Lizbona: Miasto żyjące muzyką

Świętowanie w Alfamie /AP/Fotolink

Stolica Portugalii na co dzień rozbrzmiewa muzyką, a kulminacyjne natężenie imprez odbywa się w połowie czerwca.

W połowie lat 90. do kin trafił film "Lisbon Story" Wima Wendersa, który na całym świecie rozsławił Lizbonę i muzykę fado za sprawą inspirowanych tradycyjną portugalską muzyką piosenek grupy Madredeus. Dowodzona wówczas przez charyzmatyczną wokalistkę Teresę Salgueiro formacja wystąpiła też w tym filmie niemieckiego reżysera.

Dwie dekady później przepełnione tęsknotą fado słychać z co drugiej knajpy (szczególnie w nastawionym na turystów centrum), choć coraz częściej jest tak, że ma ono tyle wspólnego z tradycją, co góralszczyzna na Krupówkach w Zakopanem w szczycie sezonu.

Reklama

W trakcie odbywającego się w pierwszej połowie czerwca Festas de Lisboa (doroczne święto miasta, z naciskiem na urodzonego w Lizbonie świętego Antoniego Padewskiego, nazywane także festiwalem sardynek) muzycznym tłem dla setek imprez, na niemal każdej uliczce w gęsto zabudowanej Alfamie, jest przede wszystkim nieco przaśna pimba, przypominająca mało skomplikowane bawarskie przyśpiewki. Ale za to ciągnące się "ooo-ooooooooo-ooo" bez problemu powtórzy każdy turysta, nie znający nawet dwóch podstawowych portugalskich zwrotów na krzyż. Zresztą, czy potrzebne jest coś trudniejszego do stojących na każdym rogu stołów zastawionych talerzami z grillowanymi sardynkami, kiełbaskami chorizo i szklankami z lokalnymi winami?

Świętowanie w Alfamie:

Jeśli macie dość granych na jednym klawiszu skocznych rytmów (Alfama i okoliczne dzielnice bawią się teraz do białego rana), to z łatwością traficie na ulicznych grajków o dowolnej porze dnia i nocy. Na jednym z placyków młody adept perkusji pod okiem starszych kolegów wygrywał utwory The Rolling Stones; przy punkcie widokowym Miradouro da Graça rządzi stylowa ekipa grająca tradycyjną muzykę portugalską, a na głównym Placu Handlowym swoje umiejętności prezentowała młoda grupa perkusistów.

Z kolei włócząc się po zaułkach wokół Zamku św. Jerzego jednego dnia można spotkać wygrywającą rzewne melodie w portugalskim języku kobietę z tamburynem, by kolejnego w tym samym miejscu natknąć się na typowego backpackera z gitarą akustyczną.

Muzyka grana na żywo nie wystarcza? Na Targu Złodziei (tradycyjny targ staroci odbywający się we wtorki i soboty) za kilka euro można znaleźć klasyczne winyle tak różnych wykonawców, jak Michael Jackson, Iron Maiden, The Rolling Stones, o gwiazdach fado nie wspominając.

Lizbona wciąga, fascynuje, zasysa. To miasto, za którym się tęskni.

Michał Boroń, Lizbona

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Lizbona
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama