Reklama

"Nie chodziło o jakiś trick"

Jesteś gwiazdą we Francji i w kanadyjskim Quebeku, niemniej w Polsce póki co jeszcze nie jesteś bardzo popularny. Możesz więc na początek przedstawić nam siebie...

Nazywam się Garou, nie lubię słowa gwiazda, ale cóż robić - już tak mi się przytrafiło. Wszystko przez musical, w którym występowałem. Wystawiany był on w Paryżu od 1999 roku, nazywał się "Notre Dame de Paris" [na motywach "Nędzników" Wiktora Hugo - przyp. red.] i odniósł niesamowity sukces we Francji. Dzięki niemu ludzie mnie poznali, a grałem w nim rolę Quasimodo, potem na fali popularności musicalu mogłem nagrać płytę. Co więcej, udało mi się ją zrealizować z ekipą Celine Dion, której członkowie zdecydowali się wyprodukować album innego artysty niż Celine i pracować z nim. Stwierdzili, że mogą wesprzeć rozwój międzynarodowej kariery kogoś innego; ba, to właśnie Celine zaproponowała mi współpracę. Z trudem mógłbym jej odmówić. Zatem dostałem niesamowitą szansę współpracy z wielkimi już przy pierwszej płycie. Duży budżet, szeroka współpraca - i to wszystko już przy pierwszej płycie. Jestem z tego bardzo dumny, powstał nawet duet z Celine Dion, dzięki któremu można o mnie usłyszeć także u was, w Polsce.

Reklama

Co chcesz przekazać swoją muzyką?

Mmmm... Jeżeli chodzi o teksty, to wiele z nich dotyczy miłości. Śpiewam dużo piosenek z tekstem na ten temat - z tym, że zawsze jest on prezentowany w inny sposób. Czasami mowa jest o tym, że "L'amour est violent" - miłość jest gwałtowna, że rozdziera serce, czasami - jak w utworze "Seul", śpiewam o samotności, w nieco innym duchu. Muzyka śpiewanych przeze mnie piosenek jest pisana przede wszystkim na scenę. Kiedy wybieram dany utwór, myślę o scenie - chcę, by ludzie na koncercie marzyli, by się ruszali, by dobrze się bawili. Korzystam przy tym z uprzejmości wyświadczonej przez wytwórnię płytową, która zgodziła się, bym nagrał utwory wykonywane w różnych stylach. Na przykład "Gitan" - w stylu jakby nieco bardziej latynoskim, jest też rhythm'n'blues - "Criminel" czy "Gambler", są ballady, co jest o tyle dobre, że we Francji ballady się podobają. To dobrze, że moje piosenki tak różnią się od siebie, bo razem tworzą spektakl, o którym mogę powiedzieć, że nie przypomina za bardzo linii prostej, a kolejne występy nie są do siebie podobne. Mamy możliwość, by trochę poszaleć na koncertach.

"Sous le vent" to najbardziej znana w Polsce twoja piosenka...

...i jedyna, jak mogę się domyślać... (śmiech)

A wcale niekoniecznie, bo "Gitan" czy "Je n'attendais que vous" także mogą stać się u nas hitami... Ale wracając do "Sous le vent" - proszę opowiedzieć o tej piosence. Jak to się stało, że zaśpiewałeś z Celine Dion, co myślałeś śpiewając ten utwór, co o nim sądzisz?

To, co mi się podobało, to praca z zespołem Celine. Ona sama była właśnie na wakacjach, nie była niczym zajęta i siedziała w domu. Na pewno zasłużyła sobie na urlop - po osiemnastu latach pracy bez przerwy. Kawał czasu. Nie śmiałem nawet pytać, czy coś by z tego wyszło... Co ciekawe, "Sous le vent" to jedna z trzech pierwszych piosenek, które nagrałem sam, solo. Początkowo był to utwór napisany na jeden głos. Po nagraniu wysłałem go Rene i Celine, by posłuchali efektu pracy w studio i powiedzieli, co sądzą na jego temat. Rene, mąż i menedżer Celine, oddzwonił do mnie i powiedział, że Celine uwielbia tę piosenkę, cały czas śpiewa ją w domu i chciałaby wiedzieć, czy moglibyśmy nagrać ją razem. Zatem wróciliśmy do studia, faktycznie nagraliśmy utwór od nowa, tak by Celine mogła zaśpiewać w swojej skali - i powstał duet. Nie chodziło o jakiś trick marketingowy - Celine miała ochotę zaśpiewać tę piosenkę - spodobała się i już. Na początek była tam partia gitary, a my przyglądaliśmy się, czy będzie pasowała, czy nie. Oboje mieliśmy dużo frajdy, śmialiśmy się, Celine z uśmiechem na ustach powiedziała, że ma dość wakacji, dość urlopu. W związku z czym weszliśmy jeszcze raz do studia, by nagrać "Sous le vent" tak, jak brzmi teraz.

"A Gitan" - "Cygan"?

Powiedziałbym, że to piosenka, w której najwięcej mówi się o mnie samym. Usłyszałem muzykę napisaną przez pewnego Włocha, który nazywa się Romano Musumarra. Obok mnie stał Luc Plamondon, twórca musicalu "Notre Dame de Paris", w którym występowałem, autor połowy tekstów na mojej płycie. Zanuciłem sobie pod nosem, ot tak "Gitan, na na na - na na na..." i poprosiłem Luka, by napisał słowa do tej melodii. Powiedziałem, o czym ma być ten tekst - o wolności, o tym, co ze mnie stworzy zawód, który uprawiam... O tym, że zawsze chciałem być wolny, żyć jak Cygan, wraz z muzykami, bawiąc się i przemieszczając się z miasta do miasta... Powinienem mieć prawa autorskie do tej piosenki (śmiech)!!! Tak naprawdę, to powiedziałem Lukowi, by podłubał jeszcze przy słowach - "żitan", "zuwan", "siwan" i tak dalej. Na koniec powstało to, co powstało - i jest to utwór, który najbardziej lubię na tej płycie.

"Je n'attendais que vous" - "Czekałem tylko na ciebie", czy też "Czekałem tylko na was"?

Początkowo nie wiedziałem dla kogo śpiewam - a to dlatego, że tekst tej piosenki jest dość otwarty i może nie rozwodniony, ale mimo wszystko dość abstrakcyjny. Najpierw zaśpiewałem ją dla mojej dziewczyny, po czym pomyślałem o publiczności, o scenie, o tym, co by się na niej działo, o pięknie tego utworu, o tym, co by było, gdybym nim rozpoczynał koncert... Już ją słyszałem, już widziałem publiczność... Pięknie. Kiedy nagrywałem "Je n'attendais que vous" w studiu, nie wiedziałem jeszcze, że moja dziewczyna jest w ciąży - teraz mam małe dziecko... Tymczasem podczas sesji akustyk miksujący piosenkę w studiu w Los Angeles, musiał nas opuścić, by pojechać do szpitala do żony, która właśnie rodziła. Słucham brzmienia, a on do mnie podchodzi i mówi: "Przepraszam, muszę pojechać, I gotta go, I gotta meet my son, przepraszam, muszę wyjść, muszę zobaczyć mojego syna". To mnie bardzo zainspirowało, myślałem o tym, co powiedział i proszę - to samo mnie spotkało parę miesięcy później.

Córka. Jaka jest twoja córka ?

Ma siedem miesięcy, zaczynają jej wyrastać pierwsze ząbki, cały czas się śmieje... To na pewno mała, szczęśliwa dziewczynka... Zawdzięcza to prawdopodobnie swoim rodzicom, mam przynajmniej taką nadzieję. Ale jeśli o nią chodzi, jest małą, radosną dziewczynką.

A jej matka?

Jej matka... (śmiech) Jej matka sprawia, że to ja się śmieję cały czas. Jej matka jest Szwedką, jest wyjątkowa... Jestem w niej zakochany.

Dziękuję za rozmowę.

import rozrywka
Dowiedz się więcej na temat: Notre Dame | seul | piosenki | śmiech | Notre Dame | paris | matka | Celine Dion
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy