Reklama

"Widzę świat w rymach"


Vito zapoczątkował swą karierę w grupie 3 Squad Liryka, którą tworzył wraz ze Szpakiem i Adim. W 2003 roku, podczas konkursu freestyle w "Dobrym Adresie", wyszedł z trofeum zwycięzcy. Od tego czasu częściej mieliśmy okazje widzieć go na scenie. Przyszedł czas na eliminacje do Wielkiej Bitwy Warszawskiej 2004. I - ku zaskoczeniu wszystkich sceptyków - Vito pokazał, że stać go na wspaniały show i zakwalifikował się do wielkiego finału. Po zaciętej walce na deskach "Przestrzeni Graffenberga" oddał zwycięstwo TeTrisowi i Panu Duże Pe. Później pojawiał się na niezliczonej ilości koncertów, brał udział w konkursach, pokazach, nie zabrakło go także w eterze. Od 2003 należy do Teatru Tańca Zakręconego, inicjatywy choreografa Piotra Bańkowskiego, z którym stworzyli pierwszy w Polsce musical hiphopowy. Został też członkiem opalenickiego składu Projekt 103, z którym zdążył wygrać parę konkursów. Ponadto, wspólnie z bitmejkerem Rochem, jako skład R20 szykuje płytę na elektrycznych bitach.

Reklama

Vito przepytali Karola, Mateo i Chudy.

Mateo: VitoWS czy Wielki Skręt? Jak w tej chwili ciebie nazywać? Czy to są dwie niezależne postacie?

Jest wuchta interpretacji. Ksywka powstała jako Vito Wolny Strzelec, ponieważ kiedyś nagrywałem solowo i cała otoczka wokół tego też była indywidualna. Ale przyszedł czas, kiedy nie chciało mi się nagrywać już jako Wolny Strzelec, więc połączyłem się ze składami, takimi jak: Projekt 103, Bolzo Banda, NAS, R20 czy współpraca z Brutal Fade Selecta i rzuciłem te wszystkie interpretacje w przestrzeń.

Nagrałem płytę jako Wielki Skręt - czyli najbardziej rozj**any krążek w historii tego kraju. WS można sobie różnie tłumaczyć - pannom mówię, że to Wypasiasty Sex, można powiedzieć też, że Waleczne Serce, Wielka Stopa, bo mam 46 numer, Wolny Styl - od freestyle itd., itd.

Mówcie jak chcecie, oby pozytywnie (śmiech). Po prostu VitoWS już do mnie przylgnęło i jest częścią mnie.

Mateo: Powiedz Witek, jak się wszystko wywiązało z Nagłym Atakiem Spawacza?

Jest taka opcja, że mój pierwszy legal, pierwszy debiut płyty z hologramem, pojawi się jako Nagły Atak Spawacza, razem z Kamieniem i Kaczmim, których sytuacyjnie pozdrawiam. Już od kilku miesięcy jestem w tym składzie i podjęliśmy decyzję o tym, że wspólnie nagramy ich podobno pożegnalną płytę.

Karola: Lepiej się czujesz z materiałem, który już stworzyłeś, czy na freestyle'u?

Ja nie mam pamięci do kawałków, bo nagrałem 7 solowych płyt i trzy z innymi składami i nie pamiętam swoich tekstów. Więc ogółem nie jestem w stanie zarymować chociaż części tych kawałków, bo mi się wciąż mylą i dlatego wolę wyjść i dawać na wolno. Bo wtedy nawijam o czymkolwiek i wiem, że się nie zatnę. Tak więc przede wszystkim wolny styl.

Mateo: Co do freestyle, to nasuwa mi się jeszcze takie pytanie. Mój tatuś ostatnio na meczu Lecha był bardzo zainteresowany tym, że ty tam byłeś i bardzo mu się to spodobało. Ale uznał, że to jest tak, że w głowie ma się pewne schematy i się tego wciąż trzyma. Czy możesz w sumie powiedzieć, na czym polega wolny styl?

Wytłumaczę tobie, a w zasadzie twojemu tacie, o co chodzi w moim przypadku, jeśli mowa o freestyle. To wygląda tak. Jak Neo, bohater "Matrixa" widział świat w takich zielonych cyfrach, tak ja widzę ten świat w rymach. Chodzę sobie po tym świecie i to sobie opisuję. I to nie jest tak, że mam ułożone jakieś schematy, tylko jak widzę dowolny obraz, jakąś rzecz, to przedtem mam do tego już dokładny rym.

Zacinam się tylko wtedy, gdy mam za dużo rymów w głowie i jest ich za gęsto - wtedy następuje zacięcie. Ale wolny styl to zajebista sprawa i nie wiem, czy macie takie same zdanie, ale dla mnie jest to konkretna rzecz w hip hopie.

Karola: Odejdźmy na moment od tematu freestyle - powiedz mi, co się zmieniło, odkąd byłeś zwykłym szarym człowieczkiem, do teraz, kiedy jesteś w poznańskiej czołówce i jesteś osobą medialną?

To jest bardzo dobre pytanie. W sumie to nic się nie zmieniło, jeśli chodzi o moją osobę, nadal jestem taką samą rozje**ną postacią. Dalej jestem pozytywnie rozwalony. Przyszedł czas, kiedy miałem bardzo niemiłą opcję w życiu i po dwóch latach rzuciła mnie laska. Stwierdziłem, że aby nie zwariować, zajmę się czymkolwiek i inwestowałem cały czas w hip hop.

Co się zmieniło? Na pewno to, że ludzie widzą, jaki jestem. Lansuje się gdzie się da, bo lubię się pokazywać i być w centrum uwagi. Podoba mi się, że ludzie poznają moją ksywkę i twarz już nie tylko w Poznaniu, ale i w kraju. Trzeba jednak mieć świadomość, że wszystko dopiero przede tobą i zachować pokorę do całej tej hiphopowej opcji.

Karola: Nie sądzisz, że to czasami jest przesadą, kiedy jesteś po prostu wszędzie?

Nie, dla mnie nie. Trzeba mieć do tego zajebiste podejście. I co ważne, czuć do tego dystans i umieć przymrużyć czasem oko. Jeśli będę posiadał te dwie sentencje, to wiem, że nie będzie mi nic przeszkadzać i na każde pytanie umiem sobie jakoś tam odpowiedzieć. Na scenie czuję się jak ryba w wodzie!

Karola: Jeżeli rap jest całym twoim życiem, to co by było, gdyby go nie było?

Rap nie jest całym moim życiem! Kiedyś sport był u mnie numerem jeden i ponad wszystko, ale odniosłem w wieku 17 lat okropną kontuzję. Wtedy właśnie podjąłem decyzję, że zajmę się hip hopem. Zacząłem i mi na swój sposób wyszło.

Jak dalej nie rozkręci się jeszcze bardziej, to będę robił coś innego, np. skakał na nartach jak Małysz i też będzie mi wychodzić, bo mam do tego dystans i pełen luz (śmiech).

Karola: Jesteś bardzo pewny siebie...

Tak, jestem. Dlaczego miałbym nie być? Gdybym był szarą postacią i trzymał główkę w dół, to do niczego bym nie doszedł. Tak przynajmniej mam głowę do góry, pewność siebie i jest fajnie. Trzeba jednak uważać, by nie przekroczyć pewnej granicy. Mnie to na szczęście nie grozi.

Karola: Czyli twoją receptą na sukces jest trzymać się tego, co się chce robić?

Tak, ale nie wolno być przy tym zarozumiałym, albo próżnym, jak mówiłem chwilę wcześniej - nie można pewnych granic przekroczyć. Jeśli rzucam na wolnym, że jestem najlepszy, to niech nie będzie, że Vito coś pieprzy, tylko niech każdy podejdzie do tego z luzem, że to jest autoironia.

Jeśli będę miał takie podejście i ludzie je wyczują, to mogę dojść trochę dalej. Humor mam niesamowicie cięty, ale w zeszłym roku na WBW, jak widać, nie przeszkodziło mi to.

Mateo: Wracając do Wielkiego Skręta, powiedz nam, jaka była w ogóle idea jamajskich rytmów. Czy nie sądzisz, że jest to ostatnio modne, chociażby Erijef?

Nie wiem, jak to jest. Mam to wszystko w dupie, czy jest moda na to, czy ktoś kseruje kogoś czy coś, jak silne jest na to zapotrzebowanie. Ja miałem ochotę na reggae. Znudziły mi się rymy typu CHWDP, szarość bloków i tak dalej. Postanowiłem, że nagram sobie taką płytkę nie myśląc w ogóle o tym, jak to się teraz trzyma.

Nagrałem wszystko w siedem godzin, łącznie z maszerowaniem, napisaniem tekstów i zarymowaniem tego. Puściłem to w net i jak się okazało, ściągnęło to do tej pory ponad 10 tysięcy ludzi. Polska się domaga drugiej części, a ja nie spodziewałem się takiego obrotu spraw.

Myślałem, że zostanę pojechany, dlatego ustawiłem to sobie jako Wielki Skręt, a nie VitoWS. Ale jak widzę niepotrzebne były obawy, bo płyta zajebiście się przyjęła.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: freestyle | świat
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy