Reklama

Kombii: Trzeba wiedzieć, co się burzy

Grzegorz Skawiński i Waldemar Tkaczyk w rozmowie z INTERIA.PL podkreślają, że pop to nie taka prosta sprawa. - W muzyce alternatywnej wystarczy nie nastroić dobrze gitary - kontratakują liderzy Kombii.

Grzegorz Skawiński i Waldemar Tkaczyk są nierozłączni od ponad trzech dekad. Razem grali już pod pięcioma szyldami - liczymy z niedawnym, solowym projektem Skawińskiego "Me And My Guitar", przy którym Tkaczyk pomagał i z którym się utożsamia.

Po tym jak rozeszły się ich drogi ze Sławomirem Łosowskim w duecie pisali i grali zarówno śmiałe rockowe przeboje O.N.A., jak i radiowe hity znane z anteny RMF FM.

Teraz panowie promują kolejną płytę Kombii - "Wszystko jest jak pierwszy raz" i to właśnie z okazji premiery tego albumu mieliśmy okazję się spotkać. A ponieważ do spotkania doszło krótko po finale Konkursu Piosenki Eurowizji, nie przepuściliśmy okazji, by i ten temat poruszyć. Panowie okazali się bardzo pro-Donatan i anty-Conchita.

Reklama

- Jarmark cudów, dwugłowe cielę zwyciężyło - uważa Grzegorz Skawiński.

- Na tej scenie żaden instrument nie zagrał na żywo. Totalne udawactwo. Liczył się tylko show, teatr i pod tym kątem to było robione - skrytykował Eurowizję gitarzysta.

- Przypomniały mi się stare festiwale za komuny, Złoty Brzeg..., zawodzenie, mało nowoczesne rzeczy - dodał.

O polskiej propozycji - piosence "My Słowianie" Donatana i Cleo - muzycy Kombii wypowiadają się w samych superlatywach.

- Ta piosenka jest świetna, bardzo nam się podoba. Naprawdę bardzo zawodowa piosenka - uważa Waldemar Tkaczyk.

Liderzy Kombii nie zostali fanami Conchity Wurst, austriackiego triumfatora Eurowizji.

- Ładne dziewczyny nie mogą być sexy, a facet przebrany za kobietę to jest sexy - dziwi się Tkaczyk.

- Fajny pomysł miał koleś, żeby wykonać taki ruch, medialnie to jest świetne. Ta piosenka ("Rise Like a Phoenix" - przyp. red.) uważam, że była średnia. Gdyby nie było wizji, to przeszłaby bez echa - przekonuje.

Kombii gra disco polo?

Nowy album "Wszystko jest jak pierwszy raz" muzycy Kombii nagrali na tzw. setkę, czyli wszyscy razem w studiu (w odróżnieniu od nagrywania każdej ścieżki osobno), ponadto odeszli od brzmień syntetycznych. Dlaczego?

- Celowo na tej płycie odeszliśmy od elektroniki, bo jesteśmy nią po prostu zmęczeni, jej powtarzalnością, sekwencyjnością i tak dalej. Skoro mamy kapelę, która jest w stanie zagrać płytę na żywo, to chcieliśmy ją zrobić w taki sposób - wyjaśnia Grzegorz Skawiński.

- Może to nie brzmi bardzo skromnie, ale wiemy, co zrobić z instrumentami, wiemy, jak się ich używa i nie musimy się tego wstydzić - argumentuje frontman Kombii.

Waldemar Tkaczyk zżyma się, że krytykujący muzykę Kombii nie rozumieją, jak trudno jest pisać popowe hity.

- W popie jest trudniej. Kiedy chce się zrobić coś komercyjnego i popularnego, bardzo łatwo otrzeć się o banał. To jest cienka linia. Nie otrzeć się o banał, a jednocześnie, żeby to było nośne, niewydumane. Jest bardzo ciężko zrobić popowy przebój - podkreśla nasz rozmówca.

- W muzyce alternatywnej wystarczy nie nastroić dobrze gitary i coś mruczeć, brudna podkoszulka, przepocona i wtedy wszyscy mówią: o, to są równiachy, ale grają. A kiedy my chcemy zrobić fajnie wyprodukowaną piosenkę popową, to nasi antagoniści mówią: disco polo. Nam się udaje balansować na granicy, ale jednak sprzedać to fajnie muzycznie. Są na to przykłady. Co można powiedzieć o takim numerze jak "Pokolenie"? - pyta Tkaczyk, a Grzegorz Skawiński odpowiada:

- To nie jest utwór dyskotekowy w żadnym momencie.

Skala trudności

Gitarzysta zdradził nam, że łatwiej mu przychodzi komponowanie numerów rockowych niż popowych.

- Dla mnie komponowanie rockowych utworów to jest pstryknięcie, przychodzi natychmiast. Z piosenkami popowymi jest nieco trudniej, ponieważ zachodzą te elementy, o których mówił Waldek. Jak mam zrobić numer rockowy, to wymyślę jakiś riff, raz, dwa, trzy, coś się dzieje, powstaje, to jest prostsze. Piosenka popowa polega na melodii bądź na kawałku chwytliwego refrenu czy tekstu. Rockowe utwory też tym samym prawom podlegają, tylko w nieco inny sposób. Personalnie dla mnie tworzenie rockowych utworów jest łatwiejsze - zaznacza Skawiński.

Wokalista i gitarzysta narzeka na percepcję muzyki mainstreamowej, która nie jest, według niego, odpowiednio doceniana. Odpowiednio, czyli proporcjonalnie do jakości muzyków zajmujących się nią.

- Underground ma to do siebie, że czasami nie wie o tym, że żeby coś zburzyć, to trzeba wiedzieć, co się burzy. Top amerykański to jest coś nieprawdopodobnego w sensie klasy muzyków. Z gwiazdami grają najlepsi z najlepszych. To jest absolutna wirtuozeria na kosmicznym poziomie. Tak grają ci ludzie. Należy to docenić i szacunek mieć dla nich - jako przykład podaje znakomitego gitarzystę Nuno Bettencourta, który towarzyszył Rihannie podczas światowego tournee.

O.N.A.

Grzegorz Skawiński i Waldemar Tkaczyk tym razem nie chcieli się rozwodzić na temat zespołu O.N.A., który wraz z Agnieszką Chylińską współtworzyli (w Kombii jest jeszcze jeden były członek O.N.A., Wojciech Horny - przyp. red.). Skawiński, choć od 10 lat nie ma kontaktu z Agnieszką Chylińską, nieraz dawał do zrozumienia, że chętnie podjąłby się reaktywacji grupy.

- Po latach to wszystko się we mnie uspokoiło, wygasło. W ogóle jestem człowiekiem, który nie nosi w sobie długo urazy. Potrafię wybaczyć. Jeśli los tak zadziała, że nasze drogi artystyczne się jeszcze zejdą, to będę się bardzo cieszył. Muszę przyznać, że O.N.A. to był najwspanialszy okres mojej twórczości - muzycznie, artystycznie. Nie wyobrażam sobie powrotu O.N.A. bez Agnieszki. Chciałbym to mocno zaznaczyć - mówił nam Grzegorz Skawiński w 2012 roku (czytaj całą rozmowę).

Teraz jednak panowie nie byli już tak wylewni, zaznaczyli, że O.N.A. to "temat zamknięty" i ograniczyli się do kurtuazyjnych wspomnień.

- To był zespół niesamowity, bardzo rockowy, rockandrollowy, piękne osiem lat grania - wspomina Tkaczyk.

Basista Kombii zauważa, że solowy album Skawińskiego, "Me And My Guitar", jest w pewnym sensie nawiązaniem do tego okresu.

Sam Skawiński ujawnił, że sugestie stworzenia nowego O.N.A., pod innym szyldem, z inną wokalistką, pojawiają się co chwilę.

- Powiem szczerze, mamy mnóstwo propozycji od całkiem poważnych ludzi, którzy mówią: 'słuchajcie, mamy tutaj młodą rockową wokalistkę, czy nie napisalibyście dla niej płyty?'. Na razie odmawialiśmy, mamy bardzo dużo koncertów, grania, w naszym życiu dużo się dzieje, nie chcemy się też rozdrabniać. Zrobienie komuś płyty, wymyślenie kogoś wymaga bardzo dużo energii i czasu. To jest odpowiedzialna rzecz. To musiałby być ktoś absolutnie wyjątkowy. Na razie nic takiego nas nie spotkało. Te propozycje nie były takie, żeby się na to rzucić. Ale teoretycznie ani praktycznie nie mówimy 'nie'. Na pewno szykuje się kontynuacja płyty 'Me And My Guitar' i być może będzie z damskim wokalem - zapowiada Grzegorz Skawiński.

60 lat minęło...

W maju Waldemarowi Tkaczykowi stuknęła sześćdziesiątka, wkrótce, w lipcu, tę barierę przekroczy również Grzegorz Skawiński. Jak liderzy Kombii czują się z szóstką na przedzie?

- Jesteśmy w niezłej kondycji i to dobrze rokuje na przyszłość. Jakbyśmy byli stetryczali, nie trzymali gitar i palce nam zwapniały, to mielibyśmy problem - śmieje się Tkaczyk.

- Jeszcze dajemy radę - dodaje Skawiński, który podczas naszego spotkania wciąż podkreślał, jak wszechstronnymi muzykami są członkowie Kombii, a więc on, Waldemar Tkaczyk, jego syn Adam Tkaczyk i Wojciech Horny.

- Na koncercie Kombii mógłbyś usłyszeć rzęsisty metal, gdybyśmy chcieli to robić, tylko jaki to ma sens? - zastanawia się Skawiński.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: gitary | Kombii | Grzegorz Skawiński
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama