Reklama

"Artystą się bywa, muzykiem powinno się być"


"W 1996 roku dwaj jeszcze całkiem młodzi ludzie z Suwałk: Wojtek Straszyński i Grzegorz Bogdan zaczęli grać i śpiewać razem" - tak zaczyna się notka biograficzna o zespole Światło Świec zamieszona na jego stronie internetowej. Od 1996 roku minęło sześć lat. W tym czasie do dwójki wymienionych muzyków dołączyło jeszcze sześciu innych. Dorobek wydawniczy oktetu nie jest może imponujący - obejmuje kasetę "Nieobecność" i album "(Bez) obrazki" - ale na pewno godny uwagi. Zwłaszcza, że członkowie Światła Świec wiedzą czego chcą i - sądząc po zawartości albumu "(Bez) obrazki" - wiedzą jak to osiągnąć. Co więcej, wierzą że ich kariera potoczy się właściwym torem. Jeżeli lubicie muzykę na na prawdę wysokim poziomie i do tego okraszoną niebanalnymi tekstami, powinniście zacząć szukać w sklepach płyt Światła Świec. Jeśli nie jesteście pewni czy warto sięgnąć po tę muzykę, może zacznijcie od przeczytania wywiadu, który Lesław Dutkowski przeprowadził z Grzegorzem Bogdanem, gitarzystą i wokalistą grupy.

Reklama


Jak to się stało, że zespół Światło Świec istnieje od czterech lat, a usłyszeliśmy o was dopiero teraz?

Sytuacja jest bardzo prosta. Nagraliśmy pierwszy materiał pod tytułem "Nieobecność" do tekstów Jonasza Kofty i mojej muzyki. Kaseta została wydana przez łódzką firmę Dalmafon, rozeszła się w małej ilości egzemplarzy, bo wydaliśmy około 500 sztuk. Generalnie zespół koncertuje i to, że jest mało znany wynika z tego, że po prostu mało do tej pory dbał o własną reklamę. Tak to mogę w skrócie powiedzieć. Natomiast generalnie w tej chwili zaczyna się już robić o nas coraz głośniej i myślę, że w przyszłości zespół będzie bardziej dostrzeżony przez wszystkich słuchaczy.

A skąd się wzięła ta trącąca romantyzmem nazwa?

Nazwa bierze swoje początki z pierwszej naszej kasety. Z utworu, który zdecydowanie najbardziej wyróżnia się na tej kasecie - "Światło świec" - zespół wziął na swoją nazwę i pozostał przy niej. Jest to tekst Jonasza Kofty. Nazwa jakoś tak dziwnie przylgnęła do zespołu i myślę, że nie ma sensu jej zmieniać. Nawet jeśli muzyka zmieni się odrobinę.

Czy przed powstaniem zespołu byliście zaangażowani w inne projekty?

Tak. Generalnie wszyscy mają dość bogatą przeszłość muzyczną. Człowiek, który śpiewa - Wojtek Straszyński - jest zawodowym aktorem. Wspólnie ze mną kiedyś w przeszłości robił coś na pograniczu piosenki autorskiej, piosenki kabaretowo-aktorskiej, tak można by to powiedzieć, takie bardziej literackie piosenki. Natomiast inni ludzie mają bogatą muzyczną przeszłość jeśli chodzi o granie. Uczestniczyli w zespołach generalnie bardziej rockowych i to pewnie też słychać miejscami. Gitarzysta szczególnie swoje upodobania kieruje w stronę muzyki dość ostrej, ale myślę, że znajduje się dobrze w tych klimatach, które razem gramy.

Wojtek Straszyński ma może doświadczenie, że tak powiem filmowo-teatralne?

Tak. On jest zawodowym aktorem. W filmach co prawda nie grał, ale pracował przez czas jakiś w teatrze, w tej chwili nawet nie umiem powiedzieć w jakim, w każdym bądź razie wiem, że pracował i prowadzi programy telewizyjne w Telewizji Białystok. Po prostu swoje aktorskie umiejętności i zdolności wykorzystał troszeczkę w innym kierunku, a przede wszystkim w kierunku muzycznym.

Wszystko zaczęło się właściwie od Pana i Wojtka Straszyńskiego. Zagraliście przed pięcioma laty na festiwalu piosenki studenckiej w Giżycku. Trochę mnie to zaskoczyło, bo ja raczej widziałbym was na imprezach typu "Fama", czy "Przegląd piosenki studenckiej"?

Kwestia jest bardzo prosta. Było konkretne zamówienie, od tych którzy nas wcześniej słyszeli. Sytuacja była o tyle niewygodna, że graliśmy przed reaktywowanym Voxem. To było zupełne zaskoczenie, ponieważ graliśmy we dwóch utwory na dwie gitary i brzmiało to faktycznie jak piosenka turystyczna miejscami no bo gitara, piękny plener, twierdza Bojen w Giżycku, aczkolwiek jakoś tak się wydarzyło, że Vox musiał czekać, żeby wejść na scenę. I tutaj była już taka mała zagadka, że należałoby to kontynuować w może większym składzie i że generalnie podoba się to ludziom. Był to taki pierwszy impuls, że należałoby pójść w tym kierunku.

Dlaczego płyta "(Bez) obrazki" została wydana dopiero teraz? Czy materiał ten powstawał na przestrzeni lat, czy może w pewnym momencie doszliście do wniosku, że najwyższy czas to wydać?

Pomysł na wydanie płyty dojrzewał faktycznie przynajmniej dwa lata. Natomiast zmienił się nam tekściarz. Zbyszek Gniedziejko napisał w zasadzie wszystkie teksty oprócz "Chwila (Chwil kilka)", który jest jakby parafrazą dawnego utworu celtyckiego, dawnej ballady staroangielskiej. Nowy tekściarz również jakby wyznaczył kierunek tej muzyki. Muzyka dojrzewała dość długo i te utwory nabierały swego kształtu. Generalnie zakończyliśmy nagrywanie dość niedawno, ponieważ miksy skończyły się w zasadzie wiosną tego roku, a płyta ukazała się przed wakacjami. Nie było jeszcze czasu na jakąś konkretną promocję tej płyty, ale w tej chwili to się staje i myślę, że będzie o niej coraz głośniej.

Doliczyłem się aż 18 muzyków, którzy wzięli udział w sesji nagraniowej. To nieczęsto się spotyka, nawet w przypadku wykonawców o większej pozycji na rynku i możliwościach finansowych. Nie stanowiło to przeszkody w powstawaniu i rejestrowaniu płyty?

Generalnie moim marzeniem jest, żeby realizować muzykę taką, jaką słyszę, jaką czuję w środku. I tak akurat ten materiał widziałem. Trudno wyobrazić sobie kilka utworów bez sekcji smyczkowej, bez chórków. Ja wiem, że stanowi to problem jeśli chodzi o naturę finansową, ale generalnie materiał ma być dobry. Myślę, że pieniądze nie zawsze oddają to, co musi być na płycie. One nie mogą stanowić przeszkody do tego, by powstało coś bardziej atrakcyjnego.

Wspomniał Pan o Zdzisławie Gniedziejko. Bardzo mocną stroną albumu "(Bez) obrazki" są teksty. Rozumiem, że w pełni utożsamiacie się z tym, co on stworzył, czyli mieszanką tekstów lekkich, ironicznych (np. "Splin biznesmena", "Kołysanka lekko makabryczna"), a także podniosłych i lirycznych (np. "Nie będzie końca świata"). Dlaczego zdecydowaliście się właśnie na niego i generalnie skąd on się wziął?

Jest to dziennikarz "Kuriera Porannego". Ma również bogatą przeszłość - pracował w Wiadomościach, w Radiu Zet, w Teleexpresie - osiadł na stałe w Suwałkach nie wiem z jakich przyczyn i tu pracuje w "Kurierze Porannym" i od wielu lat pisze teksty, pisał także teksty kabaretowe i powiem szczerze, że te teksty, które w tej chwili może nie wszyscy, ale generalnie ludzie próbują pisać i je śpiewać, są albo zbyt poważne, albo zbyt odlotowe. Ten środek, który wyznacza Zbyszek, a więc troszeczkę ironii, troszeczkę spojrzenia z dystansem na tę rzeczywistość, na to co się w kraju dzieje, na te wszystkie zwariowane pomysły, muszą mieć jakieś tam odbicie w tym, co dzieje się w takim normalnym zwykłym człowieku. On to postrzega w sposób bardzo konkretny, a jednocześnie podejrzewam czasami również ironiczny. A te teksty sentymentalne, a więc o miłości, o kobietach, towarzyszą każdemu z nas. Takiemu prawdziwemu mężczyźnie myślę, że zawsze. Stąd właśnie tego typu teksty. Kolejny materiał, który się szykuje, będzie w podobnym klimacie, aczkolwiek myślę, że teksty będą jeszcze bardziej nośne, jeszcze bardziej trafiające w to, co chcemy powiedzieć.

Skoro Pan wspomniał o nowym materiale to muszę zapytać o więcej szczegółów - są już nowe kompozycje i czy są utrzymane w podobnym stylu jak utwory na waszej pierwszej płycie?

Tak, z tym że zdecydowanie są bardziej motoryczne w sensie i tekstu, i grania. Chcemy zrobić płytę, na której - jak mój kolega powiedział - będą śpiewały bardzo konkretne kobiety, z takimi bardzo gospelowymi chórkami i myślę, że to zestawienie takiej muzyki z tamtego regionu świata, tych tekstów i mojej generalnie muzyki, powinny dać coś sensownego. Zobaczymy jak się to wykluje.

Wiem, że bardzo dużo koncertujecie. Czy nie myśleliście może o tym, aby wydać album koncertowy?

Myślę, że tak. W tej chwili były tutaj kolejne plany, aby coś takiego zrealizować. Był pomysł pana Rynkowskiego, bo ostatnio graliśmy w Elblagu jako zaproszony gość Ryszarda Rynkowskiego. Takie pomysły były i padały z różnych ust. Ale powiem szczerze, że w tej chwili chcemy się bardziej skoncentrować na poszukaniu jakiejś konkretnej osoby w postaci menedżera, który by wszystko pociągnął, który by wziął na siebie tę stronę organizacyjną, chcemy promować troszeczkę płytę, ograć ją podczas koncertów, zaprezentować jak najszerszej publiczności. Myślę, że ten materiał koncertowy po prostu będzie w przyszłości do zrealizowania na przykład w którymś ze studiów radiowych.

Skoro Pan wspomniał o promocji płyty, to szczerze powiem, że osobiście widziałbym jako jej zwiastun waszą wersję "Scarborough Fair", chociażby dlatego, że jest to kompozycja bardzo znana w wykonaniu Simona i Garfunkela. Czy macie już jakieś typy na piosenki promujące album?

Mamy. Te utwory pojawiały się w "Trójce" wielokrotnie. Tak jak Pan wspomniał "Chwila (Chwil kilka)" to jest też utwór, od którego należałoby rozpocząć promocję, ale mamy też "Cnotę punktualności", "Rudą i szaloną", "Splin biznesmena". Powiem Panu szczerze i będę nieskromny w tym momencie, naprawdę rzadko to się zdarza, ale mi się te piosenki po prostu podobają, może właśnie ze względu na tekst, który bardzo do mnie trafia. Nie mnie oceniać jakie one są, natomiast to, że mi się podobają... mam po prostu do tego prawo. Natomiast myślę, że wśród wymieniony wyżej utworów należałoby poszukać tych, które mogą zaistnieć na jakimś szerszym audytorium.

Jak wyobrażacie sobie przyszłość Światła Świec? Sądzę, że macie rozeznanie jak wygląda współczesna polska scena muzyczna, która zdominowana jest przez zupełnie innych od was wykonawców? Czy to będzie projekt, który będzie pojawiał się i na jakiś czas znikał, by po pewnym czasie się odrodzić, czy może dążycie do tego, aby grupa była z większą częstotliwością obecna na rynku?

Generalnie interesuje nas oczywiście, aby to było w miarę stałe, w miarę docierające do jak największej ilości ludzi. Powiem szczerze, że znam rynek, wiem co się na nim dzieje i tutaj również upatruję szansy dla tych utworów, ponieważ jak to ktoś określił, one są dla wszystkich. Może to jest właśnie wypełnienie tej luki, która stanowi dość poważny problem, ponieważ jak Pan się również orientuje polski rynek składa się ze skrajności. Tutaj, w tym środku, upatruję jakiejś sensownej przyszłości. Oczywiście, że chcielibyśmy bardzo mocno zaistnieć, ale powiem też szczerze, że mnie osobiście interesuje opowiadanie muzycznej historii w tym właśnie stylu, w tym klimacie. Przede wszystkim interesuje mnie - na tyle, na ile to będzie oczywiście możliwe, na ile pozwolą na to warunki - realizowanie płyt perfekcyjnie zrobionych. Natomiast oczywiście nie zamierzamy znikać i odradzać się, nie zamierzamy być żadnym Feniksem. Skoro to się rozpoczęło, a mamy już w miarę ustabilizowany skład, skoro mamy już w miarę sensowny program, to myślę, że po prostu trzeba to ogrywać, trzeba się pokazywać, trzeba tym ludziom tę muzykę przybliżać i do tej muzyki ich zachęcać.

Jeśli miałbym wskazać jakąś grupę z miarę zbliżonego do Światła Świec kręgu muzycznego, która ma już swoje miejsce w świadomości odbiorców to chyba potrafiłbym wskazać Raz Dwa Trzy, Stare Dobre Małżeństwo. Będziecie dążyć do osiągnięcia podobnego statusu?

Chcielibyśmy przede wszystkim umocnić swoją pozycję w kraju, bo w regionie północno-wschodnim w zasadzie jesteśmy grupą można powiedzieć w miarę znaną. Nie jesteśmy oczywiście zespołem z pierwszych stron gazet, ale powiem szczerze, że patrząc na te wszystkie brukowce nie bardzo mi zależy na tym, by moje zdjęcie pojawiało się obok niektórych, nie będę przytaczał nazw, żeby nie popełnić jakiejś kryptoreklamy. Generalnie wolałbym, żeby ludzie kojarzyli mnie z dobrą muzyką niż z jakimiś głupawymi zdjęciami. To jest muzyka skierowana do wszystkich, a przede wszystkim do ludzi myślących i inteligentnych. I tutaj upatruję takiej szansy, takiej swojej racji bytu. Nie jest to muzyka bazarowa, podobnie jak w przypadku zespołów, które Pan wspomniał, i dobrze by było, gdyby taka nie była, aby tam nie trafiła.

Chciałbym zapytać o inspiracje muzyczne członków zespołu, bo słuchając waszej płyty zauważyłem kilka gatunków - jest fragment muzyki celtyckiej, jest trochę rocka, piosenki autorskiej i aktorskiej.

To jest to, o czym wspomniałem wcześniej. Wyznacza to przeszłość muzyczna tych ludzi. Ja z wykształcenia jestem chórmistrzem, więc muzyka klasyczna przede wszystkim, chóralna również, ale nie jest mi obce granie rockowe, mam w swojej wcześniejszej drodze muzycznej przeszłość bluesową, troszeczkę jazzrockowej i to jest właśnie pewnie to, co słychać na płycie. Natomiast pozostali muzycy również mają bogatą przeszłość, przede wszystkim rockową, szczególnie gitarzysta, który sięga do tych szybkopalczastych gitarzystów, którzy nie doganiają myśleniem grania. Generalnie myślę, że po prostu słuchamy muzyki. Trudno powiedzieć i zaszufladkować nas w jakiś sposób i powiedzieć czy jesteśmy do kogoś podobni, czy nie. A z kolei słuchamy naprawdę wszystkiego. Ten zlepek jest wyznacznikiem tej muzyki i tych utworów.

Rozumiem, że płyta "(Bez) obrazki" jest tym, z czego najbardziej jesteście do tej pory dumni. Ale czy mógłby Pan się podzielić jeszcze jakimiś innymi sukcesami zespołu?

Powiem szczerze, niespecjalnie gonimy za wszelkiego rodzaju konkursami. Jak z kolei uważam, że ocenianie muzyki jest rzeczą taką bardzo płytką i jednocześnie bardzo powierzchowną. Bardziej koncentrujemy się na tym, aby zagrać na wszelkiego rodzaju festiwalach, tam gdzie ocena nie jest konieczna. Ale generalnie bardzo mocno kładziemy nacisk na to, aby grać koncerty nie tylko plenerowe, lecz również w salach, które posiadają swój klimat, swój charakter, w których nawiązuje się jakaś szczególna więź z publicznością, a tego nam bardzo potrzeba. Mamy za sobą występy, podczas których poprzedzaliśmy wszystkie te gwiazdki współczesnej muzyki rockowej i popowej w Polsce. Na naszej kasecie "Nieobecność", która jest ciekawym wydawnictwem, bardziej melancholijnym, bardziej nastrojowym, jak to Kofta, jest kilka utworów, które myślę, że śmiało mogłyby się podobać, a jednocześnie mogłyby mieć swoich słuchaczy.

Jest Pan instruktorem muzyki w domu kultury. Stara się Pan wpoić swoim podopiecznym zainteresowanie jakimś gatunkiem?

Może nie ingeruję aż tak bardzo w osobowość, natomiast zachęcam wszystkich do słuchania muzyki dobrej. Zachęcam do jednej ważnej rzeczy, o której czasem polscy artyści zapominają, że artystą się bywa, natomiast muzykiem się powinno być. I tu myślę, że ważną rzeczą jest to, aby nie zapominać o tej kolejności, że nie należy mówić najpierw będę artystą, a potem jak mi się uda może będę grał. To są rzeczy, które są ze sobą bardzo mocno związane i myślę, że takiego warsztatu, kuźni swego talentu, należy nabyć poprzez ciężką pracę. Dopiero wówczas można myśleć o jakimś sensownej przyszłości muzycznej. To staram się im powiedzieć, aby oczywiście czuli się artystami, ale również, by posiadali określone umiejętności, które pozwolą im wyrazić to, co daje im ten artyzm, który posiedli, dostali od Boga.

Jak w ogóle oceniłby Pan współczesną młodzież przez pryzmat zainteresowań muzycznych? Czy oni chętnie przyjmują to, co Pan im mówi, czy wpada im to jednym uchem, a drugim wychodzi?

Pracowałem z wieloma ludźmi, którzy zajmowali pierwsze miejsca w wielu konkursach. Myślę, że jest to kwesta następująca - pewien klimat, pewien styl przekazywania informacji jest rzeczą najważniejszą dla młodego człowieka. Jak Pan wie, młodzi ludzie generalnie nie lubią nakazów i jeśli im się cokolwiek karze odbija się to potem zupełnie innym echem w stosunku do tego, co się do nich powiedziało. Jest to rzecz zasadnicza. Ja przede wszystkim wyszukuję ludzi, którzy w takich klimatach funkcjonują i tę muzykę, dobrą muzykę, chcą grać. I dopiero wówczas jest szansa jakiegoś dialogu, jakiegoś rozwijania ich możliwości, umiejętności, pisania utworów. Generalnie mogę powiedzieć, że większość tych ludzi gra po prostu moją muzykę. To jest taki paradoks troszeczkę, bo jak kiedyś powiedział pan Andrzej Sikorowski Najtrudniej jest ludzi przekonać do swojej muzyki. Ewenementem słuchania przez kogoś drugiego człowieka jest przekonanie tego kogoś do swojej muzyki. To jest naprawdę bardzo trudna rzecz i wszelkie zespoły, które próbują się promować na zasadzie odtwarzanych tysiące razy utworów w rozgłośniach radiowych, po jednym sezonie praktycznie upadają. Dlaczego tak jest? Rzecz jest prosta, oni po prostu ludzi nie przekonali do swojej muzyki. Nie przekonali muzyką do tej muzyki. Wiem, że tak paradoksalnie to brzmi, ale im bardziej ludzie zrozumieją tę muzykę, im bardziej wezmą ją za swoją, tym bardziej się z nią identyfikują i po prostu słuchają. I to jest dokładnie tak, jak w przypadku młodych ludzi.

Macie już swoją stronę internetową. Wnioskuję z tego, że doceniacie możliwości, które oferuje to medium i zamierzacie wykorzystywać ją do promocji waszej twórczości.

Zdecydowanie tak. Myślę, że jest to naprawdę duży mechanizm, który rządzi współczesnością jeżeli chodzi o kwestię związane właśnie z promocją, z podaniem informacji, z szybkim dotarciem do informacji. To jest w dzisiejszych czasach rzeczą bardzo ważną.

Na koniec chciałbym spytać czy jest przewidziana trasa koncertowa promująca album?

Tak. W tej chwili zabiegamy o człowieka, który zajmie się tą stroną organizacyjną, myślę, że w drugiej połowie września płyta ukaże się we wszystkich sklepach w Polsce. Trasa jest przewidziana z tym, że w tej chwili szczegółów nie znam, ponieważ kończymy koncerty, które mamy wcześniej zaplanowane. Sądzę, że jesień będzie dobrym momentem, kiedy się młodzież szkolna tudzież brać studencka zjedzie. Myślę, że wtedy można by pomyśleć o jakiejś sensownej trasie, tylko podkreślam sensownej , takiej która mogłaby coś sensownego wnieść i tę płytę należycie promować.

Dziękuję bardzo za rozmowę.

import rozrywka
Dowiedz się więcej na temat: Bogdan | wojtek | umiejętności | światło | utwory | światła | muzyka | teksty | piosenki
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy