Reklama

Ojciec sprowadzał go na złą drogę. Ciemna strona wokalisty Red Hot Chili Peppers

Trzy lata po śmierci Hillela Slovaka, pierwszego gitarzysty Red Hot Chili Peppers, Anthony Kiedis uporządkował swoje życie. Zdecydował się prowadzić zdrowszy styl życia. Poczuł się jednak samotny i nieco odizolowany od reszty kolegów. Flea i John Frusciante, który właśnie dołączył do grupy, kontynuowali swoje dawne nawyki. Anthony błąkał się po mieście aby zabić nudę i szukając inspiracji do napisania tekstów na nową płytę. Wokalista czuł się trochę jak w czasach wczesnej młodości, po swojej przeprowadzce do Los Angeles.

Trzy lata po śmierci Hillela Slovaka, pierwszego gitarzysty Red Hot Chili Peppers, Anthony Kiedis uporządkował swoje życie. Zdecydował się prowadzić zdrowszy styl życia. Poczuł się jednak samotny i nieco odizolowany od reszty kolegów. Flea i John Frusciante, który właśnie dołączył do grupy, kontynuowali swoje dawne nawyki. Anthony błąkał się po mieście aby zabić nudę i szukając inspiracji do napisania tekstów na nową płytę. Wokalista czuł się trochę jak w czasach wczesnej młodości, po swojej przeprowadzce do Los Angeles.
Anthony Kiedis jest wokalistą Red Hot Chili Peppers /Tim Mosenfelder /Getty Images

To wtedy zadzwonił do niego Rick Rubin, który miał nadzorować prace nad nową płytą. Pytał się o postępy w pracach nad piosenkami. Anthony Kiedis podzielił się z nim kilkoma tekstami. Jeden z nich szczególnie przypadł producentowi do gustu. Napisany dużo wcześniej wiersz "Under The Bridge" był wspomnieniem mrocznego momentu w życiu wokalisty, kiedy spadł praktycznie na samo dno uzależnienia. Muzyk uważał, że piosenka nie pasuje do stylu Red Hot Chili Peppers, jednak Rubin przekonywał, że jest wręcz odwrotnie, a utwór ma niesamowitą moc i powinien pokazać go reszcie zespołu. 

Reklama

Kiedy Kiedis przedstawił podczas próby wstępny pomysł, Flea i Chad Smith bez słowa wstali, podeszli do swoich instrumentów i zaczęli szukać odpowiedniego rytmu i akordów gitarowych. Tak powstała łagodna i przejmująca piosenka o uzależnieniu i próbie powrotu do zdrowia, która stała się dla grupy biletem do popularności.

W życiu Anthony'ego Kiedisa nic od początku nie było zwyczajne. Napisać, że jego dzieciństwo nie było normalne, to jakby nic nie napisać. Można śmiało przedstawić w kategorii cudu fakt, że dzisiaj w ogóle żyje, nie mówiąc już o tym, że jest jedną z najbardziej rozpoznawalnych gwiazd na świecie. Trudności, z jakimi się borykał, nie powinny być jednak całkowitym usprawiedliwieniem dla jego dziwnych i wręcz czasami mało akceptowalnych zachowań.

Pierwsze dwanaście lat mieszkał ze swoją matką w Michigan i prowadził zwyczajne życie nastolatka. W wakacje odwiedzał swojego ojca w Los Angeles. Był zafascynowany kolorową, szaloną i skąpaną w słońcu Kalifornią. Można powiedzieć, że kiedy postanowił przeprowadzić się tam na stałe i zamieszkać ze swoim ojcem, skończyło się jego dzieciństwo. Od tego momentu wiele rzeczy, które nie powinny być udziałem nastolatka, stało się jego codziennością. John Kiedis, jak większość osób w Mieście Aniołów bezskutecznie próbował zostać aktorem, pracując pod pseudonimem Blackie Dammett. Kiedy miał trudności z zarabianiem na życie, handlował kontrowersyjnymi produktami.

Szalony playboy nie był przykładem najlepszego taty na świecie.Nie bywał dla swojego syna typowym ojcem, często traktując go jak równego sobie kolegę. Granice między dobrem a złem zacierały się w głowie czternastoletniego Kiedisa, który nie potrafił dać sobie z tym rady aż do dorosłości. Brał udział w różnych kontrowersyjnych działaniach, które nie były odpowiednie dla jego wieku. Pewnie podczas jednego z takich wieczorów oświadczył się Debbie Harry z Blondie i podglądał nagą Cher.

Występ Red Hot Chili Peppers był murowanym skandalem

Magiczna moc przyjaźni połączyła wkrótce Anthony'ego z Fleą. Nierozłączni niczym bracia, skłonni do głupich żartów i psot, zawsze otwarci na zabawę, ze wszystkimi jej konsekwencjami. Byli kręgosłupem zespołu, który za kilka lat miał stać się rockowym gigantem. Kiedy dołączył do nich Slovak cała paczka stała się szaloną grupą młodych ludzi, którzy tworząc muzykę, często balansowali na krawędzi. Alkohol i używki były normą. To one stały za zadziwiającymi zachowaniami członków grupy, w której Kiedis grał pierwsze, szalone do granic, skrzypce.

W połowie lat 80. poznał dziewczynę, z którą rozpoczął burzliwy romans. Problem w tym, że była ona niepełnoletnia, a jej ojciec okazał się szefem stanowej policji. Kiedy nastolatka wyruszyła z zespołem w pierwszą trasę koncertową u boku wokalisty, jej ojciec, zaniepokojony zniknięciem córki, zarządził wielką obławę policyjną. Podobno Kiedis przestraszył się, że groźny policjant zastrzeli go gdzieś na poboczu i odesłał dziewczynę do domu. Nie robił sobie żadnych wyrzutów nawet po tym, jak odkrył jej prawdziwy wiek. Był znany z kontrowersyjnych romansów.

Często miał skłonność do ekscentrycznych zachowań, które prowadziły do problemów. Był skazany za lubieżne czyny na karę 1000 dolarów grzywny. Miał na swoim koncie wyroki za pobicie na tle seksualnym, nękanie kobiet, próbę zdarcia odzieży. Za każdym razem twierdził, że afery były bez powodu nadmiernie nagłaśniane przez policję i prokuraturę. "To była taka zabawa, która wydarzyła się za kulisami. Wszyscy w zespole jesteśmy bardzo przyjaznymi ludźmi, którzy nigdy nie chcieliby nikogo skrzywdzić ani sprawić, by inni czuli się niekomfortowo" tłumaczył się po jednym z takich incydentów.

To, co dla muzyka było niewinną igraszką, dla wielu osób zaczynało być męczące. Na początku lat 90. do wytwórni EMI zaczynały docierać niepokojące doniesienia związane z zachowaniem zespołu i jego poszczególnych członków. Skargi dotyczyły przejawów molestowania, awantur, bójek i zakłócania porządku. Pomimo sukcesu albumu "Mother's Milk", przysłowiowe mleko się rozlało i drogi Red Hot Chili Peppers i wytwórni się rozeszły. Nowym imprezowiczem na pokładzie został pozyskany do składu grupy perkusista Chad Smith. 

Niektóre skandaliczne historie z wczesnych lat szalonego okresu Kiedisa i jego kolegów wychodziły na jaw po latach. W 2016 roku była dyrektor Epic Records, Julie Farman, ujawniła, że podczas rozmów z zespołem na temat ewentualnego kontraktu została seksualnie zaatakowana przez dwójkę muzyków. Zespół miał reputację bycia imprezowiczami o silnych charakterach. Różne wypadki i niebezpieczne zachowania dodawały dramatu do całej historii. Biznes muzyczny nie przywiązywał wielkiej wagi do doniesień, uznając to za przejaw ekscentrycznej osobowości grupy, a nie wyznacznik działań w prawdziwym życiu. Grupa podpisała nowy kontrakt z Warner Bros., którego menadżerowie czuli nadciągający sukces wydawniczy "Blood Sugar Sex Magic".

Przyjaciel musiał umrzeć, żeby przejrzeli na oczy

Śmierć Hillela Slovaka w 1988 roku była światłem ostrzegawczym dla wszystkich w zespole. Najbardziej przejętym wydawał się Jack Irons, który opuścił grupę, twierdząc, że nie jest w stanie uczestniczyć dalej w projekcie, który jest bezpośrednio odpowiedzialny za śmierć przyjaciela. Największym problemem członków Red Hot Chili Peppers poza nielegalnymi używkami, był sposób, w jaki uzależnienie i jego skutki odbijały się na nich samych. Kiedy Flea i Slovak odpuszczali na jakiś czas zażywanie twardych substancji, Kiedis akurat zapadał się w głębokim nałogu. I odwrotnie Kiedis wracał po kuracji, a obaj koledzy byli właśnie w fazie imprezowej. Po przedawkowaniu gitarzysty grupy Anthony nie potrafił poradzić sobie z emocjami. Nie pojawił się na pogrzebie przyjaciela i uciekł do Meksyku, gdzie "leczył" smutek, żal i przerażenie twardym towarem. Za namową przyjaciół wrócił do kraju, udał się na grób Slovaka i postanowił rzucić nałóg. 

Kiedy Kiedis przystępował do nagrywania przełomowego albumu, był zupełnie czysty. Miał ochotę do pracy, chociaż nałóg cały czas o sobie przypominał. Doskonały wpływ na muzyków grupy miała osoba Ricka Rubina. Na czas nagrywania materiału zamknął Red Hot Chili Peppers w starej rezydencji magika Harry'ego Houdiniego. Chciał ich wyrwać z niestabilnego środowiska, które sami sobie tworzyli. Niczym wyrozumiały nauczyciel poświęcał godziny na rozmowach i tłumaczeniu. Skłonił Kiedisa do pracy nad stylem i sposobem śpiewania, a Flea dowiedział się, że jego basowa gitara, nie zawsze musi być funkującym karabinem rytmu. 

"Under The Bridge" stała się wyznaniem młodego narkomana i próbą rozliczenia z przeszłością. Wokalista wiedział, że swoim zachowaniem wyrządził wielu osobom krzywdę i starał się oddać wszystkie uczucia z tym związane w utworze. Szczera piosenka podbiła serca słuchaczy na całym świecie, a wielu fanów chciało nawet na podstawie wskazówek z tekstu odnaleźć miejsce, w którym znajdował się tytułowy most. Nagranie okazało się efektem chwilowego przystanku na rock and rollowej autostradzie życia Anthony'ego Kiedisa. Grupa osiągnęła popularność i pewne zachowania już nie przechodziły tak łatwo. Jeszcze przez lata wokalista i reszta muzyków będzie toczyła nierówną walkę z nałogiem, jednak stare, seksualne ekscesy, nie powróciły z taką siłą, jak w latach 80. 

Absurdalne poczucie humoru nie opuściło jednak nigdy muzyków. W 1992 roku podczas wręczenia nagród MTV Anthony Kiedis w mowie dziękczynnej wymienił osoby i zespoły, które były dla członków Red Hot Chili Peppers inspiracją. Na pierwszym miejscu pojawił się Szatan. Babcia wokalisty akurat oglądała występ wnuka i strasznie oburzyła się jego słowami. Przez długie tygodnie nie chciała go widzieć i nie odbierała telefonów. Kiedis musiał napisać kolejny tekst, który był efektem zwariowanego zachowania. Był nim list do babci ze szczerymi przeprosinami i próbą wytłumaczenia głupiego żartu.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Anthony Kiedis | Chad Smith | Flea | Red Hot Chili Peppers | Rick Rubin
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy