Reklama

"Kocham ciszę"

Na albumie "Zu & Co." zebrałeś wielkie muzyczne osobowości. Powiedz, jak udało ci się tego dokonać?

Wiele z tych sław to od dawna moi przyjaciele i już wcześniej nagrywaliśmy razem. A z resztą kontaktowałem się bezpośrednio przed nagraniem i po prostu się zgodzili.

Który z tych duetów uważasz za swój największy sukces artystyczny?

Artystyczny, nie komercyjny? (śmiech). Myślę, że duety z Milesem Davisem, Johnem Lee Hookerem i Erikiem Claptonem.

To prawda, że piosenka "I Lay Down", którą nagrałeś z Johnem Lee Hookerem, była jego ostatnim nagraniem?

Reklama

Niestety tak, dwa miesiące po nagraniach zmarł.

Otaczasz się artystami z różnych muzycznych światów. Czy lubisz taką różnorodność?

Nigdy nie oceniałem muzyki według różnorodności stylów. Zawsze jest jakiś wspólny mianownik. Po prostu muzyka dzieli się na dobrą i złą. Tak samo są dobrzy i źli artyści.

Czy jest jeszcze jakiś artysta, z którym chciałbyś zaśpiewać w duecie?

Jestem w tej chwili zainteresowany damskimi czarnymi głosami: Mary J. Blige, Norah Jones, Macy Gray.

Wydałeś swoją płytę w kilku wersjach, w zależnoście od miejsca, w którym się ukazała. To bardzo nowoczesny zabieg. Nie myślałeś o publikacji nagrań w Internecie?

Niestety, robi to już moja firma fonograficzna... (śmiech).

Jakbyś opisał krótko swój charakterystyczny styl muzyczny, dzięki któremu jesteś rozpoznawalny?

Moja muzyka ma na pewno wpływy soulowe, bluesowe i rhythm&bluesowe. Do tego dochodzą melodie śródziemnomorskie. Mój styl jest mieszaniną tego wszystkiego.

Opowiedz coś więcej o swoich początkach. Kiedy zacząłeś słuchać bluesa? Dlaczego właśnie taka muzyka, skoro we Włoszech nie jest zbyt popularna?

Blues rzeczywiście nie jest we Włoszech popularny i też się zastanawiam, dlaczego zacząłem go słuchać. Miałem wtedy 11 lat i szczerze mówiąc nie podobała mi się lekka muzyka włoska. Miałem wtedy kolegę Amerykanina, który studiował na Uniwersytecie w Bolonii i on puścił mi płyty Otisa Reddinga, Ray'a Charlesa, czy Arethy Franklin.

Nie myślałeś nigdy o nagraniu płyty czysto bluesowej, na przykład z własnymi wersjami standardów tej muzyki?

Chciałbym to zrobić, ale nie myślałem o tym na poważnie, ponieważ jeśli robisz własną wersję utworu, musi on być albo lepszy albo inny od oryginału. A tylko niewielu białych może sobie na to pozwolić.

Czy miałeś kiedykolwiek i czy masz dzisiaj jakiegoś muzycznego idola?

Jeśli chodzi o interpretację, to na pewno jest to Ray Charles. Jego głos był niesamowity. Był jedyny w swoim rodzaju.

Słyniesz przede wszystkim z pięknych miłosnych ballad. Czy miłość jest wdzięcznym tematem do pisania? Czy łatwo ci to przychodzi?

Miłość nie jest łatwym tematem. Raczej uniwersalnym. To zależy od tego, co piszesz o miłości. Jeśli piszesz coś w stylu "bez ciebie nie będę już żył", to nie jest prawda. Ale możesz napisać też coś głębszego.

Kiedy przygotowuję tekst o miłości, nigdy nie opowiada on o miłości między konkretnym mężczyzną i kobietą, tylko o czymś bardziej uniwersalnym, czymś bardziej ogólnym, głębszym. Dlatego są dwa sposoby czytania, interpretowania moich tekstów.

Czy masz receptę na przebój, jakieś reguły, których zawsze przestrzegasz tworząc piosenki?

Nie mam magicznej różdżki, to bardzo trudna sprawa. Dopiero kiedy napiszę piosenkę mogę stwierdzić, że jest dobra. Ale droga do tego, żeby stała się sławna, jest jeszcze bardzo daleka. W dużej mierze zależy to od stacji radiowych, które decydują, czy utwór zagrać. I przede wszystkim od ludzi do których to musi trafić.

Są też takie piosenki, które stały się przebojami dopiero kilka lat po ukazaniu się.

Jakie są w twoim przypadku dobre i złe strony sławy?

Dobre strony są takie, że jeśli lubisz tę pracę, to dobrze się bawisz. Nawet jeśli masz trudny dzień, na przykład serię wywiadów jak dzisiaj, to jest tak naprawdę to, czego zawsze pragnąłeś.

Właściwie to nie dostrzegam złej strony sukcesu. Może oprócz ciśnienia, które towarzyszy mi codziennie. Kiedyś włoski polityk napisał książkę, którą zatytułował "Sukces jest zły dla tych, którzy na niego nie zasługują".

Jak wygląda zwykły dzień Zucchero, kiedy nie nagrywa, ani nie jest w trasie?

Żyję po prostu normalnie, z rodziną, z dziećmi. Chodzę na spacery do lasu, na grzyby, wędkuję, robię kolację, spotykam się z przyjaciółmi. Lubię jeździć konno, także na motocyklu.

Znajduję też wielką przyjemność w odnawianiu starych domów. To też jest forma artystycznego spełniania się.

A jaka jest największa pasja pozamuzyczna Zucchero?

Kobiety (śmiech). To też jest pasja. Lubię towarzystwo kobiet, wszechświat kobiet, ich sposób myślenia. Nie wspominając już oczywiście o wyglądzie zewnętrznym.

Jakiej muzyki lubi słuchać Zucchero, gdy wraca wieczorem zmęczony do domu?

Nie słucham żadnej muzyki (śmiech). Kocham ciszę. Najlepszą muzyką w nocy jest cisza. Muzyką zajmuję się cały dzień.

Co podoba ci się we współczesnej muzyce, zauważasz jakieś ciekawe zjawiska.?

Najbardziej pociąga mnie muzyka etniczna - muzyka Ameryki Południowej i Afryki Północnej, czyli na przykład ta pochodząca z Tunezji, czy z Maroka.

Jakbyś wytłumaczył fenomen swojej popularności w Polsce? Słabo znamy włoski, dlaczego więc Zucchero tak bardzo się podoba?

Słuchając muzyki nie potrzebujesz koniecznie znać słów. Muzyka niesie ze sobą wielkie uczucia i emocje, co pomaga intuicyjnie zrozumieć przekaz. Dlatego powolutku Polacy "nauczyli się" mojej muzyki i pokochali ją.

Dziękuję za rozmowę.

import rozrywka
Dowiedz się więcej na temat: niekochana | Kocha | Kochanie | RMF | słuchać | piosenki | śmiech | muzyka
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy