Reklama

Paradise Lost w stronę gotyku

Angielska grupa Paradise Lost kończy pracę nad materiałem na nowy album studyjny. "Wyobrażam go sobie jak połączenie wczesnych płyt Christian Death z One Second, ale dwa razy cięższą niż w rzeczywistości" - oto co na ten temat ma do powiedzenia Greg Mackintosh, gitarzysta zespołu. Zespół podpisał już ponoć kontrakt z nowym wydawcą, ale nazwę firmy i szczegóły umowy trzyma w tajemnicy.

"Znowu zamierzamy was zaskoczyć. Tym razem doszło do głosu przede wszystkim moje uwielbienie dla starej sceny gotyckiej. Będzie to jednak album rockowy, z niewielkim udziałem elektroniki. Wyobrażam sobie go jak połączenie wczesnych płyt Christian Death z One Second, ale dwa razy cięższą niż w rzeczywistości" - twierdzi Greg - "Nie wiemy jeszcze gdzie i z kim płyta będzie nagrywana, ale chcemy, by zmiksował ją Stefan Glaumann. To co zrobił dla nas na One Second było po prostu zaj**iste! Może nagramy płytę w Szwecji? Szwedzi zawsze wiedzą, co zrobić z dźwiękiem, żeby było dobrze."

Reklama

Zespół, który nie dalej jak w lutym rozstał się koncernem EMI, znalazł już wydawcę chętnego do zainwestowania w ich nowy materiał studyjny. Gitarzysta Paradise Lost nie chce jednak ujawnić nazwy wytwórni.

"Kontrakt mamy już w kieszeni, ale nie mogę wyjawić, kto to będzie. Powiem tylko, że to rockowy pododdział dużej firmy, co oznacza, że będą się nami zajmować odpowiedni ludzie. Największym problemem EMI było bowiem to, że pracownicy tej firmy nie bardzo wiedzieli, co z nami zrobić, nie wiedzieli gdzie i jak docierać z naszą muzyką. Wymagali od nas bardzo wysokich wyników sprzedaży, ale nie mieli pojęcia, jak te płyty sprzedawać. Po jakimś czasie okazało się, że obie strony rozczarowane są współpracą i nie ma sensu jej kontynuować. Kontrakt z EMI opiewał na dwie płyty, nagraliśmy je i historia skończona" - powiedział Greg.

"Nie mamy złudzeń, nie jesteśmy i nigdy nie będziemy nowym Bon Jovi. Marzy nam się jednak kariera podobna do tej, którą cieszy się grupa New Model Army. Robią to, co kochają od wielu, wielu lat i choć nie mają może milionów fanów, ci którzy są z nimi, są naprawdę wierni i oddani. Myślę, że jesteśmy na dobrej drodze i ludzie, którzy nie opuścili nas po HostBelieve In Nothing już z nami zostaną" - dodał.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Paradise Lost | one | nowy album | firmy | Lost: Zagubieni
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy