Eminem godzi się z wyrokiem
Amerykański raper Eminem, oskarżony o nielegalne posiadanie broni, uznał decyzję amerykańskiego wymiaru sprawiedliwości, skazującą go na dwa lata sądowego nadzoru, za słuszną i sprawiedliwą. Sąd w Mount Clemens, w stanie Michigan, nakazał również gwiazdorowi uiszczenie grzywny w wysokości 2,5 tys. dolarów oraz regularne poddawanie się testom na obecność narkotyków w organizmie.
"Sąd potraktował mnie sprawiedliwie, jak zwykłego obywatela. Chciałbym mieć to już wszystko za sobą i zająć się muzyką" - powiedział raper po opuszczeniu sali rozpraw. Eminem był bardzo zdenerwowany w czasie ogłaszania wyroku. Groziło mu bowiem nawet pięć lat więzienia.
Eminem, czyli naprawdę Marshall Mathers III, został postawiony w stan oskarżenia po incydencie, do którego doszło rok temu w Detroit, przed jednym z nocnych klubów. Rozwścieczony muzyk sięgnął po broń, gdy zobaczył nieznanego sobie mężczyznę (jak się później okazało - Johna Guerrę), całującego jego żonę, Kimberly Mathers.
Ustalono, że magazynek jego pistoletu nie był naładowany i dlatego nie istaniało bezpośrednie zagrożenie życia ludzkiego. "Trzeba pamiętać, że nie mieliśmy do czynienia z dziecięcym figlem, a wyrok sądu nie jest klapsem" - powiedział sędzia Antonio Viviano w uzasadnieniu swojej decyzji.
Wyrok oznacza też zakaz opuszczania Stanów Zjednoczonych bez specjalnego pozwolenia sądu podczas odbywania dwuletniej kary. Nałożone przez sąd ograniczenia mogą w poważny sposób zaszkodzić karierze Eminema.
"Przymus ubiegania się o zezwolenie i każdorazowe oczekiwanie na decyzję, przed lotem do Londynu albo do Azji, utrudni raperowi życie zawodowe" - komentuje prasa.
28-letni Marshall Mathers, którego płyty sprzedają się w dziesiątkach milionów egzemplarzy, spędził wczesną młodość w Detroit. Tam też poznał swoją żonę Kimberly, z którą niedawno rozwiódł się.