Reklama

Damageplan: Winny Phil Anselmo

Jak już wiadomo, Damageplan to nowa grupa Dimebaga Darrella i Vinniego Paula znanych z Pantery. Zespół wydał ostatnio swoją debiutancką płytę - "New Found Power" (w Polsce Warner), w której sukces gitarzysta głęboko wierzy. Dimebag w rozmowie z INTERIA.PL powiedział, że chciał kilka lat temu nagrać jeszcze coś pod szyldem Pantera, ale okazało się to niemożliwe. Z winy Phila Anselmo.

Muzycy Damageplan mają na razie powody do radości. W samych Stanach Zjednoczonych album sprzedał się w pierwszy weekend w nakładzie 44 676 kopii i zadebiutował na wysokim 38. miejscu na liście tygodnika "Billboard".

Superjoint Ritual, zespół Phila Anselmo, nigdy nie znalazł się wyżej niż na 55. pozycji (album "A Lethal Dose Of American Hatred").

Dimebag na pewno ma teraz powody do radości, po tym, jak przez ponad dwa lata nie był w stanie nawiązać kontaktu z Philem Anselmo w sprawie przyszłości Pantery. To wokalistę muzyk wini za to, iż Pantera zniknęła ze sceny. Gitarzysta długo opowiadał o tym w rozmowie z INTERIA.PL.

Reklama

- Próbowaliśmy z bratem na różne sposoby skontaktować się z Philem, żeby namówić go do pracy nad nową płytą. On jednak pojechał na trasę ze swoim zespołem, po czym okazało się, że dla niego to jest teraz główne zajęcie. Później padło z jego strony wiele niemiłych słów pod adresem Pantery oraz moim i Vinniego, pomimo że nie daliśmy mu po temu żadnych powodów. A potem... Sam wiesz.

- Doszliśmy do wniosku, że skoro on nie odbiera telefonów, sam też nie chce do nas dzwonić, nie pojawił się też na spotkaniu, które zorganizowaliśmy w Nowym Jorku, to po prostu nie chciał już tego dłużej z nami ciągnąć. A ja z Vinniem kochamy rocka!

- Wystarczająco długo siedzieliśmy bezczynnie. Siedzieliśmy i czekaliśmy spokojnie. Nic nie mówiliśmy. A z czasem wszystko przybrało bardzo niemiły obrót. Bardzo niefajnie się zrobiło. Nie sądziłem, że stanie się to, co się stało, ale wiedz jedno, iż stało się to wyłącznie z powodu Phila Anselmo. Rex Brown [basista Pantery i Down - red.] także miał w tym swój udział. W końcu wziął udział w projekcie Down. Nie chciał więcej brać udziału w Panterze. Był zdania, że jej czas się już skończył.

- Moim zdaniem Pantera tak naprawdę nigdy nie osiągnęła szczytu. Nie dotarła do tego poziomu, na którym powinna się była znaleźć. Ale to kolejna z rzeczy, z którą nie miałem nic wspólnego. Nie z mojej winy tak się stało. Powodów było wiele. Głównie wiązało się to z różnymi warunkami Phila, choć ja wolę to nazywać po imieniu, że on po prostu miał zawężony horyzont.

- W każdym razie to wszystko nie było miłe dla mnie i dla mojego brata. Wyobraź sobie, że jesteś częścią czegoś, w co wkładasz milion procent swojej energii, aż tu nagle musisz obserwować - i tylko obserwować - jak to wszystko wali się na twoich oczach. A wiadomo, że na pewno może być tylko jeszcze gorzej.

- Wówczas doszliśmy do wniosku, że nie ma co siedzieć z założonymi rękami. Trzeba było iść naprzód, wydostać się z tej smutnej i tragicznej sytuacji. Na szczęście zdarzyła się pieprzona wspaniała rzecz. Mamy teraz Damageplan. Mamy dwóch kolesi, świeżą krew w zespole, którzy myślą tak samo jak my.

- To jest niczym zebranie wszystkiego, czego do tej pory się nauczyłem, w jedną całość. Całą mądrość, którą zdobyłem przez lata. Wszystko jest świeże, nowe. To tak, jakbym po raz kolejny poszedł do szkoły średniej, wiedząc to, co wiem teraz. I wszystkich dookoła wydymał. (śmiech)

- Nasza muzyka jest bardzo brutalna, bardzo mocna. To coś, co ja i Vinnie chcieliśmy zawsze zrobić. Chcieliśmy być częścią czegoś, co jest bardziej zróżnicowane niż Pantera. Pantera była zespołem obracającym się raczej na jednym poziomie, zwłaszcza na ostatniej płycie. No i masz teraz Damageplan.

Przeczytaj wywiad z Damageplan!

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Damageplan | 'Pantery' | pantery | phil | winny | Pantera
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy