Reklama

"Raczej mroczniejsze jazdy"

Zacznijmy od wydarzenia, które miało się odbyć, ale nie doszło ostatecznie do skutku - koncertu Nasa. Miałeś występować przed nim jako jeden z supportów. Czy byłoby to dla ciebie duże przeżycie czy podszedłbyś do tego rutyniarsko, jak do każdego innego występu na żywo?

Na pewno podszedłbym dużo bardziej sentymentalnie. Nas był jednym z tych raperów, którzy mieli na mnie dużo większy wpływ niż inni, pochodzący ze Stanów. Jestem trochę zawiedziony. Nie znamy powodów, dlaczego nie mógł przyjechać.

Szkoda, gdyż byłoby to kolejne spełnione marzenie. W zeszłym roku grałem przed Mobb Deep, co też było dla mnie bardzo ważne.

Reklama

No właśnie. QBC było zawsze dla ciebie sporą inspiracją. Czy wydawanie przez ciebie krótkich płyt jest poniekąd nawiązaniem do np. "Illmatica"?

Nie, raczej nie. Dużo jest powodów, które na to wpływają. Choćby to, że staram się, żeby każdy materiał był dość spójny. Przykładowo - miałem dwa utwory, które mi nie pasowały, to ich nie brałem. Dlatego też nie było 12 czy 14 kawałków, jak początkowo planowałem, tylko właśnie 10. Z kolei na moją następną płytę planuję zrobić 20 tracków. Chciałbym nad nią dłużej posiedzieć i podobnie jak w przypadku pierwszej solówki, związać się produkcyjnie z jednym producentem.

Nie powiem na razie z kim, bo jest to jeszcze dogadywane. Chciałbym, żeby ten materiał był jak najbardziej zaplanowany, by było jak najmniej spontaniczności, żeby wszystko było przemyślane.

Pociągnę jeszcze sprawę inspiracji QBC. W jednym z programów telewizyjnych wspomniałeś, że każdy twój teledysk, a przynajmniej jego część, będzie kręcona u ciebie na dzielnicy. Patent często spotykany na teledyskach choćby Nasa.

Jest to przede wszystkim nawiązywanie do miejsca, z którym mój rap ma tak naprawdę najwięcej wspólnego. Dopóki tu mieszkam, dopóty będę te miejsca pokazywał. Gdybym mieszkał sobie gdzieś w innym miejscu, w jakiejś np. fajnej willi, to bym ją pokazał.

Po prostu pokazuję miejsca, w których spędzam czas. To jest moje osiedle, tu są moi znajomi. Do nich w pierwszym rzędzie kieruję tę muzykę. Uważam, że to dobry patent, mam tu parę miejsc, które warto pokazać.

Ile jest planowanych klipów do "W..."?

Trudno powiedzieć, wszystko zależy od wytwórni. Drugi na pewno będzie. Teraz mam plany, żeby porobić parę krótkich teledysków, takich fleszów do internetu. Jako takie krótkie filmiki po kawałku puszczane. Coś nagrane na VHS, na szybko, w fajnej miejscówce. Daje to możliwość pokazania tam rzeczy, które nie będą ocenzurowane.

Pomówmy o produkcji. Istnieje jeszcze grupa Czyste Tchnienie?

Nie. To był raczej taki projekt jednorazowy.

Wspomniałem o tym, gdyż teraz działasz wspólnie z bratem jako grupa Tekken. Czy jako zwieńczenie waszej działalności należy się spodziewać płyty w stylu Radio Ewenement?

Tak, ale raczej w formie EP-ki. Będzie tam położony większy nacisk na to, by stroną dominującą produkcyjnie był Hohoł. Ja raczej zajmę się wykańczaniem produkcji, dostrajaniem. Zajmę się po prostu tymi rzeczami, które on jeszcze nie do końca potrafi. Będę starał się mu pomóc, wykorzystując kontakty, zbierając ludzi, którzy zarapowaliby na tej płycie.

Mieliśmy też patent na ten projekt, bym to ja zarapował w każdym kawałku z kimś zaproszonym pod jego bity. Zobaczymy, może się uda.

Są już na to konkretne plany wydawnicze?

Nie, nie. Jest to na razie w formie planów. Jeśli chodzi o wydawnictwo to na pewno czegoś poszukamy. Nie chcielibyśmy jednak pchać się z tym projektem w jakieś duże wytwórnie. Sytuacja na rynku jest ciężka, nie ma co wybrzydzać. Dobrze w ogóle, że jeszcze ludzie w ogóle chcą wydawać, bo nie zarabiają na tym dużych pieniędzy.

Ostatnio panuje tendencja do odchodzenia od dużych wytwórni na rzecz własnych labeli. Większym wydawnictwom zleca się jedynie dystrybucję wydanego przez siebie materiału. Myślałeś o tym?

Tak, w sytuacji, gdy w naszym kraju powstaje dużo płyt, a mało schodzi - ludzie dużo przegrywają, to taka forma obrony. Po co tworzyć rzesze pośredników, którzy na tobie mają zarobić? Wiadomo, w sytuacji, kiedy jest to duży zarobek, oczywiście możemy się podzielić. Odchodzi wtedy wiele obowiązków, które musisz sam zrobić, jeśli się opiekujesz projektem. No ale jeśli w naszym kraju jest tak, że musisz tych pośredników eliminować, bo im ich więcej tym mniej z tego pieniędzy, to jest to jak najbardziej dobre.

Jest to do ogarnięcia, nie jest to trudny patent, tylko trzeba mieć trochę w głowie. Nie liczyć na gruszki na wierzbie, racjonalnie myśleć, mieć dobrą promocję i może się udać. Najlepszym przykładem jest choćby wytwórnia Prosto.

Ciekawą postacią pojawiającą się na "W?" jest Zoober Slim. Jak doszło do waszej współpracy?

Przyjechał ze Szwajcarii, a nasza współpraca zaczęła się przez Reda. To był jego ziom z Genewy. Poznaliśmy się tak, że Red zadzwonił do mnie w jakiejś tam sprawie dziennikarskiej i mówił mi, że jest taki koleżka, który ma dla mnie fajną koszulkę z arabskim napisem, z takim fajnym przysłowiem i chciał mi ją dać. Spotkaliśmy się, pogadaliśmy. Pojechałem kiedyś do niego, dowiedziałem się, że robi bity.

Na przywitanie dostałem od niego 30 podkładów, żebym sobie wybrał coś z tego. Na następnym spotkaniu kolejne 30, potem kolejne, itd. Jest to naprawdę bardzo płodny producent. Robi dużo rzeczy, nie wszystko mi się podoba, ale ma bardzo szeroki wachlarz. Robi zarówno bity delikatne, jak i takie bardzo komercyjne.

Zamierzacie jeszcze coś wspólnie nagrać?

Będę na jego nowej płycie producenckiej. Słyszałem już jeden nagrany na nią kawałek 2cztery7 i Numera Raz. Będą trzy ekipy z Francji, jedna ze Szwajcarii? Będzie na pewno kawałek Pona. To będzie taka dobra produkcja mainstreamowa. On właśnie robi takie bity mainstreamowe, ale to wszystko ma dobry smak.

Ostatnio na jednym z forów pojawił się zarzut, jakoby skserowaliście bit do "Definicji" z kawałka "First, Last And Only", z nowej płyty Memphis Bleeka?

Nie, nie. Jak robiliśmy ten podkład, to nawet nie wiedzieliśmy, że Memphis Bleek będzie miał taki bit. Wzięliśmy to ze starego winyla, którego słuchaliśmy sobie w studio paląc jointy. Korzeń puścił, my wycięliśmy sampel. Memphis Bleek ukazał się chyba dwa miesiące potem, gdy my mieliśmy ten bit gotowy. Nasza płyta wyszła pierwsza z tym samplem.

Takich sytuacji było dużo, np. OC ma ten sam sampel co "Się żyje", "Muzykę miasta", główną wersję, też ktoś miał. Świadczy to tylko o tym, że sięgamy do tych samych źródeł, że mamy podobne gusta, co producenci amerykańscy. I jest to jak najbardziej w porządku.

Pozostając przy "Definicji"- mówi ona o stereotypach ciążących na Warszawie. Wyznajesz islam, na którym też ciąży wiele krzywdzących stereotypów. Myślałeś by nagrać o tym kawałek, np. z Eldo?

Gadaliśmy na ten temat, a zapytałeś się o coś, co może chciałbym właśnie zapowiedzieć. Mamy zamiar nagrać kawałek, może niekoniecznie na ten temat, ostatnio rozmawialiśmy o tym, i myślę, że na nowej produkcji nagram coś z Eldo. Chciałbym też wk**wić niektórych ludzi tą nagrywką, byłoby śmiesznie.

Mamy na pewno dużo wspólnych tematów, jest o czym porozmawiać jak się widzimy. Chciałbym zrobić taki kawałek na wk**wieniu, typu powiedzieć, że to jest niedobre, nie kojarzcie tego z religią co się ostatnio dzieje, choć i tak mój głos zaniknie w szumie medialnym, który jest przeciwko temu wszystkiemu.

Cofnijmy się do przeszłości. Przybliż proszę atmosferę powstawania każdej z trzech płyt Molesty i jak z perspektywy czasu patrzysz na nie dzisiaj.

Wiadomo, teraz do każdej z tych produkcji podchodzę z dużym uśmiechem na twarzy. Od strony technicznej oceniam sam siebie surowo i na dzisiejsze czasy na pewno nie byłoby to dobre. "Skandal" nagrywany w 1997 roku był na tamte czasy myślę dobrą płytą. To była krótka sesja nagraniowa, koło czterdziestu paru godzin i koniec. I to było pierwsze nasze wejście do takiego niby profesjonalnego studia. Niby, bo jak teraz sobie przypominam, co w tym studio stało i na jakim sprzęcie tworzyliśmy, to wiesz, pół amatorka, ale atmosfera fajna, wszyscy w jednym domu, skupieni na jednej rzeczy.

Druga płyta też zupełnie inny klimat. Nagrywaliśmy ją w domu u Pona. Zaaranżował specjalny pokój do nagrywania wokali, wyciszył odpowiednio, kupiliśmy jakieś karty dźwiękowe, jakiś mikrofon i tak to poszło. A trzecią zrobiliśmy już w całości u Majkiego, w studio jako Czyste Tchnienie.

Najfajniej w sumie pracowało mi się nad drugą płytą, bo byliśmy już po jakimś doświadczeniu, już wiedzieliśmy, co zrobiliśmy, co byśmy chcieli zmienić, no i ta atmosfera, że to się działo tu za ulicą u mnie na osiedlu . Mogłem skoczyć na obiad, a za 5 minut znów nagrywać. To jest najfajniejsza opcja.

Rozumiem jak ludzie mają swoje studio, to jest jednak najbardziej twórcza rzecz, bo w trakcie np. robienia kanapek wpada ci do głowy pomysł, szybko "pyk, pyk" rejestrujesz i robisz dalej te kanapki. Ja przez to czuję się trochę ograniczony, że nie mam gdzie tego zarejestrować, w momentach takich natchnień ? a to było fajne właśnie a propos płyty "Ewenement".

Molesta to dosyć klasyczny sound, tymczasem Vienio i Pele np. odjechali już bardzo mocno w stronę crossowania gatunków. Nie ciągnie cię w tę stronę?

Ja wolę jednak robić po swojemu, takie raczej mroczniejsze jazdy. W tym się najlepiej czuję. Właśnie w tę stronę chciałbym podążyć, robić hardcorowe nowoczesne kawałki, nie rezygnując przy tym z tego mrocznego klimatu. Bo tego nie chciałbym zmieniać. Wiesz, starych drzew się nie wyrywa.

A ragga, klimaty dancehallowe?

Nie, nie. Lubię ragga, lubię tego słuchać, jednak nie chciałbym tego w mojej twórczości. Nie lubię rzeczy, które są modne w polskich produkcjach. Np. był moment, gdzie każdy z moich przyjaciół miał francuskiego rapera na płycie. Był moment, kiedy każdy miał element ragga, albo dodawali elementy gitarowe, żywe instrumenty. Ja w ogóle od tego odbijam.

Czyli eksperymenty nie bardzo cię interesują?

Raczej nie. Teraz mam na przykład patent, którego nie robiłem na żadnej z płyt. Chciałbym zaprosić wykonawców, którzy śpiewają, może niekoniecznie na same refreny tak standardowo, ale urozmaicić śpiewanymi partiami swoje kawałki, zachowując wspomnianą już wcześniej mroczność i melancholię. Chciałbym zaprosić jakąś starszą kobietę, nie jakąś laskę, która ledwo wie coś o śpiewaniu, tylko porządną doświadczoną śpiewaczkę żeby wyszło to konkretnie.

Podobnie myślę również o jakimś męskim głosie. Jest jeszcze wielu starszych wykonawców, z którymi można się skontaktować i stworzyć razem coś naprawdę dobrego.

Jakieś konkretne nazwiska?

Nie chciałbym teraz o tym mówić.

Nie czujesz trochę presji "Skandalu", że ludzie nie wsłuchują się w wasze nowe produkcje, tylko cały czas chcieliby tych tematów obecnych na waszym debiucie?

Szczerze, wk**wia mnie trochę to zjawisko. Nie tyle, że ludzie nie doceniają późniejszych nagrań. Po prostu chciałbym, żeby szli z czasem, podobnie jak i ja. Jaram się "Skandalem", ale to było, minęło i nie ma co dziś o tym pi**dolić. Teraz są inne czasy.

Nigdy nie powrócę do mówienia o tym, co było na "Skandalu", bo już nie jestem takim człowiekiem. Musiałbym udawać, a ja trzymam się prostej zasady, że robię to, co czuję. I jeśli nie czuję dziś tego, co robiłem na "Skandalu", nie mogę o tym mówić. Są elementy z tamtych lat, które zostały we mnie, bo są po prostu częścią mojego charakteru, które przez całe życie albo cichną albo robią się głośniejsze.

Na pewno nie będzie jednak powrotu do tamtych tematów i tamtej stylistyki - to jest po prostu nierealne.

Mówisz, żeby podążać z duchem czasów. Co w takim razie z tegorocznych polskich produkcji poleciłbyś tym "niereformowalnym"?

Poleciłbym 2cztery7, poleciłbym ostatni Grammatik, choć nie wszystkie kawałki mi się podobają. Bardzo podoba mi się singel Jurasa i Wigora, z gościnnym udziałem Mioda z zespołu Jamal.

A z zagranicy?

Poleciłbym płytę Cassidiego "I Am A Hustla", poleciłbym wspomnianego przez ciebie Memphis Bleeka, nową płytę Jimi Jonesa. Nie polecałbym nowej płyty Nasa, gdyż jest niespójna. Uważam, że można było zrobić dużo lepszy pojedynczy materiał.

Poza tym nowego Commona - Kanye West pokazuje tam swoją za**bistą różnorodność produkcyjną - potrafi zrobić wszystko. Albo na przykład Johna Legenda. Mógłbym tak długo wymieniać.

Na featach "W?" można uświadczyć zarówno przedstawicieli starej szkoły, jak WWO czy Numer Raz, ale i drugie pokolenie raperów, jak Mes czy Eis. Śledzisz na bieżąco to, co dzieje się na podziemnej scenie?

Troszeczkę, bardzo mało. Głównie przez brak czasu, oraz przez fakt, że nie mam stałego dostępu do internetu. Z drugiej strony też jestem do tego troszkę zrażony, gdyż swego czasu dostawałem na koncertach mnóstwo demówek, które były takim "sh*tem", że nie chciało mi się tego słuchać.

Dziękuję za rozmowę.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: skandal | smak | NASA | studio | Memphis | patent
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy