Reklama

O seniorach z Polski pisały zagraniczne media. Wiemy, kim są

Jakiś czas temu pisaliśmy o parze polskich seniorów, którzy w londyńskim klubie Fabric bawili się do piątej nad ranem, tańcząc i popijając herbatę. Wywarli tym duże wrażenie na promotorze lokalu, Jacobie Hansenie, który usiłował odnaleźć swoich nietypowych gości. Polacy, którzy zwrócili się do mediów, opisali swoje wrażenia z pamiętnej imprezy w Londynie.

Jakiś czas temu pisaliśmy o parze polskich seniorów, którzy w londyńskim klubie Fabric bawili się do piątej nad ranem, tańcząc i popijając herbatę. Wywarli tym duże wrażenie na promotorze lokalu, Jacobie Hansenie, który usiłował odnaleźć swoich nietypowych gości. Polacy, którzy zwrócili się do mediów, opisali swoje wrażenia z pamiętnej imprezy w Londynie.
"Nasze ciała mogą się zestarzęć, ale nasze dusze są wieczne" - napisał Jacob Husley pod zdjęciem z Polakami /

Pewna para 70-letnich Polaków wybrała się do Wielkiej Brytanii, by odwiedzić córkę. Przy okazji seniorzy postanowili wybrać się do znanego londyńskiego klubu Fabric, gdzie bawili się do piątej nad ranem.

W niedzielę, 15 maja, w klubie Fabric odbywała się, jak co tydzień, noc z muzyką house i techno. To właśnie tego wieczoru, ok. godziny 22, w lokalu pojawiła się para Polaków, wzbudzając niemałe zainteresowanie innych gości.

"Przyciągali sporą uwagę ludzi w klubie" - mówił Jacob Hansen (występujący jako Jacob Husley), który jest promotorem i rezydującym DJ-em w Fabric. To właśnie on chciał odnaleźć Polaków, którzy zrobili na nim tak duże wrażenie.

"To jest ważna historia, ponieważ właśnie o to chodzi w clubbingu. Chodzi o muzykę i jednoczenie się we wszystkich fazach życia, religii czy seksualności" - dodał Hansen.

Jacob dostrzegł polskich seniorów, już kiedy wchodzili do klubu. Pomyślał wówczas, że są to być może krewni albo goście właściciela lokalu. Z błędu wyprowadzili go ochroniarze przy wejściu, mówiąc, że Polacy mieli zakupione wcześniej bilety.

Reklama

Husley próbował się dowiedzieć, jak nazywali się jego polscy goście. Bohaterowie sieci postanowili się ujawnić, wysyłając list do redakcji tvn24.pl. Pan Władysław Nikiel to z zawodu inżynier mieszkający w okolicach Rzeszowa. Obecnie jest na emeryturze, ma 82 lata. Jego partnerka Stanisława Zapaśnik pracowała w banku. Ma 79 lat.

"Zajęliśmy miejsce na fotelu. Na początek zrealizowaliśmy jeden z darmowych drinków na wino. Kupon na drugi drink pozostał na pamiątkę. Gdy pan Hansen przywitał nas słowami 'Wspaniale, że tu jesteście!', poprosiliśmy o jakiś gorący napój, bo bufet Fabric nie serwuje gorących napojów" - opisał w liście pan Władysław.

Dalej opowiada on o tym, że Husley ugościł w strefie VIP, skąd mogli obserwować londyńskich klubowiczów i poczęstował herbatą. Sam grał wtedy jako DJ.

"Dalej bawiliśmy się świetnie z londyńską młodzieżą, która przyjęła nas bardzo serdecznie, robiąc zdjęcia w czasie tańca. Jeden z fanów sprezentował mi czapkę z napisem Handsome Hustler. W tym miejscu chcę podziękować młodej i miłej brunetce, 27-letniej mieszkance Londynu, która nas polubiła i też opiekowała się nami począwszy od bramek, aż do pożegnania z nami o 3 rano" - pisał dalej pan Zapaśnik.

Na koniec senior przyznał, że spełniło się ich marzenie oraz dał kilka rad Jacobowi Hansenowi:

"Ja osobiście nie jestem miłośnikiem muzyki techno, ale jestem fanem elektronicznej muzyki tanecznej, którą kiedyś grał klub Fabric. Osobiście zalecałbym Panu Hansenowi, aby tą elektroniczną muzykę taneczną od czasu do czasu wprowadził, może raz w tygodniu lub trzy razy w miesiącu" - zachęcał pan Władysław.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy