Reklama

Cocker kontra dziennikarze

"Nie przygotowałem się" - przyznał dziennikarzom we Wrocławiu Joe Cocker, odpowiadając na pytanie, co wie o Polsce. Nasz kraj kojarzy mu się tylko z II wojną światową. Cocker przyjechał do Wrocławia w nocy z czwartku na piątek.

"Nie przygotowałem się" - przyznał dziennikarzom we Wrocławiu Joe Cocker, odpowiadając na pytanie, co wie o Polsce. Nasz kraj kojarzy mu się tylko z II wojną światową. Cocker przyjechał do Wrocławia w nocy z czwartku na piątek.

Pochodzący z Wielkiej Brytanii piosenkarz mieszka od lat w Stanach Zjednoczonych. "Przeniosłem się tam z Sheffield, bo w Stanach są niższe podatki" - żartował Cocker. Razem z żoną Pamelą prowadzą kawiarnię w Colorado. Dziennikarzom pytającym, czy chciałby - tak jak na przykład Paul McCartney - mieć w Anglii tytuł szlachecki, wokalista odpowiedział: "Nie wiem, czy to by było możliwe - w końcu nie płacę tam podatków".

Wokalista ma nadzieję, że przy okazji pobytu na Starym Kontynencie uda mu się odwiedzić mieszkającego w Sheffield 93-letniego ojca. "Trochę się boję tego spotkania" - przyznał się dziennikarzom. "Tata nigdy nie chciał, żebym był piosenkarzem".

Reklama

Joe Cocker słucha swoich piosenek, aby douczyć się tekstów. "Nie jestem przesądny, ale wciąż jestem nieśmiały w kontaktach z ludźmi, choć dawno już dorosłem".

"W każdym kraju publiczność jest inna. Holendrzy śpiewają każdy utwór ze mną. Natomiast publiczność niemiecka jest nieco agresywna" - opowiadał uśmiechnięty Cocker. Polska widownia bardziej - jego zdaniem - przypomina mentalnie niemiecką niż holenderską.

W sobotę artysta dał w Hali Ludowej koncert dla ponad 6 tys. fanów, rozpoczynając nim swoje kilkumiesięczne tournee po Europie promujące najnowszy album "No Ordinary World".

Podczas zakontraktowanego na półtorej godziny koncertu, artysta zaśpiewał swoje wszystkie największe przeboje. Bilety rozeszły się w ciągu 3 dni.

RMF
Dowiedz się więcej na temat: Joe Cocker | cocker

Reklama

Reklama

Reklama

Reklama

Strona główna INTERIA.PL

Polecamy