Reklama

Mandaryna szantażowana?

Sensację wywołało nagranie, które pojawiło się w ostatnich dniach w internecie - słychać w nim Mandarynę niezwykle fałszującą podczas jednego z występów. Jak się okazuje, zarejestrowane zostało dwa miesiące temu, a za nieujawnianie go publicznie od wokalistki żądano sporych pieniędzy - twierdzi przedstawicielka wytwórni Universal, dla której nagrywa żona Michała Wiśniewskiego.

"To, że ten materiał ukazał się na kilka dni przed sopockim konkursem [Mandaryna walczy o Bursztynowego Słowika - przyp.red.], to dowód, że mamy do czynienia z profesjonalistami. Z robotą czarnego PR-u" - powiedziała Katarzyna Kanclerz z firmy Universal, wydającej obecnie płyty Mandaryny.

"Martę nakłaniano do zapłacenia dość wysokiej kwoty za nieujawnianie tego nagrania. Nie będziemy szukać winnych, bo mamy świadomość, że zdradził jeden z nas" - dodaje Kanclerz.

Mandaryna z kolei twierdzi, że całą akcją stoi jeden z jej współpracowników.

Reklama

"Wiem, że to ktoś z moich najbliższych współpracowników. Od trzech tygodni byłam szantażowana, ale z terrorystami się nie negocjuje" - stwierdziła wokalistka w rozmowie z "Super Expressem".

"Marta nigdy nie ukrywała, że nie potrafi śpiewać. Jest doskonałą tancerką i robi znakomity show. Materiał, który trafił do internetu i radia, odkrywa nagą prawdę" - skomentował z kolei cale zamieszanie Maciej Durczak, były już menedżer Mandaryny.

Przeczytaj nasz wywiad z Mandaryną.

INTERIA.PL/Super Express
Dowiedz się więcej na temat: Twierdzi | Mandaryna
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy