Reklama

"Najważniejsza jest radość z muzyki"

Na początku powiedz coś o nowym albumie "Outrospective". Jak długo nad nim pracowaliście?

W sumie to jakieś sześć miesięcy. Zajęło to tyle czasu, ponieważ mniej więcej w połowie drogi właściwie zburzyliśmy nasze studio, w którym przez ostatnie sześć lat pracowaliśmy. Musieliśmy to zrobić, bo stawiano w tym miejscu nowe biurowce. Kiedy już wybudowaliśmy nowe i posłuchaliśmy tego materiału, zdecydowaliśmy, że musimy wiele rzeczy pozmieniać.

Czy proces twórczy Faithless zawsze odbywa się w ten sam sposób?

Reklama

Tak. W 95 procentach zawsze komponujemy tak samo. Sister Bliss i Rollo biorą się razem do roboty i przygotowują podkład. Potem przychodzę ja i staram się wymyślić jakiś tekst, wczuć się w klimat utworu i jakoś ogarnąć go w całości. Kiedy wracam po kilku dniach do studia, nagrywam wokale, a potem oni wyrzucają ten stary podkład i zmieniają wszystko z powodu moich tekstów. To jest wspaniałe, bo oni potrafią doskonale wyczuć, o co mi chodzi i upiększają każdy utwór tak, aby był naprawdę idealny.

Na płycie "Outrospective" pojawiła się nowa wokalistka Zoe Johnson. Jak to się stało, że z wami zaśpiewała?

Rollo zna ją już od wielu lat. Zoe śpiewa w zupełnie innym zespole i kiedyś dane nam było zrobić remiks ich kawałka. Wtedy zobaczyliśmy, co ona naprawdę potrafi. Zaprosiliśmy ją do studia i w ciągu dwóch godzin mieliśmy gotowy utwór.

Czy Zoe zostanie pełnoprawną członkinią zespołu?

Właściwie już nią jest. Jest częścią zespołu, który towarzyszy nam na koncertach. Także w Warszawie będziecie mieli okazję ją zobaczyć.

W przypadku poprzednich albumów ukazywały się także ich wersje dwupłytowe z remiksami. Czy do sklepów trafi także dwupłytowa wersja "Outrospective"?

Być może. Nigdy nie zakładaliśmy tego z góry. Jest wielce prawdopodobne, że tak się wydarzy. To dla nas jest sposób nagradzania fanów za ich cierpliwość i wsparcie. Chciałbym, aby ukazała się podwójna wersja kompaktowa, ale nie mogę tego potwierdzić, bo to nie do końca od nas zależy.

Muzykę Faithless można w uproszczeniu podzielić na część hiphopową i część dance'ową. Która z nich bardziej ci odpowiada jako wokaliście?

Tak naprawdę nie widzę żadnej różnicy. Tych gatunków można by chyba nawet wymienić więcej, ale to nie zmienia faktu, że tak czy inaczej śpiewa mi się dobrze. Liczy się sama piosenka. Jeśli ją czuję, to zawsze będzie mi się dobrze śpiewało. Ta różnorodność pomaga mi cały czas mieć przyjemność z tego, co robię, ponieważ bardzo szybko nudzę się robieniem tych samych rzeczy.

Pierwszym singlem promującym album "Outrospective" była piosenka "We Come 1". Opowiedz coś o teledysku do tego utworu...

Pomysł na taki teledysk wyszedł od jego reżysera, tak naprawdę to jest jego dzieło.

Mieliście jednak z jego powodu małe problemy...

Tak, szefowie brytyjskich telewizji doszli do wniosku, że niektóre sceny mogą prowokować do agresywnych zachowań. W sumie nie rozumiem dlaczego. To, że akurat trwały protesty antyglobalistów, było czystym przypadkiem. Ja nie widziałem w tym teledysku nic złego. Jeśli chcieli powycinać niektóre sceny - w porządku, dla mnie to żaden problem. Tyle, że gdybyśmy chociaż nakręcili teledysk, w którym w jakiś sposób wychwalamy zamieszki i przemoc, wówczas pretensje byłyby bardziej słuszne. Te sceny pojawiły się tam z konkretnego powodu i na pewno nie chodziło o namawianie do walki z policją.

Czy wierzysz, że teledyski, czy też muzyka jakiegokolwiek artysty, mogą nakłaniać młodzież do stosowania przemocy?

Tak. Jestem święcie przekonany, że muzyka i cała ta otoczka wokół przemysłu muzycznego, musi w jakiś sposób wpływać na nastolatków. Z drugiej jednak strony uważam, że nastolatki nie są wcale takie głupie, za jakich ich uważamy. Gdyby tak było, nie można by prezentować w telewizji żadnych scen przemocy. Ja wychowałem się oglądając "Toma i Jerry'ego" i jakoś nie jestem w żaden sposób agresywny. Nie biegam za nikim z patelnią albo kijem baseballowym w ręku. To przecież są zwykłe, sztuczne obrazki. Nie możemy doprowadzić całej sytuacji do absurdu. Człowiek agresywny będzie agresywny nawet bez oglądania teledysków. Wierzę w to, że muzyka ma wpływ na ludzi, ale nie można za wszystko obwiniać muzyków. Kiedy piszę swoje teksty, zważam na to, co w nich mówię i wszystko, co w nich zostało powiedziane świadomie, właśnie dlatego, że wierzę w moc tekstów.

Jesteście nominowaniu do europejskich nagród MTV. Co sądzisz o tego typu wyróżnieniach?

Podoba mi się, że jest coś takiego, jak wręczania nagród. To miłe, że ktoś chce i docenia twoją twórczość. Jednak w takich ceremoniach jest coś, co zupełnie mi nie pasuje. Tego typu imprezy wprowadzają w świat muzyczny konkurencję. Kiedy ktoś wygrywa, oznacza to, że ktoś także przegrywa. A niby dlaczego? To jest bez sensu. Dlatego pod tym względem jestem trochę rozdarty wewnątrz. Miło jest wygrywać, ale jak można mówić w muzyce o wygrywaniu? Dla mnie największą nagrodą jest uznanie fanów. Nie ma nic lepszego, aniżeli chwila, w której ktoś mówi mi: Ten koncert był niesamowity! albo: Twoje teksty zmieniły moje życie. To jest największa nagroda.

Skoro mówisz o koncertach, jak przebiega obecna trasa?

Wspaniale. Dzięki, że pytasz. Kiedy dotrzemy do Warszawy, będziemy już nieźle ugotowani, spodziewajcie się najlepszego!

Czy po wydarzeniach w Stanach Zjednoczonych myśleliście choć przez chwilę o odwołaniu koncertów?

Ani przez chwilę. To, że w USA wydarzyła się tragedia, nie ulega wątpliwości. Ale szczerze mówiąc nie wiem dlaczego różni artyści odwołują swoje koncerty. Nie ma takiej rzeczy na świecie, która powstrzymałaby mnie od latania samolotem i grania koncertów w miejscach, gdzie wcześniej zobowiązałem się wystąpić. W sytuacji takiej jak ta, ludzie potrzebują zapomnieć i chcą na chwilę się oderwać. Fani na nas czekają i nie możemy ich zawieść. A poza tym jeśli wszyscy będą odwoływać swoje koncerty, wówczas terroryści otrzymają czytelny sygnał, że ich działania przyniosły skutek i czujemy się zastraszeni. Ja się na to nie zgadzam. Nie zgadzam się na to, aby ktokolwiek komplikował mi życie.

I na zakończenie - co sądzisz o Internecie?

To wspaniały środek komunikowania się. To po pierwsze. Po drugie jestem muzykiem i wiem, jakie niesie on ze sobą korzyści. Na pewno zaraz zapytasz mnie o mp3. Powiem otwarcie - nie mam z tym żadnego problemu. Jeśli ludzie chcą słuchać mojej muzyki, to wspaniale. Przez wiele lat byłem biedny i nie było mnie stać na kupowanie płyt, nagrywałem je wszystkie z radia. Wytwórnie twierdziły, że w ten sposób okradam artystów. Ale jeśli jakiś facet chce sobie w aucie posłuchać mojego kawałka i przegra płytę od swojego kumpla, mnie to zupełnie nie przeszkadza. Ważne, że chce nas słuchać. Każdy później może sam zadecydować, czy chce mieć tę płytę czy nie. Jeśli chcesz ściągać muzykę z Sieci, rób to. Jeśli masz kasę na płyty, to je kup. Mnie to gó**o obchodzi. Najważniejsza jest sama radość z tej muzyki.

import rozrywka
Dowiedz się więcej na temat: muzyka | Radość
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy