ZDJĘCIA | Piątek, 31 stycznia 2020 (09:15)
Gdy 1 lutego 1995 roku James Bradfield, wokalista Manic Street Preachers, zapukał do pokoju hotelowego, w którym miał przebywać jego kolega z zespołu, Richey Edwards, odpowiedziała mu cisza. Tego dnia Edwards zniknął bez śladu.
1 / 9
Kariera Richey’a rozwijała się powoli i dość nietypowo. Na początku był w zespole… kierowcą. Dopiero później pozostali muzycy zaakceptowali go jako czwartego członka grupy. Jedynym problemem było to, że ani śpiew, ani instrumenty nie były mocnymi stronami Edwardsa. Stał się Sidem Viciousem Manic Street Preachers - występował na scenie z gitarą, która nie była podłączona do wzmacniacza. "Nienawidzę mojej gitary z całego serca. Nawet nie chce mi się rozwalać jej na scenie. Nie zasługuje na śmierć" - mówił.
Źródło: Getty Images