Zginął fan Red Hot Chili Peppers
Podczas sprzedaży biletów na koncert kalifornijskiej grupy Red Hot Chili Peppers w Nowej Zelandii doszło do tragedii...
Jeden z fanów zespołu spał na terenie parkingu przed budynkiem w którym sprzedawano bilety.
W ten sposób wielbiciel "Papryczek" chciał sobie zapewnić pierwszeństwo w kolejce...
Niestety, 18-latek został potrącony podczas snu przez samochód i zginął na miejscu.
Policja wciąż szuka sprawcy wypadku.
Do zdarzenia doszło w poniedziałek, 5 marca, w mieście Whangarei.
Poinformowani o tragedii Red Hot Chili Peppers wystosowali specjalne oświadczenie:
"Nasze serca i modlitwy są z jego rodziną w tym trudnym momencie" - czytamy.
Zobacz teledyski Red Hot Chili Peppers na stronach INTERIA.PL!