Reklama

"Możemy grać na polu kukurydzianym"

"Splendor In The Grass" to czwarty album w dorobku amerykańskiej grupy Pink Martini. Płyta ukazała się pod koniec października. Muzyka tego zespołu to połączenie jazzu, klasyki i elementów folkowych. Liderem formacji jest charyzmatyczny pianista Thomas M. Lauderdale.

39-letni muzyk opowiedział portalowi INTERIA.PL o swojej "łaskawej dyktaturze", o problemie gnębiącym Amerykę, a także o wyjątkowości Portland, skąd pochodzi. Z Thomasem Lauderdale rozmawiał Michał Michalak.

Zanim założyłeś Pink Martini, siedziałeś w polityce. To dość nietypowa sytuacja jak dla muzyka.

Thomas Lauderdale: Będąc politykiem, czy raczej działaczem, brałem udział w różnych spotkaniach, uroczystościach i nie podobała mi się muzyka, którą tam grali. Dlatego założyłem zespół. Jest to grupa o czysto politycznych zadaniach.

Reklama

Jak Tobie, jako byłemu politykowi, podoba się prezydentura Baracka Obamy. Zasłużył na Nagrodę Nobla?

Thomas Lauderdale: Trochę się pospieszyli, nie sądzisz?

Zdecydowanie się pospieszyli.

Thomas Lauderdale: Po kilku latach powinniśmy dopiero oceniać zmiany, postęp. Wtedy będzie to miało sens. Ale lubię go. Wiesz, jeżeli coś jest niemożliwe, to jest niemożliwe. Trudno przewodzić narodowi, który jest zajęty siedzeniem przed telewizorem i oglądaniem celebrytów. To duży problem Ameryki. Ale i na całym świecie jest chyba obsesja na punkcie informacji niemających żadnego znaczenia.

Przejdźmy do Pink Martini. Repertuar Twojego zespołu jest bardzo zróżnicowany. Jak znajdujecie konsensus w studiu nagraniowym?

Thomas Lauderdale: Nie znajdujemy [śmiech].

To dobra atmosfera dla tworzenia?

Thomas Lauderdale: W gruncie rzeczy - tak. Jestem otwartym człowiekiem. Czasami kładę na stół gotową piosenkę, a czasami próbujemy różnych rzeczy. To taka łaskawa dyktatura.

Pochodzisz z Portland, gdzie jest mnóstwo znakomitych alternatywnych zespołów...

Thomas Lauderdale: To dlatego, że życie w Portland jest bardzo tanie. To najtańsze miasto na zachodnim wybrzeżu. Dlatego mamy tu z 800 zespołów: od Everclear, przez The Dandy Warhols po Pink Martini.

Chcesz powiedzieć, że to niskie ceny czynią Portland wyjątkowym miastem?

Thomas Lauderdale: Jest to również miasto bardzo postępowe, liberalne. Kiedy wybucha wojna, na ulicach pojawia się co dziesiąty mieszkaniec, żeby zaprotestować. To bardzo dużo.

Wspomniałeś The Dandy Warhols. Na nowym albumie Pink Martini gościnnie wystąpił lider tej formacji - Courtney Taylor-Taylor.

Thomas Lauderdale: Przyjaźnimy się już od 15 lat. Zaproszenie go do nagrań było sensownym krokiem.

Podoba Ci się muzyka The Dandy Warhols?

Thomas Lauderdale: Bardzo. Kilkanaście lat temu graliśmy nawet razem koncerty. Podziwiam go, jest najlepszy.

Pink Martini to 12 muzyków, czasami towarzyszy wam także sekcja smyczkowa. Czy macie trudności ze znalezieniem odpowiedniego miejsca na występy?

Thomas Lauderdale: Możemy grać gdziekolwiek, nawet na polu kukurydzianym. Czasami gramy w małych klubach, a czasami w filharmonii. Jesteśmy elastyczni. Nie ma takiego miejsca, w którym nie potrafilibyśmy się zainstalować.

Mamy listopad, niedługo zaczną się coroczne podsumowania. Jaka jest Twoja ulubiona płyta 2009 roku? Jak oceniasz ten rok w muzyce?

Thomas Lauderdale: Mój ulubiony album to zdecydowanie "Splendor In The Grass" [śmiech]. Uwielbiam go [śmiech]. Gdybym miał wybrać coś innego... nie wiem, czy umiałbym się zdecydować.

Tak dużo dobrych albumów czy tak mało?

Thomas Lauderdale: Chyba nawet nie wiem, co wyszło w tym roku. Byłem tak pochłonięty pracą nad moją płytą, że nie interesowało mnie, co robią inni.

Czyli podczas prac nad albumem zamykasz się na cały świat?

Thomas Lauderdale: Tak, absolutnie. [pauza] Nie, to właściwie nieprawda. Słuchamy dużo różnych rzeczy. Przed każdą sesją nagraniową puszczamy sobie "I Will Survive". Kto właściwie wydał album w tym roku?

Jeśli pytasz o "grube ryby" to U2, Bob Dylan, Depeche Mode, Dave Matthews Band, Pearl Jam, Editors, sporo działo się też na popowej scenie: Mariah Carey, Shakira...

Thomas Lauderdale: Dobry album nagrała Shakira?

Mówią, że niedobry.

Thomas Lauderdale: Szkoda...

Będziemy powoli kończyć...

Thomas Lauderdale: Powiem Ci, że chętnie nagralibyśmy jakiś słynny polski utwór jako cover. Mamy w Pink Martini sporo odniesień do Chopina, myślisz że to się liczy?

W imieniu Polaków zaliczam.

Thoams Lauderdale: Można zatem powiedzieć, że od zawsze gramy polskie utwory [śmiech].

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: śmiech | muzyka | Pink | thomas
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy