29-letni rockman zmarł we śnie
Wokalista i kompozytor Jay Reatard zmarł we śnie w środę, 13 stycznia. Przyczyna nagłego zgonu amerykańskiego rockmana nie jest jeszcze znana.
Ciało 29-letniego rockmana (naprawdę nazywał się Jimmy Lee Lindsey Jr.) znaleziono w jego domu w Memphis nad ranem.
"Jay był pełen życia. Był odpowiedzialny za wiele pamiętnych chwil, zarówno jako człowiek, jak i artysta. Jesteśmy zaszczyceni, że go znaliśmy i mogliśmy z nim pracować. Będzie go nam strasznie brakować" - głosi oświadczenie wystosowane przez wytwórnię Matador.
Jay Reatard, związany ze sceną garażowego punk rocka, nagrywał solo i z grupami The Reatards i Lost Sounds. Uznanie sceny niezależnej przyniosła mu ostatnia płyta "Watch Me Fall" z sierpnia 2009 roku. "NME" przyznał tej płycie 8 punktów na 10, a "Spin" 4,5 gwiazdki na 5.
W ostatnim czasie Reatard otwierał koncerty grupy The Pixies na ich trasie.
"Chcemy przekazać nasze kondolencje dla przyjaciół i rodziny nagle zmarłego Jaya Reatarda" - napisali w oświadczeniu muzycy The Pixies.
Zobacz teledysk do utworu "It Ain't Gonna Save Me":