Reklama

Z Opola o muzyce

Podczas cotygodniowego obiadu czwartkowego INTERIA.PL, tym razem o kondycji polskiej muzyki rozmawiali Robert Gawliński, wokalista Wilków, i Piotr Klatt, dyrektor 42. Krajowego Festiwalu Piosenki Polskiej Opole 2005, a zarazem lider grupy Róże Europy. Do debaty doszło w samym sercu stolicy polskiej piosenki, czyli w opolskim amfiteatrze. Tam od piątku, 10 czerwca, odbywać się będą festiwalowe koncerty, podczas których poznamy zwycięzców Debiutów, Premier i Superjedynek. Relację na żywo z tych występów będziecie mogli zobaczyć w INTERIA.PL.

Jaka jest obecnie kondycja polskiej piosenki?

Piotr Klatt: Wydaje mi się, że nie zmieniła się od lat. Zawsze uważałem, że kilkunastu artystów odnosiło sukcesy. Myślę, że jest to kwestia przede wszystkim umiejętności napisania dobrego tekstu, kompozycji, a nie problem tkwiący w tym, że polska muzyka rockowa jest słaba lub w powijakach.

Robert Gawliński: Poszerzyłbym to. Zmiany na rynku są. Zapaść jest, jeżeli chodzi o wytwórnie płytowe. Artyści sami zakładają wytwórnie i reanimują rynek muzyczny. Ja ze swojej strony chciałbym bardziej zająć się niekoniecznie sukcesami komercyjnymi, ale tym, co mi się podoba - i artystami, którzy od lat zasługiwali na lepsze traktowanie.

Reklama

Tak jak np. zespół Variete. Ich płyta jest dużym sukcesem artystycznym, ale nie jest "popularna". Dlatego trzeba działać. My, czyli zespół Wilki, staramy się być "mecenasami sztuki", a nie ludźmi, którzy chcą na tym zarabiać. Tak jest choćby z zespołem Żywioły. To jest nadzieja polskiego rocka (z grania gitarowego). Duże wytwórnie muszą przemyśleć to, co robią, bo to się troszeczkę już chyba przejadło.

Piotr Klatt: Dodałbym, że być może tegoroczne Debiuty będą przełomem. Są trzy zespoły grające muzykę gitarową - jeśli ich występ będzie poprawny, to wydaje mi się, że jeżeli po Debiutach się z nimi coś nie stanie, to będę rozczarowany.

Debiuty, Premiery, Superjedynki... Czy te trzy koncerty, organizowane podczas tegorocznego festiwalu w Opolu, dadzą rzetelny obraz współczesnej polskiej piosenki?

Robert Gawliński: Co do festiwalu - wydaje mi się, że ciężko jest zmieniać Opole. To jeden z nielicznych festiwali, który się ostał. Bardzo się cieszę, że gra więcej zespołów gitarowych - ale to zasługa ludzi, którzy zajmują się festiwalem. Wiele jest opinii na temat tego festiwalu. Być może coś się wydarzy z nowymi zespołami.

Ten festiwal się rządzi swoimi regułami od samego początku. Mnie jest zawsze miło tutaj przyjechać i spotkać się ze znajomymi. Tym bardziej, że środowisko jest mocno podzielone: hiphopowcy itd. Ciężko jest pogadać, poradzić im coś. Mówisz do nich: No jak tak? A tu cisza. Dziwna manifestacja niezależności.

Piotr Klatt: Myślę, że festiwal ewoluuje z kręgu muzyki rozrywkowej. Taką muzyką jest muzyka gitarowa, ale i nowe trendy, takie jak np muzyka hiphopowa. Muzyka ta pojawia się pierwszy raz na dużej scenie w Amfiteatrze, a jedna z piętnastu Superjedynek trafi do wykonawcy hiphopowego.

To jeden z ostatnich "dużych" festiwali. Proszę zauważyć, że podczas tegorocznego festiwalu występuje niespotykana od lat ilość wykonawców. Śmiem twierdzić, że tylu artystów jeszcze tutaj nie było. 10 wykonawców w Debiutach, 15 w Premierach, 10 w Superjedynkach. Do tego dodajmy 10 wykonawców w Nocy Kabaretowej, Orkiestrę Polskiego Radia i Kukli - liczba ta jest ogromna. To zacna grupa artystów, i można zaryzykować zdanie, że jest to najbardziej reprezentatywna grupa na dziś ;-)

Pytanie od internautów: Jaki wpływ na dobór repertuaru ma TVP S. A., a w jakim stopniu wynika on z rzeczywistych muzycznych preferencji Polaków?

Piotr Klatt: Telewizja ma pewien wpływ na Festiwal. Ale o składzie "zespołów w Opolu" decydowali Polacy.

Robert Gawliński: Ktoś musi robić preselekcję wszystkiego. Ktoś musi decydować, aby poziom wykonawczy był duży. Średnie rzeczy nie powinny być pokazywane w mediach. Same media się upominają o rzeczy dobre. Wielu ludzi ma spaczone pojęcie o "decydentach". A tak naprawdę, jeżeli ktoś ma "hiciora" - to sobie poradzi. I tak to właśnie wygląda. Układy mają ci, którzy mają dobre piosenki - to tak trochę żartem można powiedzieć.

Piotr Klatt: Trudno obrażać się na artystów, którzy mają na tyle dobre piosenki, że zajmuje się nimi duży koncern fonograficzny. To, co sugerował żartem Robert - (że to "układy") - to nieprawda.

Robert Gawliński: Pamiętam takie czasy, że "polityka rynkowa" była zupełnie inna. Rzadko się zdarza, że artyści mają mecenasów. Dlatego takim ludziom, którzy mają pomysł na muzykę, trzeba pomagać! W USA jest tak, że są związki zawodowe, które regulują to wszystko. Są składki, mają lobbing na radio itd. Ale finansują także tych artystów, którzy nie są megapopularni, ale mają wkład w kulturę.

Skoro my (Wilki) zarabiamy, to możemy spróbować także pomóc w wystartowaniu niektórym zespołom. Samo się nic nie zrobi.

Komu tak naprawdę zawdzięczamy, że wciąż jeszcze możemy słuchać polskich utworów? Czy komuś zależy jeszcze na ich promowaniu?

Piotr Klatt: W pewnym sensie także Festiwalowi w Opolu ;-) Ciężko bazować na czymś takim jak Jarocin, niedawno reaktywowany. Dlatego tak duża rola jest Opola w promowaniu polskiej twórczości. Kayah, Wilki - tacy wykonawcy pomagają młodym - i chwała im za to. Miejmy nadzieję, że rozgłośnie radiowe nie ulegną dyktatowi producentów proszków do prania - i będą grać dobrą polską muzykę.

Podczas ostatniego Yach Festiwal, było prawie 300 teledysków polskich. I to jest siła! Wynik, który mnie powala! Dla mnie to pozytywna informacja.

Robert Gawliński: Bardzo ważne i istotne dla polskiej kultury jest to, żeby muzyka miała szerokie spektrum. Aby ci, którzy przynoszą przeboje, mogli mieć gdzie je prezentować. Tak, aby było miejsce i na gitary, i na cięższą muzykę, i na inne gatunki. Muzyka rockowa teraz jest dalej "dziwnie" pomijana.

Rock nie umarł, wszystkie inne trendy szybko zdychają. Rock jest młody - i jak się słucha młodych zespołów, to jest się pełnym podziwu. Energia generowana przez muzykę rockową jest ogromna!

Co Panowie powiecie o eksporcie naszych piosenek za granicę? Od występu Edyty Górniak w Eurowizji jakoś nikt nie może się tam przebić? Sporadycznie ktoś z naszych wykonawców pojawia się na Zachodzie lub w Stanach, ale raczej nie na długo. Dlaczego?

Piotr Klatt: Nie przeceniałbym Eurowizji ;-) To może wydarzenie dla Europejczyków, ale nie liczące się na świecie. To, że Rusłana wystąpiła podczas rozdania światowych nagród, to raczej ewenement ;-)

Robert Gawliński: Wydaje mi się, że Eurowizja to festiwal, który wypromował niewiele gwiazd. Celine Dion - to dosyć odległe czasy ;-)

Piotr Klatt: Eurowizja to konkurs, który ma pomóc we własnym kraju. Nie ma ciśnienia, natomiast nie ma dużego przełożenia.

Robert Gawliński: To nie olimpiada, to zabawa. Nikt nie rozdziera sobie szat, że Iwan i Delfin tak a nie inaczej wypadli. To po prostu muzyka. Wszyscy artyści zdają sobie sprawę, że robią coś tak naprawdę dla nielicznych, a nie dla mas. Czy to kabaret, czy Wilki - zawsze znajdzie swoich amatorów. Tak to się kręci. Stawianie sobie priorytetów narodowych, że MUSIMY wygrać - to idiotyzm.

Dostałem propozycję z angielskiej wytwórni. I gdyby to się wydarzyło 10 lat temu - wyprowadziłbym się do Londynu. A teraz - znamy swoje miejsce. Trzeba walczyć o swoje miejsce, ale wiedzieć czego się chce i co można zrobić. Polacy nie mają przebicia na Zachodzie. Czasami to bariera językowa. Przy porównywalnym poziomie artystycznym - wygrywają ci z Zachodu. Stawia się na swoich.

Teraz nie mam już tyle energii, co 10 lat temu. I odnośnie tego Londynu - to już jest inaczej. Trzeba byłoby zaczynać od początku. Jestem na to za stary. I podziwiam chłopców z Myslovitz, ale widzę, że i u nich jest powoli widoczne zmęczenie. Ci, którzy mają "zwykłą" pracę, nie wiedzą, ile potrzeba DETERMINACJI i wysiłku fizycznego - aby utrzymać się w takim miejscu jak choćby Myslovitz. Oni mają prawo być zmęczeni. Cieszę się, że im się udało.

Tak samo jak z Sistars. Spytałem się ich, dlaczego nie śpiewają po polsku. Usłyszałem: jak śpiewamy po angielsku, mamy większą szansę na dużą liczbę słuchaczy. Polska mentalność, ale z tym się ciężko walczy.

Niektórzy tak myślą: "no pojechali na Zachód, i co?". A oni przecież odnieśli sukces i widać ich (w miarę) w Europie. Ja osiadłem na laurach ;-) Będę tworzyć dopóki Bóg da mi zdrowie ;-)

Kiedyś byłem w Los Angeles - i różnica między tym, co było tam, a tym, co było tutaj - była ogromna. Teraz to się już powoli zmienia. Owszem, kiedyś miałem marzenia, ale cieszę się z tego, że tak się wydarzyło, bo po prostu lubię Polskę :-)

Proszę wymienić po dwa, trzy tytuły najlepszych wg was polskich piosenek. Tych współczesnych, ale też tych z przeszłości - przynajmniej z przeszłości festiwalu opolskiego.

Robert Gawliński: "Pamarańcze i mandarynki" - Grechuty i Anawy.

Piotr Klatt: "Dni, których nie znamy" - także Grechuty.

Robert Gawliński: Jest taka piękna piosenka - Krysi Prońko, chyba "Prawdziwa miłość". Piękne wykonanie.

Piotr Klatt: Odnalazłbym w takim" topie" także Ewę Demarczyk ;-)

Co wg was będzie absolutnym hitem tegorocznego festiwalu w Opolu? Na co widzowie powinni zwrócić szczególną uwagę?

Piotr Klatt: Wszystkie koncerty będą dobre! Debiuty wracają... Artyści, którzy tam wystąpią, mają równe szanse. Scenografia, realizacja itd - mają podane środki, które mogą spowodować, że niektórzy z wykonawców "zabłysną". Kilku artystów z Premier może wypaść gorzej od kilku artystów z Debiutów. Również koncert "radiowy" będzie hitem. Trzeba będzie siedzieć, i oglądać festiwal! ;-)

Robert Gawliński: Będzie dobrze. Szanse, że komuś się uda, są duże.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: na żywo | Opole | ITD | wytwórnie | koncerty | artyści | Wilki | festiwal | muzyka | piosenki
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy