Reklama

"Jestem normalną nastolatką"

Śpiewasz głębokim, dojrzałym głosem, który przeczy twojemu wiekowi. Skąd on się bierze?

Nie mam pojęcia. Wiele osób zadaje mi to pytanie: Skąd bierze się u ciebie taka barwa głosu? Skąd pochodzą te wszystkie emocje? Nie wiem, zawsze byłam bardzo uczuciową dziewczyną. Kiedy śpiewam i naprawdę mocno się wczuwam, to nie mogę tego powstrzymać, po prostu samo tak się dzieje.

Ludziom się wydaje: Ona jest naprawdę młoda, więc jak to się dzieje!? Przecież nie mogła tyle przeżyć, co Aretha [Franklin]! Ludzie zapominają, jak sami byli nastolatkami, kiedy emocje buzują, kiedy uczyli się nowych rzeczy, które czasami ich rozczarowywały. Uczysz się miłości i uczysz się także rozczarowań.

Reklama

Jakie pytania najczęściej ci zadają?

Zawsze mnie pytają: Co ci się stało? Kim jest ten koleś, który ci złamał serce? Albo Jak to możliwe, że jesteś taka młoda? czy Dlaczego śpiewasz soul? Nie rozumiem tych pytań. A dlaczego nie? Nie zadawaliby mi takich pytań, gdybym była wokalistką pop. Czy kiedykolwiek ktoś pytał Britney Spears: Dlaczego lubisz muzykę pop? Idę o zakład, że nikt tego nie zrobił.

Jak myślisz, czy zadawaliby ci takie pytania, gdybyś miała ciemną skórę?

Nie! Nie wydaje mi się i to wstyd. Nie cierpię tego, jak niektórzy dają się złapać w pułapkę stereotypu. Przecież nie widać mojego głosu, nie widać muzyki. Muzyka nie została komuś dana, ani nie należy do nikogo. Wielu ludzi mówi: Śpiewasz czarną muzykę. A ja nie śpiewam niczyjej muzyki, śpiewam muzykę Pana, On dał ją wszystkim, dał każdemu parę uszu! Ja po prostu tworzę własną muzykę, a nie zabieram czyjąś.

Czy dotarło już do ciebie, jak fenomenalny sukces odniosła płyta "The Soul Sessions"?

Nie za bardzo! Nie nagrywałam wcześniej płyty, nie wiem nawet, ile powinno się sprzedać. Nie wiem, czy to dużo, czy mało? Po prostu nie jestem pewna!

Jak doszło do powstania pierwszego albumu?

"The Soul Sessions" nie był nigdy pomyślany jako mój album. Nie chciałam zrobić pierwszej płyty z przeróbkami! Pisałam swój materiał, kiedy w połowie drogi ludzie zaczęli mówić: Powinniśmy zrobić EP-kę z pięcioma utworami, samymi przeróbkami. Nie byłam specjalnie zadowolona, ale mi wyjaśnili: To będzie po to, by przedstawić ludziom twój głos.

Płytka nie pojawiła się w stacjach radiowych, ale ludzie po prostu zaczęli ją kupować... Nie mam pojęcia dlaczego! Więc przypuszczam, że jestem szczęściarą (śmiech).

Jaki jest twój ulubiony moment w ostatnich miesiącach?

Myślę, że najlepszą rzeczą, jaką zrobiłam, było zaśpiewanie "It's a Man's Man's Word" dla Jamesa Browna. O Boże, w życiu nigdy się tak nie bałam! Zaśpiewałam "...Man's Word", jedną z moich ulubionych piosenek z czasów dzieciństwa. Chciałam to zrobić w programie "Star For a Night" ["Zostań gwiazdą"], ale musiałam zaśpiewać to akurat przed samym Jamesem Brownem! Tak bardzo nie chciałam zepsuć jego utworu!

Ale na szczęście podobało mu się moje wykonanie, a kiedy go później spotkałam, powiedział mi, że złapał mojego całusa - ponieważ ja mu go posłałam!

Ogromną, ponieważ ludzie, którzy kupili "The Soul Session", lubili mnie za mój głos, ale i za piosenki innych wykonawców. To nie była całkiem moja płyta. Jednym z powodów nazwania nowego albumu "Mind Body & Soul" było to, że właśnie umysł, ciało i dusza są całkowicie twoje. A "The Soul Session" były tylko połową mnie.

Nową płytę nagrywałam z pomocą wielu ludzi, ale zawiera moje własne przemyślenia i moje własne słowa.

To musiało być bardzo osobiste?

Bardzo. To jak chodzenie z sercem na dłoni. Nieco nawet przerażające!

Opowiedz, jak przebiegał proces pisania materiału.

Różnie, bo pracowałam z różnymi osobami. Moje pierwsze doświadczenia to współpraca z Jonathanem Shortenem i Connorem Reevesem. Oni nauczyli mnie, jak pisać, kiedy ja nic nie umiałam. Ja po prostu miałam siedzieć w pokoju i patrzeć. Nie miałam pojęcia, co to jest harmonia, ani co to takiego zwrotka!

Kiedy czuję, że naprawdę dobrze mi się z kimś współpracuje, łatwiej jest komuś powiedzieć: Nie jestem tego pewna, albo Zróbmy to bardziej tak. Ale z kimś innym pracuje się przy tekście, a z kimś innym przy melodii.

A jak ci się pracowało ze słynnym kompozytorem Lamontem Dozierem?

Ten dzień był bardzo zwariowany. Byłam bardzo zdenerwowana. Myślałam: O mój Boże, to Lamont Dozier. A Beau [Dozier] to najbardziej cudowna osoba, jaką kiedykolwiek poznałam. Ma 24 lata, swoją własną wytwórnię, podpisuje kontrakty z dziewczynami i pisze dla masy ludzi. Jest po prostu wspaniały!

Lamont po prostu usiadł i po cichutku zaczął. Obserwowanie ich dwojga - ojca i syna - była dla mnie czymś wspaniałym. Lamont po prostu pozwolił Beau działać po swojemu. W trakcie sesji Beau wypowiedział jedno zdanie, moje najbardziej ulubione na całym albumie: W życiu nie widziałem, żeby ktoś tak doskonale jak ty uosabiał słowo "miłość".

Lepiej ci się śpiewa teksty, z którymi się utożsamiasz?

Kiedy ludzie piszą dla mnie piosenki, zawsze wszystkie próbuję. Kiedy Steve Greenberg [producent wykonawczy "Mind, Body & Soul" - przyp. red.] miał pomysł na piosenkę, w której ja się nie najlepiej odnajdywałam, a on bardzo chciał, bym ją zaśpiewała, to zgadzałam się. Ale raz było tak, że dalej mi coś w niej nie pasowało...

Nie możesz śpiewać soulu, kiedy nie masz go w sercu, w duszy, jeśli w niego nie wierzysz! Dlatego właśnie kocham muzykę - bo jest szczera. Kiedy słuchasz muzyki, to czujesz, czy ta osoba opowiada ci coś naprawdę.

Nie masz wrażenia, że rywalizujesz z "The Soul Sessions"?

Nie, bo zaczęłam pisać materiał na "Mind, Body & Soul" przed "The Soul Session". Powinno się znaleźć swój kawałek miejsca, nawet jeśli nie jest się pewnym, czy to zadziała. Ja nie jestem pewna, czy to się powiedzie, bo zawsze oczekuję najgorszego. Dlatego nigdy nie będę rozczarowana. Jeśli następny album nie wypali i nie spodoba się ludziom, to po prostu nagram kolejny i później następny i tak dalej!

Czy podczas nagrywania albumu wiesz, jakie piosenki trafią na single?

Nie! Kiedy zaczynałam pisać ludzie mówili mi: Pewnie będziesz miała ze trzy single, parę utworów, które będą się podobały, a reszta to będą wypełniacze. A ja na to: Co? Jakie wypełniacze? Nie będzie żadnych wypełniaczy! Nienawidzę takiego podejścia. Nie potrzebuję wypełniać albumu niczym. To śmieszne! Każda piosenka ma swoje odpowiednie miejsce.

Jak byś opisała "Mind, Body & Soul"?

Jest nieco w stylu "The Soul Sessions", trochę oldschoolowa, ale zmieszana z nowszym brzmieniem, choć nie współczesnym. To nie żaden hip hop, ale słychać jego pewne wpływy. To pewna mieszanka różnych rzeczy.

Nagrywanie której piosenki przysporzyło ci najwięcej radości?

Najlepiej bawiłam się przy pisaniu i nagrywaniu "Spoiled". Naprawdę uwielbiam tę piosenkę!

Dlaczego?

Miałam wtedy akurat kiepski nastrój. Byłam naprawdę zmęczona, a bałam się, że na Dozierów przejdzie moja zła energia. Ale kiedy wyszłam z ich studia, to wprost promieniałam. To był taki dobry dzień! Ci ludzie mają w sobie taką dobrą energię i pozytywne wibracje. Podobają mi także słowa do tej piosenki.

Opowiedz, jak się pracuje u Lamonta Doziera.

Wchodzi się do jego domu i po prawej stronie jest studio. Jest naprawdę nieduże, ale panuje tam wspaniała energia, zresztą jak w całym domu.

Nagrałaś tam cały album?

Nie. Wyobraź sobie, że nie nagrałam tam "Spoiled", napisaliśmy tam ten utwór. A nagraliśmy go w Nowym Jorku.

Czyli nagrywaliście płytę w różnych miejscach?

Tak, byłam niemal wszędzie. Zrobiłam "Young At Heart" w Miami, z Salaamem Remi. Piosenki pisałam wszędzie, ale większość nagrałam w Nowym Jorku w studiu Mike'a Manginiego.

Opowiedz o innych utworach z płyty. Jak powstał "Jet Lag"?

Tak naprawdę to pierwsza piosenka, którą napisałam. Przy niej pomagali mi Connor Reeves i Jonathan Shorten. Nagrałam ją chyba ze trzy czy cztery razy, bo napisałam ją, kiedy miałam 14 lat. Mój głos od tego czasu bardzo się zmienił. Nagraliśmy ją, głos mi się trochę zmienił, nagrywaliśmy ją ponownie, potem znów głos mi się zmienił i tak na okrągło!

Z kolei w "Baby don't cha know" zmieniał się tekst, który dotyczy sytuacji, kiedy czuje się, że się jest zakochanym. Czasami przez to czujesz się chorym i tak naprawdę nie wiesz, o co chodzi. Ludzie pewnie zapytają: Miałaś 14 lat, co mogłaś o tym wiedzieć? Uwierz mi, jestem bardzo uczuciową osobą, a bardzo wielu ludzi mogło zapomnieć jak to było w tym wieku.

Często piszę o tym, co chciałabym, żeby się wydarzyło. Czasem piszę o chłopaku, o tym, jaki jest wspaniały i doskonały i wyobrażam sobie, że jest moim wymarzonym. To jak zapisywanie pragnień!

Czy nie tak robią wszystkie nastoletnie dziewczyny?

Dokładnie! Jestem normalną nastolatką, która pisze piosenki i je śpiewa!

Marzysz o doskonałym chłopaku?

Oczywiście! Jak każda. Mam już takiego. Widzisz, moje marzenie się spełniło!

Pierwszym singlem jest "You Had Me". Opowiedz o nim coś więcej.

To nawet nie jest rzecz o jednej osobie! Był czas, kiedy faktycznie myślałam o jednej konkretnej osobie, ale później spotkałam wielu podobnych ludzi. Ludzie pakują się złe rzeczy i próbują w nie wciągnąć osoby, które kochają. Ponieważ nie chcą być z tym sami.

Dlaczego wybrałaś akurat tę piosenkę?

Lubię ją, bo jest taka funkowa!

Bo ma pewną energię?

Tak, sprawia, że chcę komuś skopać tyłek! (Śmiech)

Czy podczas nagrywania miałaś przeczucie, że to może być właśnie pierwszy singel z płyty?

Wiedziałam!

Czy to piosenka o chłopaku?

Tak, choć nie tylko. Także o innych ludziach, przyjaciołach. Pamiętam, że w tej piosence wiedziałam dokładnie, co chcę wyrazić.

Kiedy się słucha nowej płyty, to właśnie ta piosenka ma najwięcej energii ze wszystkich

Lubię ją, jest mocno funkowa. Chciałam, żeby taka była. To coś nowego dla mnie, a w dodatku w niej zagrał Nile Rodgers i to jest bardzo fajne!

Czy po tym wszystkim, co się wydarzyło, wciąż czujesz się jak siedemnastolatka?

Nie do końca. Przede wszystkim dlatego, że tak wiele ostatnio pracowałam. Gdybym była normalną 17-latką, chodziłabym do szkoły i z powrotem do domu i po prostu byłabym dzieckiem. Ale gdybym nie była piosenkarką, to bym nic nie robiła i to byłoby takie smutne!

W sercu jesteś chyba hipiską?

(śmiech) Wielkie dzięki! Biorę to za komplement!

Dziękuję za rozmowę.

(Na podstawie materiałów wytwórni Pomaton EMI)

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: MAN | śmiech | piosenka | Stone | piosenki
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy