Reklama

Doda pobiła?

Kontrowersyjna piosenkarka po raz kolejny wzięła udział w niezłym show. Ale tym razem nie był to popis wokalny: podobno zaatakowała dwie kobiety.

Kontrowersyjna piosenkarka po raz kolejny wzięła udział w niezłym show. Ale tym razem nie był to popis wokalny: podobno zaatakowała dwie kobiety.

W sobotę, 26 maja, piosenkarka koncertowała w Bełchatowie. Po występie wróciła do hotelu i w towarzystwie swoich ochroniarzy zeszła do restauracji. Była godzina 2.30 nad ranem.

W lokalu akurat odbywała się impreza integracyjna dla pracowników jednego z banków. Organizatorki imprezy poprosiły Dodę o opuszczenie lokalu.

Według informacji podanych przez "Super Express", między kobietami doszło do przepychanki. Podobno artystka była agresywna: drapała przeciwniczki i przeklinała.

"Świadkowie wezwali policję. Na miejscu pojawili się funkcjonariusze, którzy pouczyli piosenkarkę, że grozi jej oskarżenie z art. 216 o zniewagę i naruszenie nietykalności cielesnej" - powiedział nadkomisarz Jarosław Nowicki z Komendy Powiatowej Policji w Bełchatowie.

Reklama

"Poszkodowana kobieta jeszcze nie złożyła oficjalnego zawiadomienia. Tylko od niej zależy czy wszczęte zostanie śledztwo w tej sprawie" - dodał.

Doda przedstawiła własną wersję zdarzeń:

"To ja musiałam się bronić! Wróciliśmy z zespołem z koncertu. W hotelu była jakaś impreza, więc weszliśmy tam. Było spokojnie, podeszli do nas ludzie, zaczęli rozmawiać, robić sobie zdjęcia z nami" - opowiada piosenkarka.

"W pewnej chwili podeszła do mnie jakaś pani i mówi: Wyjdź stąd! Była pod wpływem alkoholu".

"O co chodzi? - zapytałam. - Jest spokojnie, rozmawiamy, robimy zdjęcia z ludźmi".

"Proszę stąd wyjść!!! - powtórzyła i szarpnęła mnie za rękę".

"Nie znoszę, jak ktoś się tak zachowuje i powiedziałam: - Nie dotykaj mnie".

"W tym momencie szarpnęła mnie drugi raz i zerwała mi paznokieć. To mnie strasznie wkurzyło, więc odepchnęłam ją. Ponieważ kobieta była lekko napita, to straciła równowagę".

"Potem wynieśliśmy się. Jednak pomyślałam, że kobieta powinna mnie chyba przeprosić i poszłam do niej na piętro. Ona i jej koleżanki stwierdziły, że są prawniczkami i nie wypłacę się do końca życia. Ale w końcu po długiej dyskusji przeprosiła mnie".

"Potem poszłam do pokoju spać. Tymczasem one wezwały policję. Gdy patrol przyjechał, bardzo się wkurzył, że robią zadymę, bo okazało się, że kobiety miały 1,5 promila alkoholu we krwi".

"Świadkiem tego wszystkiego był mój ochroniarz, który był całkowicie trzeźwy. Mnie przy tym nie było, a policja uznała, że nawet nie ma powodu mnie budzić" - komentowała Doda.

Zobacz teledyski Virgin na stronach INTERIA.PL!

INTERIA.PL/Super Express
Dowiedz się więcej na temat: virgin | Doda | dodaj | piosenkarka
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama