Reklama

"Pod wrażeniem Jerzego Dudka"


Melanie Chisholm, czyli popularna Sporty Spice z najsłynniejszego angielskiego żeńskiego zespołu Spice Girls, jest obok Geri Halliwell jedyną "Spicetką", która choć w niewielkim stopniu poradziła sobie na rynku jako solistka. Zadebiutowała w 1999 roku albumem "Northern Star" (do dziś sprzedano ponad 3 miliony egzemplarzy), który najpierw promował mocno rockowy utwór "Goin' Down", a później nagranie tytułowe (4. miejsce na angielskiej liście przebojów) oraz "Never Be The Same Again" (singel stał się Numerem Jeden w Anglii). Jednak po wydaniu drugiego albumu "Reason" (2003) wytwórnia Virgin Records, niezadowolona z jego sprzedaży wynoszącej pół miliona egzemplarzy, rozwiązała umowę z Mel C. Niezrażona tym faktem wokalistka założyła własną firmę Red Girl Records i w jej barwach wydała wiosną 2005 roku płytę "Beautiful Intensions", która w Polsce ukazała się dopiero w styczniu następnego roku. Album promowany był m.in. utworem "First Day Of My Life", który stał się wielkim przebojem w Europie, w tym także u nas.

Reklama

Z okazji promocji płyty, wokalistka przyjechała do Polski. Spotkał się z nią Paweł Amarowicz, który pytał o możliwość reaktywacji Spice Girls, sztuczne gwiazdy z reality show, a także o ulubionego bramkarza drużyny FC Liverpool, której Mel C jest wielką fanką.

W jakiej atmosferze przystąpiłaś do nagrania "Beautiful Intensions"?

Mój drugi album "Reason" odniósł spory sukces, ale niestety w tamtym czasie spodziewano się lepszych wyników sprzedaży. Byłam zawiedziona moją wytwórnią płytową, którą w tamtym czasie był Virgin Records. I w takim klimacie rozpoczęłam prace nad "Beautiful Intensions".

Jestem bardzo zadowolona z płyty, która sprzedała się nieźle. Dało mi to odwagi, by stworzyć własny label.

Na "Beautiful Intensions" pojawiło się więcej brzmień gitarowych, rockowych, które wcześniej raczej się nie pojawiały twoich nagraniach. Czyja to zasługa? Co spowodowało, że na tej płycie jest więcej gitar?

To już mój trzeci album i myślę, że w ciągu tego czasu udało mi się wykorzystać wiele różnych gatunków muzycznych. Zagraliśmy też całą masę koncertów i to mi uzmysłowiło, czego naprawdę szukam w muzyce i jakie brzmienie chcę osiągnąć. Na scenie odkryłam siłę bardziej rockowego brzmienia, zresztą moje piosenki zawsze były trochę rockowe, co było słychać na moim pierwszym solowym singlu "Goin' Down".

Poza tym w czasie nagrywania płyty bardzo duże znaczenie mają emocje i uczucia, jakie masz w tym czasie - złość czy frustracja znajduje lepsze ujście w bardziej rockowych brzmieniach...

Czyli to był wasz pomysł, nikt z zewnątrz nie ingerował w brzmienie płyty?

Jesteśmy z moim zespołem bardzo blisko i świetnie się rozumiemy - z gitarzystą współpracujemy już od 9 lat! Bardziej rockowe brzmienie było wynikiem wspólnej pracy i wspólnego pomysłu. Uznaliśmy, że skoro coś się świetnie sprawdza na koncertach, to można też wykorzystać siłę brzmienia na następnej płycie. Na koncertach i w trasie każdy utwór żyje swoim własnym życiem, ewoluuje w czasami dziwnych kierunkach i często jest tak, że wykonywany na żywo brzmi o wiele lepiej niż na płycie. To frustrujące.

Dlatego w przypadku "Beautiful Intensions" najpierw zagraliśmy cały materiał na żywo, a potem weszliśmy do studia, żeby podtrzymać ten klimat i moc.

Czy masz swoją ulubioną i najważniejszą dla siebie piosenkę z "Beautiful Intensions"?

Cały album jest dla nie niezwykle ważny. Także dlatego, że to moja pierwsza płyta wydana przez moją własną wytwórnię. Są na nim bardziej rockowe kawałki, jak "Never Say Never", który świetnie się śpiewa na koncertach, czy kompozycja "Better Alone", z której jestem bardzo dumna. A "You Get Yours" to chyba moja ulubiona piosenka na tej płycie, ponieważ muzycznie oddaje jej charakter - jest spokojna, z delikatnym wokalem, by w połowie wybuchnąć rockowym brzmieniem. Fantastyczna na występy na żywo.

O czym są te nagrania - na jakim przekazie starałaś się skupić?

Zawsze staram się być szczera w tym, co robię. Wszyscy mamy podobne uczucia, podobne rzeczy nas drażnią, denerwują, smucą, cieszą... A ja po prostu wyrażam to, przez co sama przeszłam i myślę, że wiele osób może się z moimi przeżyciami identyfikować.

Jaki będzie kolejny singel i teledysk po "First Day Of My Life"? Możesz coś o nim opowiedzieć?

Następny teledysk, do "Better Alone", kręciliśmy w posiadłości syna Paula McCartney'a w Sussex, która kiedyś należała do Led Zeppelin. Reżyserem teledysku była kobieta, Mary McCartney, co jest dość niezwykłe w tym tak zdominowanym przez facetów zawodzie. Wykorzystaliśmy wielkie, wspaniałe pomieszczenie, w którym występuję sama w blasku świec. Piękny artystyczny teledysk. Zresztą sami zobaczycie.

A kolejny teledysk - inna wersja "Better Alone" - został zrobiony w Niemczech. To było dość zabawne - jestem młodą dziewczyną bardzo źle potraktowaną przez swojego chłopaka, który potem tonie w swoim samochodzie, a ja mam klucze i ode mnie zależy, czy go uratuję.

W utworze "Next Best Superstar" krytykujesz telewizyjne programy, tzw. reality show. Naprawdę jest z tym aż tak źle?

Zdecydowanie. Ta kultura masowa i tworzenie gwiazd przez telewizję jest chore. Producenci chcą tylko jak najwięcej zarobić na swoim "produkcie", a występujący tam ludzie często są gwiazdami jednego sezonu, a potem znikają. To niebezpieczna droga do spełnienia swoich marzeń.

Myślisz, że ludzie zmienili zdanie o tobie po odejściu z zespołu Spice Girls?

Nie wiem i szczerze mówiąc nie obchodzi mnie to. Wyznaję zasadę, że opinię innych na twój temat to nie twój interes. To chyba najlepszy sposób, żeby się tym nie przejmować.

Jak skomentujesz plotki na temat powrotu Spice Girls?

Obecnie nie ma żadnych planów, by Spice Girls ponownie wystąpiły razem. Osobiście nie czuję, że mamy jeszcze razem coś do zrobienia. Jestem bardzo dumna z naszej historii i tego, co kiedyś osiągnęłyśmy. Ale nie wydaje mi się, że byłoby to samo, gdybyśmy znów zaczęły razem występować. Nie sądzę, bym jeszcze kiedykolwiek znów stała się Sporty Girl.

Podobno kibicujesz drużynie FC Liverpool... Masz swojego ulubionego bramkarza tego zespołu?

Uwielbiam futbol. Jestem wielką fanką FC Liverpool, a moim ulubionym bramkarzem tego klubu jest... Bruce Grobbelaar. Wiem, że pewnie innej odpowiedzi się spodziewałeś (śmiech). Ale oczywiście jestem pod wrażeniem tego, co zrobił Dudek w Stambule w ubiegłym roku.

Na koniec opowiedz o swoich artystycznych planach.

Obecnie pracuję nad nową płytą i mam związanych z nią wiele planów. Chciałabym nagrać płytę akustyczną, może album ambient. Bez wątpienia nagram coś rockowego. Poza tym po głowie chodzi mi pomysł nagrania płyty z jazzowymi standardami z towarzyszeniem orkiestry.

Czy planujesz może występ w Polsce promujący "Beautiful Intensions"?

Jak na razie nie. Ale występuję na wielu festiwalach i koncertach w Europie tego lata...

Dziękuję za wywiad.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: sporty | Geri Halliwell | Girls | nagrania | Dariusz Dudka | spice
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy