Reklama

"Szuflada z napisem Programy rozrywkowe dla gwiazd"

Opowiedz nam co obecnie porabiasz? Czy pracujesz nad nową płytą?

Od dłuższego czasu pracuję nad nową, trzecią już płytą. Mam około 40 interesujących, różnorodnych piosenek, czyli teoretycznie materiał na 4 płyty, co nie oznacza, że na 4 na tyle dobre, żebym chciała je wydać. Baaa! Wciąż nie czuję, która z nich mogłaby być singlem, choć "kandydatek" jest kilka. Wiem, że niektórzy, zwłaszcza moi fani, już się niecierpliwią, ale wiem też, że tworzenie jest procesem, to musi trwać. Popełniłam parę błędów przy poprzednich płytach i nie chcę ich powtarzać. Wyniosłam z tego pewność, że pośpiech jest bardzo złym doradcą. Wychodzę zresztą z założenia, że lepiej dłużej pracować i zrobić coś dobrego, czego się jest absolutnie pewnym, niż coś kiepskiego pracując na wariata, pod presją, bo "już trzeba", bo inni już wydali. Nic nie trzeba. Suzanne Vega nad swoim ostatnim albumem "Beauty & Crime" pracowała 6 lat - ja go uwielbiam, zwłaszcza piosenkę "Frank & Ava".

Reklama

A osobiście, nie wiem ile to już lat, czekam cierpliwie na nową płytę Edyty Bartosiewicz i jakoś jestem spokojna, że Edyta ją wyda wtedy kiedy poczuje, że to jest właściwy moment.

A co to były za błędy? Chcesz się do nich przyznać (śmiech)?

(śmiech) Każdemu zdarzają się błędy w pracy, mnie również się zdarzyły. Największym był pośpiech. I to tyle (śmiech).

Niedawno nagrałaś piosenkę z Łukaszem Zagrobelnym. Jak doszło do tej współpracy?

Dostaliśmy tę propozycję od twórców filmu "Nie kłam kochanie". W Polsce coraz większą uwagę przywiązuje się do muzyki w filmie i nareszcie nie tylko tej instrumentalnej, ale i rozrywkowej, dzięki temu, że znanej, często mocniej, podświadomie ilustrującej, czy podbijającej to, co dzieje się w obrazku. Najlepszym przykładem był serial "Magda M." i fakt np. wyciągnięcia wciąż przepięknych piosenek Edyty Bartosiewicz.

Z Łukaszem niestety nie było nam dane spotkać się przy nagraniu "Nie kłam, że kochasz mnie" - zresztą bardzo "typowo-filmowej" piosenki, ponieważ nagrywaliśmy ją tuż przed świętami Bożego Narodzenia. Ja nagrałam swoją część i wyjechałam do rodziców na "dziki zachód" (województwo lubuskie) (śmiech). A Łukasz pojawił się w studio zaledwie dzień przed wigilią. Nad efektem tego spotkania czuwał cudny Bogdan Kondracki, producent związany z "Jazzboy Studio". Nie spotkaliśmy się w studio, ale myślę, że nasz duet wyszedł bardzo fajnie.

Dodam, że z Łukaszem znamy się od wielu lat. Jeszcze z czasów, kiedy ja pracowałam w Teatrze "Buffo", a Łukasz w Teatrze "Roma", w którym do dziś można go oglądać.

Łukasz wziął udział w "Tańcu z gwiazdami". Czy ty zdecydowałabyś się na udział w tego typu reality show?

Powiem szczerze, że jeżeli w ogóle miałabym w wziąć udział w którymś z obecnych na naszych ekranach show, to właśnie w "Tańcu z gwiazdami". To jest najlepiej wyprodukowany program z grupy tych rozrywkowych z udziałem "gwiazd". I moim zdaniem jest najciekawszy. Przyznam szczerze, że już kilka razy odmówiłam wzięcia udziału w "Tańcu z gwiazdami" z tego powodu, że na koncie mam już "konkursowy" program "Idol". I choć wtedy nie byłam jeszcze znana uważam, że jeden taki program na moim koncie wystarczy. Bardzo lubię tańczyć. Bardzo. I podejrzewam, że miałabym dużą frajdę z udziału w takim programie. Nie mówię, że się tego boję, ale nie chcę znaleźć się w szufladzie pod tytułem "programy rozrywkowe dla gwiazd". Wciąż nie wyśpiewałam wszystkiego na co mnie stać i co chcę zaśpiewać, i tego kursu się trzymam.

Jaka jest twoja opinia na temat takich programów? Czy to dobrze, że wykonawcy muzyczni promują się tańcząc w telewizji?

Różne są powody udziału w tego typu show. Część uczestników pewnie chce się wypromować. Ale są również takie przypadki, że ktoś chce po prostu zaszaleć, albo całe życie chciał nauczyć się tańczyć, a taki program to znakomita okazja. W pewnym stopniu rozumiem aktorów i muzyków, którzy występują w tym programie, bo u nas strasznie ciężko jest się wypromować i utrzymać na rynku. Tym bardziej, że - to jest przykre - coraz mniej mówi się o muzyce, a więcej jak kto zatańczył, czy wystąpił w cyrku. Ale jestem w stanie to zrozumieć...

Dlaczego tak się dzieje, że ludzi nie interesują już piosenki, tylko właśnie takie sprawy?

Ludzie lubią oglądać swoich ulubieńców, którzy zmagają się w innych konkurencjach. Ale są też tacy, którzy czekają, aż komuś się noga powinie. Chyba jednak to jest zwykła ciekawość ludzi, jak te gwiazdy poradzą sobie z nowym zadaniem. Kobiety lubią oglądać "Taniec z gwiazdami", bo to jest piękna muzyka, piękne stroje, pełne tajemniczości i erotyzmu tańce. Łudzę się, że tu piosenka i muzyka też mają znaczenie, a telewizja edukuje nie tylko pod kątem tańca, ale i muzycznie wyrabia gusta, bo w wielu tych programach grają na żywo znakomite orkiestry pod batutą uzdolnionych dyrygentów. W skrytości myślę, że taki np. "Taniec z gwiazdami" to forma tęsknoty za wodewilem, czy musicalem - formami muzycznymi, na które do teatru ciężko nam się wybrać. Zwłaszcza, że w Polsce te tradycje nie są powszechne.

A czy ciebie zainteresował ostatnio jakiś nowy polski artysta? Niekoniecznie biorący udział w reality show...

Hmm... Ja zawsze bardziej interesowałam się tym, co się dzieje poza naszym krajem. Może to nie jest bardzo patriotyczne zachowanie, ale... ja jestem patriotką w innych kwestiach. Szczerze mówiąc niespecjalnie się orientuję, co się u nas dzieje. Raczej selektywnie. Paulina Przybysz z Sistars wydała solową płytę "Soulahili". Oczywiście, ona nie jest nową postacią, ale to jest jej solowy debiut. I cieszą mnie nominacje do "Fryderyków" dla Tomka "Lipali" Lipnickiego (kiedyś Illusion) za ostatni krążek "Bloo" - choć doskonale sobie zdaję sprawę, że to się w ogóle nie przełoży na popularność tego składu.

A poza Polską? Czego obecnie słuchasz?

Bardzo lubię artystę, który u nas nie jest zbyt popularny, ale wystąpił przed Tracy Chapman w Polsce. Nazywa się Ben Taylor - warto zapamiętać. Polecam z całego serca jego album "Another Run Around The Sun". Na DVD mój ostatni faworyt to "Skin & Bones" Foo Fighters. Bardzo lubię też K.T. Tunstall, Jet, Paulę Cole, Sheryl Crow, Eddie Brickell...

Wracając do Polski, Kasia Nosowska wydała wspaniałą płytę, chyba większość zainteresowanych ciekawą muzyką, zachwyciła się jej ostatnim solowym popisem. Świetna jest też najnowsza płyta Anity Lipnickiej i Johna Portera "Goodbye". To są artyści, których mam obecnie na "tapecie".

Słucham naprawdę różnych rzeczy: od spokojnego folku, jazzu po mocniejsze brzmienia. Nie jestem zamknięta na jeden gatunek.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy