Reklama

"Marilyn Manson to bardzo miły facet"

Zdecydowaliście się wydać album koncertowy, nagrany jednak kilka lat temu. Dlaczego ten materiał ukazuje się dopiero teraz?

Bo tak zadecydowała wytwórnia. Ten materiał właściwie mógł nigdy się nie ukazać. Został zarejestrowany już z Bazem Warnem jako gitarzystą, zaraz potem gdy zespół opuścił John Ellis.

Na scenie gracie już od wielu lat, a wasze największe przeboje powstały wiele lat temu. Czy sądzicie, że ten nowy album kupią głównie wasi starsi fani, którzy będą wspominać lata przeszłości? Nie jesteście przecież już ulubieńcami nastolatków...

Reklama

Tak, swego czasu byliśmy uwielbiani przez nastolatki, ale jednak nie trwało to długo. Nie grano nas zbyt często w stacjach radiowych, ale ludzie i tak kupowali nasze płyty. Wierzymy, że nasi fani dorośli z nami i będą słuchać tych piosenek z dużą przyjemnością.

No właśnie, czy sądzisz, że wasza muzyka ma szanse konkurować na listach przebojów na przykład z Britney Spears?

O, wypraszam sobie startowanie w jakiejkolwiek konkurencji obok Britney Spears. Nie mam takich cycków jak ona. Za to z chęcią bym takie popieścił. A poważnie - nie mamy zamiaru konkurować z kimkolwiek.

Mieliście wiele wielkich przebojów: "No Mercy", "Let Me Down Easy", "Always The Sun", "Big in America". Który z nich był największy?

Różne utwory odnosiły sukces w różnych krajach. Tak naprawdę to chyba nigdy nie mieliśmy żadnego prawdziwego przeboju na skalę światową. Duża w tym zasługa prasy, która często starała się nas oczernić i zrobić z nas jakichś psychopatów.

Wiele waszych piosenek, nagranych wiele lat temu, mimo wszystko brzmi bardzo świeżo. Czy to zasługa waszej muzykalności, dobrego wyszkolenia?

Nie, to nie ma nic wspólnego z muzykalnością, tu bardziej chodzi o sam proces pisania piosenek. Z biegiem lat ciągle się on zmienia, ale piosenki wciąż trwają niezależnie od tego, jaki nadasz im rytm. Każda generacja ma swoje charakterystyczne linie brzmieniowe i melodyczne. Piosenkę sprzed kilkudziesięciu lat można zagrać na nowo i mimo wszystko zachowa ona swe charakterystyczne cechy. Klucz tkwi w dobrym pisaniu piosenek.

Od 1974 roku wydaliście wiele albumów i singli. Czy można powiedzieć, że Stranglersi odnieśli największy sukces ze wszystkich punkowych zespołów?

My tak nie sądzimy, ale nasza wytwórnia na pewno by tak powiedziała.

A czy w takim razie możesz powiedzieć, że macie całkowitą wolność w swych artystycznych działaniach?

Nie wiem. Ja mogę powiedzieć jedynie, że mamy taką wolność, ale to, co jest artystyczną korzyścią, nie zawsze jest dobre dla zespołu od strony komercyjnej. Mamy ten luksus, że nie musimy się w niczym ograniczać. Możemy robić to, co chcemy, zachowując przy tym undergroundowy charakter naszej muzyki.

W ostatnim czasie jeździliście dużo po świecie. Między innymi byliście w Kosowie, a wcześniej graliście dla brytyjskich żołnierzy na Cyprze i na Falklandach. Jak wam się gra w takich miejscach?

Jestem zdziwiony, że na przełomie wieków mogliśmy dopuścić do tego, że w ciągu ostatnich lat mieliśmy takie straszne wojny w byłej Jugosławii, że dwie godziny lotu od lotniska Heathrow w Londynie zabijają się ludzie i nie ma żadnego szacunku dla praw człowieka. Dziwi mnie to, że dwa tysiące lat po narodzinach Chrystusa, wciąż kłócimy się o to, która religia jest lepsza i o to, która rasa jest lepsza. Do tego wciąż nie mogę się nadziwić, jak taki kraj jak Stany Zjednoczone - tak bogaty i z takim potencjałem - może tak obojętnie do tego wszystkiego podchodzić. Do tego ludzie w Rosji pozwalają na takie bandyctwo i rządy mafii, a na całym świecie okrutnie traktuje się dzieci. W takich miejscach zawsze o tym pamiętam. O tym nie da się zapomnieć. Z graniem koncertów w Kosowie lub w Bośni związane były naprawdę niesamowite emocje.

W latach 70. punk rozpoczął rewolucję obyczajową w Wielkiej Brytanii. Mówiło się, że ta muzyka wyzwala w ludziach niesamowitą energię, wyzwala ich. Teraz mówi się, że muzyka może nakłaniać do zabijania. Zgadzasz się z takim poglądem?

To głupota. Ani heavy metal, death metal czy jakakolwiek inna muzyka, nie mają nic wspólnego z dziełem Szatana. Ludzie muszą nieco dorosnąć i przestać wierzyć w takie idiotyzmy. Ja jestem członkiem z tego pokolenia, które wierzyło, że muzyka jest czymś ważnym i ma siłę, aby zburzyć wszystko. Jednak każdą muzykę trzeba odnosić do czasów, w których powstała. Na przykład Marilyn Manson to bardzo miły facet. Nie widzę różnicy pomiędzy nim a wczesnym Alice Cooperem. Ludzie będą go traktować tak jak tylko zechcą. Jedni zobaczą w nim Mesjasza, inni artystę, a jeszcze inni wariata. Do wszystkiego trzeba podchodzić z dystansem, wtedy nic na pewno się nie wydarzy.

Swego czasu grupa Elastica wykorzystała fragment waszego utworu "No More Heroes". Jak do tego podeszliście?

Dowiedzieliśmy się o tym po wszystkim. Takie rzeczy zawsze docierają do nas na samym końcu. Powiedzieli nam o tym nasi fani. Okazało się jednak, że nasi przedstawiciele już wcześniej tym się zajęli. Poszli do ludzi zajmujących się Elasticą i powiedzieli, jak się rzeczy mają. Tamci od razu zobaczyli, że nie ma się co upierać i sprawa szybko została załatwiona.

Jak według ciebie będzie wyglądać światowy rynek muzyczny w XXI wieku?

Wydaje mi się, że w muzyce będzie więcej kosmopolityzmu. W coraz większym stopniu zaczną przenikać się różne trendy i gatunki, a nawet kultury. Wszystko stanie się bardziej międzynarodowe. Wytwórnie płytowe nie lubią artystów, więc pozbędą się prawdziwych artystów i stworzą własnych - marionetki bez talentu, pozbawione własnej woli i pomysłów.

Czyli prawdziwa sztuka znajdzie się w odwrocie?

Tak. Prawdziwa sztuka zacznie schodzić do podziemia. Będzie do niej coraz trudniej dotrzeć. W muzyce zaczyna już brakować zaangażowania, pasji. Show biznes niszczy wszystko. Wytwórnie chcą mieć nad wszystkim kontrolę, a przy okazji jak najmniej się napracować, zarabiając przy tym jak najwięcej. To jest tragicznie. Nie można zapominać, że artysta jest człowiekiem i ma swoją duszę i osobowość.

A jakie są wasze muzyczne plany na najbliższą przyszłość?

Ja zagram krótką akustyczną trasę i mam zamiar zagrać tam kilka nowych kawałków, które być może kiedyś trafią na kolejny album Stranglersów. Paul weźmie udział w kilku charytatywnych akcjach, a Dave będzie się raczył drinkami. Poza tym w lutym mamy zamiar zagrać krótką trasę koncertową w Niemczech. Być może uda nam się zawitać wtedy także do Polski.

A jak wasze słynne potyczki z dziennikarzami? Ktoś ci się ostatnio znów naraził?

Nie, już od dawna z nikim się nie poprztykałem. To chyba dlatego, że zmieniło się moje nastawienie do tego wszystkiego. Poza tym inne jest już także nastawienie dziennikarzy. Są ostrożniejsi i bardziej wyrafinowani. Dlatego w ostatnim czasie dość dobrze mi się z nimi rozmawia.

Dziękuję za rozmowę

import rozrywka
Dowiedz się więcej na temat: radio RMF FM | muzyka | facet | manson
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama