płycie znalazły się utwory zainspirowane muzyką renesansową i folkową.

"Jest najlepszym i prawdopodobnie najbardziej niedocenionym gitarzystą na świecie. Jest geniuszem gitary elektrycznej, akustycznej, gra na mandolinie i hurdy gurdy i zawsze jestem pełna podziwu dla jego umiejętności jako muzyka, kompozytora, aranżera i istoty ludzkiej" - mówiła o swoim mężu Candice Night w magazynie "Hard Rocker". W swoim domu Blackmore ma imponujący zbiór 2 tysięcy płyt z muzyką renesansową. Upust swoim aktualnym muzycznym zainteresowaniom daje na kolejnych płytach Blackmore's Night (ostatnia to "Dancer and the Moon" z czerwca 2013 r.; w lecie tego roku ma się pojawić nowy album "...All Our Yesterdays..."), od czasu do czasu dając kameralne występy, starannie unikając rockowych spędów. Pojawiające się pogłoski o możliwym (nawet jednorazowym) występie w barwach Deep Purple zazwyczaj szybko są dementowane.

Choć sam Blackmore od związków z hard rockiem się odżegnuje (od ostatniej płyty w tym stylu mija 20 lat), to nieustająco trafia na listy najlepszych gitarzystów wszech czasów.

Zobacz teledysk "The Moon Is Shinning" Blackmore's Night:

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Ritchie Blackmore | Blackmore's Night
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy