Reklama

David Bowie i współcześni poganie

David Bowie nie ma najlepszego zdania o współczesnym człowieku. To główny powód, dla którego swoją nową płytę nazwał właśnie "Heathen", czyli poganin. Podczas pracy nad tym albumem wokalista, po wielu latach przerwy, zatrudnił słynnego producenta Tony'ego Visconti, który nadał brzmienie jego płytom z pierwszego okresu kariery.

"Poganin to najlepsze określenie dla kogoś o nieoświeconym umyśle. Uważam, że współczesny człowiek staje się, niestety, właśnie kimś takim, o ile już się nim nie stał. Stosuje się tylko do najprymitywniejszych standardów moralnych, duchowych czy intelektualnych. Nawet nie martwi się czymś takim, jak rozwój własnego wnętrza".

"Taki człowiek bazuje tylko na tym, co materialne i doczesne. A dlaczego użyłem wyrazu heathen? Bo to mniej moralizatorskie, przynajmniej z pozoru. Jeśli bym cały problem wyjaśnił już na okładce płyty, to pewnie nikt by jej nie kupił! (śmiech)" - stwierdził David Bowie.

Reklama

Artysta wyjaśnił także, czemu po latach znów zdecydował się pracować z Tonym Viscontim.

"Właściwie to rozmawiałem z Tony'm o pracy nad tym albumem już jakieś cztery lata temu. Ale cały czas nie nadchodził ten właściwym moment na jego nagranie. Chyba się po prostu bałem, że to, co nagramy, będzie marną kopią naszych wspólnych dokonań sprzed 20 laty. Nie chcę nagrywać kopii, zważywszy, że tamten materiał zyskał ogromną popularność i niektórzy słuchają go do dzisiaj. Tony zaś posiada pewną specyficzną wrażliwość, estetykę, przy której czuję się bardzo komfortowo".

"Najdłużej trwało znalezienie odpowiednich kompozycji, do których moglibyśmy wspólnie zasiąść, nie wymagających eksperymentalnych aranżacji, czy całego sztabu inżynierów dźwięku. Dopiero w styczniu zeszłego roku zacząłem pisać piosenki, z których naprawdę byłem zadowolony i które jakby czekały, żeby usiąść do nich razem z Tony'm" - dodał Bowie.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: wspolczesna | David Bowie | David
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy