Reklama

"Selery, czyli obóz pracy ciężkiej"

Pochodzący z Ostródy kwartet Triquetra, grający gitarowego rocka z chrześcijańskim przesłaniem, pod koniec stycznia 2006 roku zadebiutował dużą płytą "T". Bardzo pozytywne opinie na temat tego materiału wyraziły takie gwiazdy sceny niezależnej, jak choćby Tomasz Budzyński (Armia), Lech Janerka, Krzysztof "Grabaż" Grabowski (Pidżamo Porno, Strachy Na Lachy), Darek "Maleo" Malejonek (Houk, Maleo Reggae Rockers), Piotr Banach (Indios Bravos), czy Titus (Acid Drinkers). Jakub "Podol" Podolski, śpiewający gitarzysta Triquetry, w rozmowie z Michałem Boroniem opowiedział o swoich muzycznych nauczycielach, a także o zasadach termodynamiki.

Opowiedzcie o sobie, jak doszło do powstania zespołu? Skąd nazwa Triquetra?

Zespoły powstają, bo ludzie chcą grać i wydaje im się, że zostaną Rolling Stonesami. Sławni i bogaci baaaaardzo długo. Znam kilka ambitniejszych powodów założenia grupy, ale nikt w nie nie wierzy.

Nazwa Triquetra przyjechała ze mną z Anglii z Cambridge w 1999 roku, gdy byłem tam w obozie pracy ciężkiej, czyli na selerach. Znalazłem tam taką plecionkę celtycką, która był często używanym symbolem np. w gotyku. Słowo trudne do zapamiętania tak jak Sepultura - więc idealnie.

Reklama

Mówicie, że dynamika Triquetry jest lepsza od II zasady termodynamiki? Możecie to jakoś wytłumaczyć?

Jak wytłumaczyć dynamikę Triquetry? Trzeba posłuchać płyty i pójść na koncert. Jak wytłumaczyć II zasadę termodynamiki? Byłem w klasie matematyczno-fizycznej i nie wiem! Po prostu wole tę pierwszą! (śmiech)

Przyznasz, że to dość dziwna sytuacja, że wasza EP-ka zawiera więcej utworów niż duża płyta?

Dlaczego? Ta EP-ka jest po prostu "składanką" demówek, jakie nagraliśmy wcześniej tzn. "Szaber" (2000), "Telegram" (2001) i "Draka" (2002). Zebraliśmy je i chcemy być może w niedługim czasie to wydać w formie zebranej, jako swego rodzaju zapis i dokument.

Jak na debiutantów to macie niezłe referencje, bo chwalą was takie tuzy sceny niezależnej jak Budzy (Armia), Titus (Acid Drinkers), Maleo (Maleo Reggae Rockers), Lech Janerka, Piotr Banach (Indios Bravos) i Grabaż (Pidżama Porno). Dodatkowo za produkcję odpowiadał Robert "Lica" Friedrich (Arka Noego, 2TM2,3, wcześniej m.in. w Acid Drinkers). Która z tych osób jest wam muzycznie najbliższa?

Zanim wydaliśmy tę płytę, dałem ją do posłuchania kilku osobom. Tak się złożyło, że w czasie miksowania pracowałem przez kilka miesięcy w poznańskim klubie "Blue Note", i jeśli ktoś "znamienitszy" grał tam akurat koncert, to przynosiłem naszą płytę i po prostu mówiłem: "Cześć, gram w kapeli Triquetra, nagrywamy płytę, czy nie zechciałbyś posłuchać i powiedzieć mi co o tym sądzisz?" - i tyle. Zachwytów może nie było, ale totalnej zjebki też nie dostaliśmy.

Natomiast to, że płytę produkował Lica, wyszło tak jakoś przez naszą kilkuletnią znajomość. On ma studio, my mieliśmy melodie, my chcieliśmy, on się zgodził. Kiedy nagrywaliśmy, mówił: "Cieszę się, że najnowsza płyta Queensów [czyli Queens Of The Stone Age, jednej z grup uznawanych za czołówkę nurtu stoner rock - przyp. red.] powstaje w moim studio!".

Co, jak sądzę, jest dużym nadużyciem (śmiech). Pytasz, kto muzycznie jest nam najbliższy? No właśnie ci wszyscy, do których z tą płytą dotarłem. To wszystko jest polska szkoła niezależnego grania! I to nie byle jaka szkoła - to szkoła "zawodówka"!

Mieliśmy w różnym czasie "momenty" na każde z tych osób. Obecnie ja mam chyba moment na Janerkę.

Wrzuca się was do pojemnego worka z napisem "rock chrześcijański". Zgadzacie się z takimi opiniami? W waszych tekstach nie ma jakiś jednoznacznych i stanowczych kwestii o Bogu.

Nie ma "rocka chrześcijańskiego", tak jak nie ma muzyki chrześcijańskiej, buddyjskiej czy islamskiej. Bo nie ma religijnych akordów C-dur, a-moll, G-dur i nie ma religijnych zagrywek na bębnach.

Mogą być treści. Każdy człowiek cierpi - obojętnie jak by to wypierał. Każdy z nas się czegoś obawia i ma setki pytań. O jutro, o życie, o szczęście, o piękno. Ludzie szukają odpowiedzi w różnych miejscach i u różnych osób. Trzeba widzieć, jaki jest tego efekt, jaki jest tego owoc.

Ja piszę o moich zmaganiach, trudnościach, pragnieniach i w tym wszystkim widzę obecność Pana Boga. Ktoś tego może nie widzieć, tak jak ktoś inny może nie widzieć niczego specjalnego w piłce nożnej.

W takim razie, jakich macie muzycznych idoli? Na płycie "T" sporo jest gitarowego rocka, z którego jak dla mnie szczególnie wybijają się na plus melodie i chórki, na które uwagę zwrócił także Janerka (np. w "Punkcie", "Szpiegu").

Dla mnie osobiście na pewno Bob Marley - profesor melodii. U niego nie ma ani jednego dźwięku za dużo i ani jednego za mało. Ozzy Ozbourne - dr hab. hard?n?heavy, prosto, ale nigdy nie prostacko. The Beatles - docenci uniwerku w Liverpool.

I całe "ciało pedagogiczne" muzyki, która radzi sobie z próbą czasu. Zaliczam do niego jak najbardziej polską "szkołę zawodową".

Chwalicie się, że wasza twórczość to melodie dla "chuliganów i łobuzów". To nie jesteście tacy grzeczno-kościółkowi?

U2 powstało jako zespół czterech ministrantów. U nas było dwóch, więc jesteśmy od nich dwa razy mniej "grzeczno-kościółkowi" (śmiech).

Na płycie muzycznie wyróżniają się dwa spokojniejsze utwory "+" i zamykające "...". Możecie o nich coś więcej opowiedzieć?

Są to melodie, które powstały jako ostatnie, na kilka dni przed wejściem do studia. Mieliśmy nagrywać 12 utworów, a doszły jeszcze te dwa. Podczas nagrywania były potraktowane trochę po macoszemu, ale podczas miksowania i układania kolejności utworów, okazało się, że dodają bardzo ciekawego kolorytu tej płycie, więc zostały.

Zostały i już sobie bez nich nie wyobrażam tej płyty. Pomimo innych brzmień, dopiero w takiej formie pokazała się pełna całość i spójność płyty.

W utworze "Prastora" pojawia się na początku Radio Swoboda i tekst w dziwnym języku. Co to oznacza i jaki to język, przypominający czeski?

Tekst pochodzi z piosenki o tym samym tytule białoruskiego zespołu NRM. Jest to chyba najpopularniejszy tam zespół, od lat walczący swą muzyką z dyktaturą Łukaszenki, za co obecnie są na Białorusi zespołem oficjalnie zakazanym. Ponad dwa lata temu pewne wydawnictwo białoruskie wydawało właśnie płytę w rodzaju "Tribute to NRM" i po naszym występie na festiwalu "Basovischa 2003" zaproponowano nam nagranie ich coveru na tę płytę.

Wzięliśmy tekst, muzykę napisaliśmy swoją. Natomiast Radio Swoboda jest dla Białorusi tym samym, czym dla Polski było Radio Wolna Europa. Walka z systemem i niezależne media. Radio to nadaje z Pragi i zajmuje się tylko publicystyką. Nie ma więc w nim żadnych list przebojów czy "hit parady" - po prostu robią rzeczy ważniejsze. Jednak na potrzeby naszej płyty i tej piosenki poprosiłem szefa tego radia o fikcyjną zapowiedź naszej piosenki na fikcyjnej liście przebojów - nie licząc wcale, że się to uda zrobić. Udało się!

Jak na nieco punkujący zespół sporym zaskoczeniem jest "Constans", trwający ponad 10 minut, z fajnymi zagrywkami gitary. To aż tyle można ciągnąć na trzech akordach?

O! Wypraszam sobie! Nie na trzech tylko na dwóch! (śmiech) O ile pierwsza część tego numeru, jest w zasadzie dość typowym dla nas utworem, o tyle druga, siedmiominutowa "słita" jest naszym marnym hołdem dla pusstynnych ssessji Kyussa. Tak wyszło po prostu na próbach. Trans Express.

Jakie macie plany w związku z wydaniem "T"? Chyba nie macie zbyt wielkich oczekiwań w związku z promującą trasą, skoro została ona nazwana "Marny Trud"?

Marny zespół - marna trasa! Ha ha ha!

Czy do "T" powstanie jakiś teledysk - singlami były utwory "Szpieg" i "Sabat"?

Och! My to mamy jeszcze dług za mastering tej płyty, więc nie myślimy o tym. Lecz kto wie? Jeszcze niedawno nie myśleliśmy, że wydamy płytę, czy że pojedziemy w trasę koncertową, a tu proszę. Czas pokaże.

Dziękuję za rozmowę.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy