Reklama

Nie znosił swojego największego przeboju i tego jak wygląda. Został legendą lat 90.

Kiedy Nirvana jeździła na swoje pierwsze koncerty, busa zespołu prowadzili na zmianę sami muzycy. Była jednak osoba, którą ekipa niechętnie umieszczała w grafiku. Kurt Cobain nie był ulubionym kierowcą grupy, bo koledzy śmiali się, że "jeździ jak stara babcia" - wolno i przesadnie ostrożnie. Okazuje się, że w życiu wokalisty było więcej zaskakujących historii. Czego mogliście nie wiedzieć o Cobainie?

Kiedy Nirvana jeździła na swoje pierwsze koncerty, busa zespołu prowadzili na zmianę sami muzycy. Była jednak osoba, którą ekipa niechętnie umieszczała w grafiku. Kurt Cobain nie był ulubionym kierowcą grupy, bo koledzy śmiali się, że "jeździ jak stara babcia" - wolno i przesadnie ostrożnie. Okazuje się, że w życiu wokalisty było więcej zaskakujących historii. Czego mogliście nie wiedzieć o Cobainie?
Kurt Cobain odszedł w tragicznych okolicznościach /Frank Micelotta Archive /Getty Images

Aberdeen w stanie Waszyngton słynie z dwóch rzeczy: ma rozwinięty przemysł drzewny i to właśnie stamtąd pochodził Kurt Cobain. Ojciec muzyka był mechanikiem, a matka pracowała jako kelnerka. Wiele osób wyobrażało sobie, że artysta miał smutne dzieciństwo, które później odreagowywał, ale to nie do końca prawda. Kurt był wesołym dzieciakiem, który uwielbiał jeździć na rowerze, grać w baseball, rysować, a do tego grać na pianinie i śpiewać. Wokalista napisał zresztą swoją pierwszą piosenkę, kiedy miał zaledwie cztery lata. 

Wszystko zmieniło się, kiedy rodzice muzyka się rozwiedli. Cobain miał wtedy dziewięć lat i wrażenie, że jego życie się zawaliło. To właśnie wtedy artysta zaczął się buntować, miał problemy z agresją, był przygnębiony i zaniedbywał naukę. Zresztą w kolejnych latach wokalista trafił kilka razy do aresztu, między innymi za chodzenie po pijanemu po dachu starego magazynu. Ucieczką od problemów okazała się, przynajmniej w pewnym stopniu, muzyka.

Reklama

Nastoletni Kurt dostał w prezencie od wujka gitarę i zaczął spędzać każdą wolną chwilę na ćwiczeniach. Cobain nigdy na dłuższą metę nie uczył się gry profesjonalnie. Przyszły gwiazdor oglądał wszystkie programy telewizyjne, w których były jakieś występy, słuchał też płyt, a potem próbował zagrać tak samo. Szło mu naprawdę nieźle, nic więc dziwnego, że kilka lat później artysta postanowił zająć się właśnie muzyką. Wokalista nie widział sensu dalszej edukacji, więc rzucił szkołę, ale zanim osiągnął sukces, musiał oczywiście jakoś zarabiać na życie. Lider Nirvany zatrudnił się więc jako konserwator i sprzątacz.... w swojej dawnej szkole. Tańczący mężczyzna z miotłą w teledysku do "Smells Like Teen Spirit" jest właśnie takim hołdem dla tamtych czasów, a przy okazji małym żartem Cobaina. Muzyk imał się też innych zajęć, między innymi uczył dzieci pływania i prał dywany.

"Smells Like Teen Spirit" na czarnej liście

Artysta, który nie lubi swojego największego przeboju - brzmi znajomo? Wielu muzyków nie może znieść piosenek, które dały im sukces. Niektórzy potrafią zwyczajnie znudzić się jakimś utworem, bo po wielu latach grania go przy każdej możliwej okazji mają tej piosenki już po prostu dość. Inni kiepsko radzą sobie ze sławą, a tę przyniósł im właśnie wielki przebój, więc robią, co mogą, żeby go unikać. Cobain w pewnym momencie wręcz znienawidził "Smells Like Teen Spirit". Muzyk otwarcie przyznał, że chciał skopiować brzmienie grupy Pixies i w ten sposób stworzyć płytowy bestseller. Nie przewidział tylko jednego: skali sukcesu. 

Kurt szybko pożałował swojego pomysłu, bo singel opanował stacje radiowe i telewizyjne, był dosłownie wszędzie. Kawałek przyniósł Nirvanie ogromną popularność, co zaczęło mocno przeszkadzać wokaliście. Artystę najbardziej irytowało to, że cokolwiek grupa później stworzyła, wszystko pozostawało w cieniu "Smells Like Teen Spirit". Cobain w pewnym momencie zaczął się buntować i odmawiał grania przeboju na koncertach albo grał go, ale w tak okropnej wersji, że nikt nie chciał tego słuchać. Wszystko po to, żeby obrzydzić ludziom piosenkę.

Swoją drogą, pochodzenie tytułu tego hymnu pokolenia też wiąże się z ciekawą historią. Pewnego wieczoru Kurt, Dave Grohl, Kathleen Hanna z Bikini Kill i Tobi Vail, perkusistka, a przy okazji ówczesna dziewczyna wokalisty, spotkali się na imprezie. W pewnym momencie Hanna napisała na ścianie "Kurt smells like Teen Spirit". Muzyk uznał, że to brzmi jak hasło jakiejś rewolucji, więc przerobił je na tytuł piosenki. Dopiero później dowiedział się, że Teen Spirit to marka dezodorantu, którego używała Tobi.

Kogo nie cierpiał Kurt Cobain?

Raperzy, którzy dzisiaj nagrywają na siebie dissy to nic przy tym, co potrafiły robić niektóre gwiazdy lat 90. Nie jest wielką tajemnicą, że Kurt miał wielkiego muzycznego wroga, a był nim Axl Rose. Aż trudno w to uwierzyć, bo w teledysku do "Don't Cry" muzyk miał czapkę z napisem Nirvana, zresztą pokazywał się w niej również publicznie. Cobain uważał jednak, że Guns N' Roses "nie mają absolutnie nic do przekazania", a jego kolega ze sceny jest typem okropnego macho. Artysta robił więc wszystko, żeby tylko uniknąć kontaktu z Rosem.

Lider Nirvany nie chciał się spotkać z Axlem po jednym z koncertów, wokalista Gunsów się obraził, a potem było już tylko gorzej. Promotorzy koncertowi próbowali nawet zorganizować w latach 90. wspólną trasę Nirvany, Guns N' Roses i Metalliki, ale trudno było cokolwiek ustalić, bo muzycy zupełnie nie potrafili się dogadać. W grę wchodziły ogromne pieniądze, Kurt lubił Metallikę i jej ekipę, ale trzeci element też układanki, czyli Gunsi, był dla niego nie do zniesienia. Axl wydzwaniał do Cobaina w tej sprawie, ale kiedy nie udało mu się niczego załatwić, stracił cierpliwość i podczas koncertu nazwał Kurta śmieciem, który jest "zbyt cool, żeby grać dla fanów Guns N' Roses". 

Wokalista rzucił też, że lider Nirvany i Courtney Love są "ćpunami", bo tabloidy doniosły akurat, że Love zażywa w ciąży. Konflikt narastał, aż do gali MTV Video Music Awards w 1992 roku. Ekipa, łącznie z Courtney i Duffem McKaganem, pokłóciła się już za kulisami, przed występem, a na scenie Kurt postanowił pokazać, co myśli o koledze po fachu. Z boku stały dwa fortepiany, na których mieli zagrać Axl i Elton John. Cobain napluł na klawiaturę jednego z instrumentów. Niewiele później okazało się, że zemsta się nie udała, bo przy oplutym fortepianie zasiadł akurat Elton. 

Mimo tych awantur Doug Goldstein, dawny menedżer Gunsów, wspominał, że Axl był wstrząśnięty śmiercią Cobaina, z którym nie zdążył się pogodzić. Warto wspomnieć, że kiedy Rose złamał nogę w 2016 roku, uratował go Dave Grohl, który pożyczył wokaliście specjalny tron na koncerty. Dave używał siedziska po upadku ze sceny w Szwecji. Axl publicznie podziękował koledze po fachu za "niesamowity gest".

"Jak woda mineralna"

Countney Love potrafiła dołożyć swoje trzy grosze podczas awantury z Rosem, ale nie dlatego budziła kontrowersje. Artystka, podobnie jak jej mąż, uwielbiała rockandrollowy styl życia i używki, a niektórzy fani do dziś są przekonani, że "to ona zniszczyła Kurta", chociaż raczej muzyk nie potrzebował żadnej pomocy w autodestrukcji. Para poznała się w klubie w Portland, w 1990 roku. Wokalista na początku nie był przekonany do pomysłu poważnego związku, ale dwa lata później artyści wzięli ślub na Hawajach. Na bardzo kameralnym weselu, dla dosłownie kilku osób, zabrało ważnych gości. Basista Krist Novoselic i jego żona nie pojawili się na miejscu, bo uważali, że liderka Hole ma zły wpływ na ich kolegę.

Małżeństwo Cobaina oraz Love bywało burzliwe. Parę łączyło zamiłowanie do używek, za muzycy nie zawsze zgadzali się w codziennych sprawach, chociaż Courtney była innego zdania. Lider Nirvany został nawet kiedyś aresztowany za awanturę z żoną. Wokaliści mieli się spierać o trzymanie pewnych rzeczy w domu, potem głośno się kłócili, a na koniec włączyli muzykę na cały regulator. Sąsiedzi nie wytrzymali, zadzwonili na policję i pod domem artystów szybko zjawiło się kilka radiowozów. Funkcjonariusze stwierdzili, że między parą doszło do przepychanek, a Kurt ostatecznie złapał Courtney za szyję. Muzyk trafił do aresztu, z którego wyszedł za kaucją. Love zeznała później, że jej mąż nie ma nic wspólnego z przemocą domową, ani nie jest agresorem, to była zwykła sprzeczka, tyle że sprawy zaszły za daleko. Sam Cobain opisał kiedyś swoje małżeństwo jako "mieszankę szlachetnej wody mineralnej i kwasu z baterii".

Ulubieńcy Cobaina

Cobain lubił czytać, jak pewnie wielu tekściarzy, dla których historie albo styl autorów mogą się okazać inspirujące. Muzyk miał nawet jedną ulubioną lekturę: "Pachnidło" Patricka Süskinda. W 1993 roku wokalista zdradził w jednym wywiadów: "Przeczytałem tę książkę już jakieś 10 razy i nie mogę przestać. Właściwie stale mam ją przy sobie. Nie rozstaję się z tą lekturą i za każdym razem, kiedy się nudzę, na przykład w samolocie, czytam ją od nowa. Jestem hipochondrykiem, więc ta historia po prostu do mnie trafia, mam ochotę uciąć sobie nos". 

Książka zainspirowała nawet bezpośrednio jedną piosenkę na płycie "In Utero". "Scentless Apprentice" to właśnie efekt czytania "Pachnidła". Jeśli chodzi o muzykę, to Kurt też miał swoje ulubione dzieło. Wokalista uwielbiał album "Raw Power" The Stogges. Co prawda płytę współprodukował David Bowie, ale nie złagodził brzmienia Iggy'ego Popa i spółki, wprost przeciwnie. Cobain był tak zakochany w tym krążku, że zadzwonił nawet kiedyś do Popa z propozycją współpracy. Iggy miał oddzwonić, ale ostatecznie artystom nie udało się skontaktować. Lider Nirvany lubił też słuchać: Pixies, R.E.M., Sonic Youth, Public Enemy, Sex Pistols, P.J. Harvey i Johna Lennona. Ten ostatni nawet po śmierci miał duży wpływ na brzmienie słynnej płyty "Nevermind". Kiedy Kurt nie chciał nagrywać chórków w refrenach, bo stwierdził, że to zbyt popowe, producent Butch Vig, rzucił, że "John Lennon tak robił". Vig wspominał, że ten argument załatwił sprawę błyskawicznie.

Leczył się... używkami

To, co miało pomóc mu walczyć z problemami, okazało się największym z nich. W pewnym momencie nie dało się już nawet ukryć, że Cobain jest uzależniony. Wokalista zaczął brać, bo nie radził sobie z popularnością, stresem, cierpiał też na depresję i sądził, że w ten sposób poczuje się trochę lepiej. Kurt próbował też "leczyć" chroniczne bóle żołądka, na które artysta cierpiał, odkąd był nastolatkiem, a których przyczyny nie mogli znaleźć lekarze. 

Muzyk próbował rzucić używki, nawet kilka razy, jednak zawsze kończyło się to tak samo - powrotem do brania. Nałogi zaczęły fatalnie wpływać na pracę muzyka i jego występy, co tylko pogarszało sprawę. Anton Brookes, dawny PR-owiec Nirvany, wspominał pewien koncert z połowy 1993 roku. Grupa miała wtedy grać w Nowym Jorku. Kilka godzin wcześniej okazało się, że Kurt przedawkował. Było bardzo źle i potrzebował profesjonalnej pomocy. Nirvana jednak poważnie podchodziła do zobowiązań, więc wieczorem Cobain, jak gdyby nigdy nic, wyszedł na scenę, do tego stawił się na umówionej sesji zdjęciowej dla prasy.

Nosił warstwy ciuchów. Zdradzili, dlaczego to robił

Styl ubierania się Kurta był nie tylko wyborem modowym. Muzyk miał ogromne kompleksy na punkcie swojego wyglądu. Krist Novoselic wspominał, że wokalista często powtarzał, jak bardzo jest brzydki, unikał oglądania się w lustrze i nie był zadowolony z tego, jak wychodzi na zdjęciach. Cobain przez całe dorosłe życie był chudy i - chociaż próbował - nie był w stanie przybrać na wadze. Artysta zakładał więc na siebie wiele warstw ciuchów, żeby zamaskować szczupłą sylwetkę. Połączenie koszulki z koszulą i grubym swetrem Cobain nosił nawet wtedy, kiedy na zewnątrz było ciepło. 

Koledzy wspominali, że muzyk miał raczej niską samoocenę. Na pytanie, jak się miewa, wokalista często odpowiadał: "Nienawidzę siebie i chcę odejść". Oczywiście było to traktowane jako dowcip, bo Kurt lubił sarkazm, ale po śmierci artysty jego współpracownicy zastanawiali się, czy ten żart nie miał drugiego dna. Muzyk nigdy nie ukrywał, że popularność fatalnie wpływała na jego zdrowie psychiczne, poza tym w rodzinie wokalisty były już przypadki między innymi depresji. 

Dwóch wujków artysty odebrało sobie życie, na dodatek w taki sam sposób, jak później muzyk. Cobain zmarł w kwietniu 1994 roku. Adresatem pożegnalnego listu muzyka był Boddah, wymyślony przyjaciel wokalisty z dzieciństwa. W tej sprawie jest jeszcze jeden osobliwy powrót do przeszłości. Tak się złożyło, że sekcję zwłok Kurta przeprowadzał dr Nikolas Hartshorne. Lekarz był w latach 80. promotorem koncertowym i zorganizował jeden z pierwszych występów w karierze Nirvany.

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Jeśli potrzebujesz pomocy, porozmawiaj otwarcie o problemach z osobą, której ufasz, zadzwoń 116 123 (telefon zaufania dla dorosłych) lub 116 111 (telefon zaufania dla dzieci i młodzieży) lub wejdź na stronę www.pokonackryzys.pl

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Kurt Cobain | Nirvana
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy