Reklama

Wielka kompromitacja muzyka?

Wygląda na to, że uznawany za jednego z najlepszych gitarzystów świata, Joe Satriani, zginie od własnej broni.

Satriani oskarżył zespół Coldplay o kradzież jego piosenki "If I Could Fly" z 2004 roku. Przebój "Viva La Vida" faktycznie zawiera jeden tak samo brzmiący fragment (składający się z sześciu nut). Niektórzy wskazują również na podobną progresję akordów.

Tymczasem okazuje się, że nieporównywalnie większe podobieństwo zachodzi między piosenką "Frances Limon" argentyńskiej grupy Los Enanitos Verdes (po polsku: Małe Zielone Skrzaty) a wspomnianą "If I Could Fly". Czyżby kolejni muzycy czerpali pełnymi garściami z twórczości Satrianiego? Nic z tych rzeczy! Utwór "Frances Limon" ukazał się w 2002 roku! Identyczny fragment jest tutaj znacznie dłuższy niż w przypadku Coldplay, do tego dochodzi bliźniacza rytmika i brzmienie gitary.

Reklama

Czy Satriani, który oskarża Coldplay o plagiat, sam dopuścił się go w dużo bardziej oczywisty sposób w tej samej piosence?

Karykaturalnie brzmią dziś lamenty gitarzysty sprzed kilku tygodni, jak bardzo czuje się skrzywdzony, oszukany i okradziony.

"Czuję się, jakby mi ktoś złamał serce. To naprawdę boli. W sekundzie, w której usłyszałem Viva La Vida, wiedziałem, że jest to If I Could Fly" - dramatyzował muzyk.

"Przecież to oczywiste. Każdy widzi podobieństwa między tymi dwiema piosenkami" - podkreślał Satriani. Co zatem powie na temat podobieństwa między "Frances Limon" a "If I Could Fly"?

Jak do tego doszło?

Większość oskarżeń o plagiat to banialuki. Wielu wykonawcom siedzi jakiś fragment melodii w podświadomości i wydaje im się, że to ich pomysł. Nawet nie zdają sobie sprawy, że już to gdzieś słyszeli. Trudno przypuszczać, by zespół czy wykonawca o światowej renomie miał tak głęboki kryzys twórczy, żeby posiłkować się dziełami mniej znanych od siebie artystów. Nikt o zdrowych zmysłach świadomie nie ukradnie czyjegoś utworu, bo wie, że skutkiem może być kompromitacja i wieloletnia infamia.

Skompromitował się bez wątpienia Satriani, który sam będzie musiał zmierzyć się z zarzutami opinii publicznej. To sytuacja analogiczna ze skorumpowanym sędzią wydającym wyroki w sprawach o korupcję czy rozwiedzionym politykiem zarzucającym innemu rozwiedzionemu politykowi, że nie przestrzega katolickich wartości (które, ma się rozumieć, obaj głoszą).

Być może i Satriani zrobił to nieświadomie. Ale sposób w jaki eksponował swoje żale do Coldplay sprawia, że hipokryzja okazuje się zbyt łagodnym określeniem.

Michał Michalak

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: muzyka | kompromitacja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy