Reklama

"Zaistnieć poza Polską"

Zostaliście nominowani do "Superjedynki" w kategorii "rockowa płyta roku". Jak odbieracie tę nominację i jak oceniacie swoje szanse?

Jest nam oczywiście bardzo miło, że nasza płyta została w ten sposób dostrzeżona. Tak samo jak to było w przypadku Fryderyków. Nie ukrywam, że to dla nas duży sukces, szczególnie, że płyty wydajemy sami, niezależnie od dużych firm. Nie spodziewaliśmy się tych wyróżnień.

Nie wiem, jakie mamy szanse na "Superjedynkę", trudno mi to ocenić. Na pewno gdzieś tam liczymy, że znajdziemy się w tej pierwszej trójce, która wystąpi na festiwalu w Opolu [do drugiego etapu plebiscytu zakwalifikuje się trzech wykonawców spośród sześciu nominowanych - przyp. red.].

Reklama

Czy tego typu nagrody i wyróżnienia są dla was ważne?

Są ważne wtedy, gdy to publiczność ma wpływ na przyznanie nagrody, tak jak to było w przypadku "Złotych Dziobów" radia Wawa, gdzie wygraliśmy jako zespół debiutujący. To jest dla nas priorytet. Natomiast każda nominacja i inna nagroda jest dla nas również ważna.

Do sklepów właśnie trafiła reedycja "Fobrocka". Co się na niej znalazło nowego w stosunku pierwotnej wersji?

Reedycja zrobiona jest w dwóch wersjach. Pierwsza jest jednopłytowa - zawiera to, co się znalazło na pierwszej edycji płyty plus dodatkowo singel "Coraz prędzej", który jest polską wersją starego-nowego utworu "Missing Every Moment". Tym singlem chcemy promować tę reedycję. Z "Missing Every Moment" startowaliśmy w 2003 roku w polskich eliminacjach do Eurowizji. Teraz został nagrany po polsku, żeby mógł się ukazać w stacjach radiowych. To prosty, melodyjny rockowy numer. Niewykluczone, że zrobimy do polskiej wersji teledysk.

Natomiast druga forma jest dwupłytowa, z polską i angielską wersją. Od razu nagraliśmy dwie wersje i postanowiliśmy ją przy tej okazji wydać. Na dodatkowej znalazła się angielska wersja "Fobrock" oraz klipy do nagrań "Szara twarz" i "Niczego więcej".

Ostatnio w Lublinie zagraliście specjalny koncert dla Japończyków, którzy zainteresowali się waszymi nagraniami. Możesz uchylić nieco rąbka tajemnicy na ten temat? Jak do tego doszło?

Jak już mówiłem, nagraliśmy wersję angielską płyty, którą rozesłaliśmy w różne miejsca na świecie, żeby uzyskać jakieś zainteresowanie i jakieś recenzje, czy to się podoba, czy nie. Odzew nastąpił właśnie z Japonii. Odezwał się człowiek, który ma tam firmę wydawniczo-publishingową, powiedział, że jest bardzo zainteresowany i chce przyjechać tutaj i posłuchać zespół na żywo.

Dlatego przygotowaliśmy cały program po angielsku. Przyjechali, obejrzeli koncert, powiedzieli, że im się bardzo podobało, że było bardzo zawodowo. Na pewno współpraca będzie trwała, ale nie wiem jeszcze, w jakiej formie. Na razie ciężko mi powiedzieć, jakie będą następne kroki. Jesteśmy dobrej myśli, nie ukrywam, że wiążemy z tym jakieś tam nadzieje.

Czyli może się okazać, że płyta wyjdzie w Japonii, albo że pojedziecie tam na koncerty?

Jest to bardzo prawdopodobne. Na pewno byśmy tego chcieli. Nie ukrywam, że chcielibyśmy zaistnieć gdzieś poza Polską. Gdzieś, gdzie taka muzyka, jaką gramy, ma rację bytu. Wiadomo, że w Polsce z muzyką rockową jest bardzo ciężko.

A jak wyglądają prace nad drugą płytą?

Pracujemy nad nią od końca 2005 roku. Mamy mnóstwo najróżniejszych pomysłów. Ostatnio nawet zagraliśmy dwa nowe utwory na koncercie w Lublinie. Stylistyka jest w jakimś sensie nadal podobna, bo jesteśmy zespołem jednoznacznie rockowym. Dlatego absolutnie od tej stylistyki nie odstępujemy, nie idziemy na jakieś kompromisy muzyczne.

Będzie to muzyka pokrewna do "Fobrocka", ale jaka będzie cała płyta, jaka forma, jest jeszcze za wcześnie o tym mówić. Mamy plan, żeby wydać ją po wakacjach, wstępnie we wrześniu. Myślę, że zrobimy podobnie jak z "Fobrockiem", czyli nagramy dwie wersje - polską i angielską.

Dziękuję za rozmowę.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Bracia (zespół)
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy