Reklama

Wszystko po swojemu

Ci, którzy polubili Skunk Anansie, ostry zespół z czarnoskórą Skin na czele, mogli czuć się zawiedzeni, gdy wokalistka rozpoczęła karierę solową. Ale teraz koncertuje z repertuarem z drugiego krążka. I znowu jest ostro. W następną sobotę, 21 października, Skin wystąpi w warszawskiej "Stodole".

"Fake Chemical State" - taki tytuł nosi płyta, która ukazała się wiosną tego roku. Drapieżna Skin powróciła do tego, w czym czuła się najlepiej - ostrej rockowej muzyki.

Łysa Brytyjka

Skin to pseudonim ciemnoskórej Deborah Ann Dyer. Jej sceniczny wygląd zdeterminowany jest przez ogoloną na łyso głowę. Można powiedzieć, że to nic nowego, bo mieliśmy już jedną wokalistkę z taką fryzurą, ale w przypadku Skin nie jest to symbol buntu przeciwko wszystkiemu i wszystkim, ale dopełnienie jej muzycznego oblicza: rockowego, surowego, mocnego i szybkiego. W 1994 roku razem z Richardem Lewisem i Martinem Kentem założyła grupę Skunk Anansie. Skin była liderką i wokalistką zespołu. Trzy albumy, które wydali, rozeszły się w Europie w liczbie 4 milionów sztuk. Zespół był również dwukrotnie nominowany do nagrody MTV Music Award.

Reklama

Po rozpadzie grupy w 2001 roku Skin rozpoczęła karierę solową. I tu wszystkich spotkało zaskoczenie - z okładki płyty "Fleshwounds" spogląda lalkowata dziewczyna ze staranną fryzurą na głowie. Muzyka była adekwatna: spokojne piosenki, bez dawnej drapieżności i energii.

"Przyszłam z dużego rockowego zespołu i chciałam robić coś zupełnie innego" - mówiła w wywiadzie dla miesięcznika "Teraz Rock". "Gdy jednak zaczęłam grać koncerty, pojawiła się tęsknota".

Chemiczny wpływ

Tęsknota za gitarowymi dźwiękami i rockową prostotą zmaterializowała się w postaci drugiej płyty. Płyty nagranej szybko, sprawnie, bez wielu prób i nakładek. Pieczę nad całością sprawowała Skin. O ile "Fleshwounds" była płytą wykreowaną przez producentów, o tyle "Fake Chemical State" już nie. "Wiedziałam, że muszę to zrobić po swojemu" - twierdzi Skin.

Po swojemu znaczy w tym wypadku jak Skunk Anansie, bo w istocie to muzyka niemal taka sama jak zespołowe produkcje Skin. No i wróciła oryginalna fryzura.

"Odkryłam, że jestem zbyt leniwa, by mieć włosy... Poza tym we fryzurze nie czułam się sobą: spoglądałam w lustro i nie mogłam poznać osoby, którą widziałam" - opowiada wokalistka. "Nie lubiłam siebie takiej. Obudziłam się któregoś ranka i po prostu ogoliłam głowę".

Skin występowała już w Polsce. Ci, którzy widzieli ją i słyszeli na Open'er Festival w Gdyni, mówią, że była świetna - raz zadziorna i drapieżna, innym razem melancholijna i mroczna.

Kobieta zmienną jest, a jak bardzo - przekonamy się już niebawem w "Stodole".

Zobacz teledyski Skin na stronach INTERIA.PL.

Stanisław Wasiak

Dzień Dobry
Dowiedz się więcej na temat: skunk | Skunk Anansie | muzyka | Skin
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy