Reklama

Problemy po koncercie Madball. Duże imprezy wciąż nielegalne w Nowym Jorku

Władze stanu i miasta Nowy Jork zapowiadają zniesienie restrykcji, wprowadzonych w związku z pandemią. Obostrzenia mają przestać obowiązywać od 1 lipca, a może nawet wcześniej. Tymczasem organizatorzy koncertu z udziałem ok. 2000 osób w Tompkins Square Park przekonali się, że takie imprezy są wciąż nielegalne.

Władze stanu i miasta Nowy Jork zapowiadają zniesienie restrykcji, wprowadzonych w związku z pandemią. Obostrzenia mają przestać obowiązywać od 1 lipca, a może nawet wcześniej. Tymczasem organizatorzy koncertu z udziałem ok. 2000 osób w Tompkins Square Park przekonali się, że takie imprezy są wciąż nielegalne.
Freddy Cricien (Madball) w akcji /Harmony Gerber /Getty Images

Występy zespołów Madball, Murphy's Law, BloodclotThe Capturers przyciągnęły w miniony weekend tłumy złaknionych miłośników rozrywki do parku na Manhattanie. Według szacunków przybyło ich tam ponad dwa tysiące. Ponieważ jednak w dobie Covid-19 wciąż obowiązują obostrzenia, organizatorzy imprezy narobili sobie kłopotów.

Jak twierdzi nowojorski Departament Parków koncert naruszył rozporządzenie wykonawcze burmistrza Billa de Blasio, które zakazuje m.in. zgromadzeń powyżej 200 osób, wymusza dystans społeczny i noszenie maseczek. Właściciel Black N' Blue Productions, Chris Parker nie spełnił żadnego z tych wymogów, a także innych, w tym zakazu spożywania na imprezie alkoholu.

Reklama

Organizatorom zarzuca się ponadto, że ubiegali się o zezwolenie na wiec polityczny dla uczczenia pamięci ofiar ataku na World Trade Center. Przewidywaną liczbę uczestników określono na 100 osób. W rezultacie przeciwko Black N' Blue wszczęto śledztwo.

W poście na Instagramie organizatorzy zaprzeczyli, jakoby impreza miała być miejscem pamięci 9/11 i oskarżyli media o kłamstwa. Jak jednak podała lokalna telewizja PIX11 na kopii zezwolenia nazwę wydarzenia przedstawiono jako "September 11 Memorial" z wyjaśnieniem, że będzie to "polityczny wiec z muzyką i głośnikami".

Na Facebooku pojawiły się wpisy Johna Josepha z Bloodclot informujące, że podczas koncertu zbierano pieniądze na fundację strażaków New York Firefighters Burn Center Foundation. Zgodnie z niektórymi źródłami zgromadzono 6 725 dol.

Joseph zauważył też, że w trakcie ubiegłorocznych protestów na ulice wyszły tysiące ludzi, dochodziło do zamieszek i grabieży, ale wtedy nikt nie wyciągał z tego konsekwencji. "To był nasz PROTEST - NASZ WIEC. Ludzie, którzy nie chcieli przyjść - zostali z dala" - argumentował muzyk cytowany przez PIX11.

Wcześniej, na początku kwietnia, z innym przyjęciem spotkał się na Manhattanie kameralny 90-minutowy koncert przed Lincoln Center w wykonaniu kwintetu oraz kwartetu muzyków z Filharmonii Nowojorskiej. Na występ zaproszono 120 pracownikach służby zdrowia.

"To piękne mieć z powrotem kulturę w Nowym Jorku. Żyjemy dzięki naszym artystom, naszym muzykom. Żyjemy dzięki sztukom teatralnym, na które chodzimy, dzięki wszystkim tym rzeczom, które czynią Nowy Jork wyjątkowym. Sztuka i kultura pomagają nam zrozumieć czasy, w których żyjemy" - mówił wówczas cytowany przez stację ABC de Blasio.

Zarówno burmistrz jak i gubernator stanu Andrew Cuomo zapowiadają zniesienie obostrzeń i powrót do normalnego życia, poczynając od 1 lipca, a może nawet wcześniej. Cuomo mówił, że już w najbliższych tygodniach więcej ludzi będzie mogło przychodzić na koncerty i duże imprezy plenerowe.

Zgodnie z nowojorską tradycją masowe imprezy kulturalne na świeżym powietrzu mają miejsce zwłaszcza w miesiącach letnich. Do najbardziej popularnych należą m.in. Shakespeare in the Park, Summerstage Festival, serie recitali Metropolitan Opera i koncerty New York Philharmonic w Central Park. Wstęp na wydarzenia jest bezpłatny.

PAP/INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy