Reklama

Lasery w kopalni

Elektronika, hip-hop, szczypta reggae, odrobina post-rocka - jeśli wierzyć organizatorom katowickiego festiwalu, tak właśnie brzmi Nowa Muzyka. Najlepszy koncert w tym roku dał Roots Manuva. Wiadomo - stara szkoła...

Roots Manuva wyszedł na scenę właściwie już w poniedziałek, kilka minut po północy. Szkoda, że nie przywiózł ze sobą pełnego zespołu, jak na trasie promującej "Awfully Deep", przed pięcioma laty. Szkoda też, że grał tak krótko, niespełna godzinę. Na tym jednak koniec wybrzydzania. Jeden z najlepszych brytyjskich MCs porwał publiczność do zabawy swoim głębokim, ale miękkim głosem, perfekcyjnie dopasowanym do charakterystycznego stopu rapu i reggae, z którego słynie pan Smith. Świetnie panował nie tylko nad mikrofonem, ale i tłumem. Co, jak się okazuje nie jest takie proste.

Reklama

O.S.T.R. chyba nieco przedobrzył, przekazując publiczności znak domu (nie pytajcie mnie, o co chodzi...) czy nakłaniając młode kobiety do rozmnażania się na potęgę. Jego słowotok był jak zwykle bardzo efektowny, czasem zabawny, ale trzeba było nieźle się natrudzić, żeby wyłowić z tego jakiś sens.

Na drugim biegunie znalazła się Fever Ray, czyli niepowtarzalny głos The Knife solo (albo raczej z własnym zespołem). Jej sobotni koncert był najważniejszym wydarzeniem dnia, a byłby pewnie i festiwalu, gdyby nie fakt, że Szwedka postanowiła ukryć się przed fanami. Owszem, były jakieś przebrania, odważny makijaż, ale co z tego, skoro niczego nie było widać? Gasnące i zapalające się lampy-grzybki robiły wrażenie, laserowa luminacja też, ale zabrakło artystów. Tej nocy na scenie równie dobrze mogli zjawić się statyści i puścić płytę - zresztą brzmienie było tak soczyste, a głos Karin tak mocny i pewny, że naprawdę można było odnieść wrażenie, że to płynie z odtwarzacza.

Niezły koncert zagrali Islandczycy z Múm. Choć w pierwszej części poszczególne instrumenty jakoś nie chciały się skleić w jedną całość, ich leniwe, sympatyczne piosenki o spadaniu z roweru czy sikaniu na drzewa miały nieodparty urok. Zaskoczyli finałem - bardzo głośnym, intensywnym, hałaśliwym.

Niestety, nadmiar hałasu położył koncert australijskiego tria Pivot. Zbyt głośno ustawiony sprzęt (ten problem pojawił się również przy kilku innych koncertach) sprawił, że potężne ciosy Pivot stały się wręcz groteskowe. Szkoda, bo ich występ w Katowicach mógł być wydarzeniem nie mniejszym niż wiosenne koncerty klubowe.

Podobały się Ebony Bones!Planningtorock, choć obie panie przygotowały ucztę raczej dla oczu, niż uszu. Świetny koncert zagrała Speech Debelle, która wyszła z całkowicie odwrotnego założenia i ambitnie przywiozła do Polski akustycznie grający zespół. To wielki talent, usłyszymy o niej jeszcze nie raz. A za bilet na kolejny koncert Speech w Polsce trzeba będzie zapewne znacznie więcej zapłacić...

Fani elektroniki zachwycali się świetnym setem Jona Hopkinsa, który zaprezentował, na czym polega ambient z pazurem, pochwały zebrali też Flying Lotus, King Cannibal czy ONRA. Wielbicieli rapu i tych, którzy szukają w muzyce nowych wyzwań pogodził zwariowany - a przy tym niewiarygodnie sprawny - duet Dan le Sac Vs Scroobius Pip. Rozczarował za to Tim Exile, który chciał być psychodeliczny, a był pretensjonalny. Jeszcze bardziej rozczarowała nieobecność Dana Deacona, który ponoć w przeddzień występu na Śląsku pokłócił się z zespołem.

Nie zawiodła za to publiczność. Choć termin imprezy nie był najszczęśliwszy (ostatni weekend sezonu wyjątkowo obfitego w muzyczne atrakcje, kilka dni po Radiohead), a repertuar do łatwych nie należał, na koncertach Roots Manuva czy Fever Ray było naprawdę ciasno. To dobrze wróży. Zarówno tym, w większości młodym, ludziom, którzy nie boją się podjąć ryzyka i wysiłku w poszukiwaniu nowych, interesujących dźwięków, jak i katowickiemu festiwalowi. Oby kolejna edycja była jeszcze lepsza. I proszę, nie zmieniajcie lokalizacji - efektownie podświetlone stare mury kopalnianych budynków bardzo pomogły w zbudowaniu klimatu tej imprezy.

Jarek Szubrycht, Katowice

Czytaj także:

Nowa Muzyka w starej kopalni

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: hip hop | muzyka | koncert
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy