Reklama

Fonograficzni piraci rosną w siłę

Od kilku lat systematycznie spada sprzedaż legalnych płyt, ale jednocześnie świetnie rozwija się piracki przemysł fonograficzny. Według najnowszego raportu, w 2002 roku sprzedano ponad miliard nielegalnych albumów. W czołówce niechlubnej listy państw o największym rozkwicie piractwa znajduje się, niestety, również Polska.

W 2002 roku sprzedaż pirackich płyt wzrosła o 14 procent i osiągnęła wysokość 1,1 miliarda sztuk - wynika z opublikowanego w Londynie raportu Międzynarodowej Federacji Przemysłu Fonograficznego (IFPI). Szacuje się, że obroty w tym biznesie wyniosły w tym czasie około 4,6 miliarda dolarów. Dane te nie uwzględniają internetowej wymiany plików mp3, uważanej za kolejny gwóźdź do trumny legalnie działających koncernów fonograficznych.

"Piractwo ma dramatyczny wpływ na dochodowość całej branży, nie mówiąc już o mojej firmie" - powiedział David Bowen, szef koncernu BMG w Wielkiej Brytanii i Irlandii.

Reklama

Sytuacja legalnych wydawców stale się pogarsza, bo znacznie tańsze płyty pirackie coraz mniej ustępują jakością wykonania tym oryginalnym, w dodatku często można je kupić przed oficjalną datą ukazania się danego wydawnictwa.

W raporcie IFPI znalazł się również, niestety, polski akcent. Nasz kraj został wymieniony wśród 10 państw, w których najbardziej kwitnie piractwo, zaś prawo w niewielkim stopniu chroni artystów i legalnych wydawców. Udział nielegalnych produktów szacuje się obecnie w Polsce na aż 41 procent całego rynku płytowego!

Oprócz nas wymienione zostały jeszcze następujące państwa: Chiny (aż 90 proc. nagrań pochodzi z rynku pirackiego), Rosja (66 procent), Ukraina, Brazylia, Meksyk, Paragwaj, Hiszpania, Tajwan i Tajlandia.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: procent | piraci
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy