Reklama

Closterkeller kończy działalność

Płyta "Fin de siecle/ Closterkeller w Trójce" jest ostatnim albumem w dorobku grupy Closterkeller. Muzycy ogłosili zakończenie swojej działalności, ale szczęśliwie dla fanów nie zamierzają zrezygnować z koncertów.

"Ogłosiłam tylko jedną rzecz, że zespół Closterkeller osiągnął cel, do którego dążył poprzez jedenaście lat swego działania" - mówi wokalistka Anja Orthodox. "Ten cel osiągnęliśmy dzięki płycie 'Graphite', która jest dla nas artystycznie skończoną formą zespołu Closterkeller. Złośliwi dziennikarze wytykają mi, że po raz dziesiąty mówię, iż to ostatni koncert. Robią ze mnie matoła. A ja nigdy tego nie mówiłam. Powiedziałam, że już nie będziemy robili więcej muzyki jako Closterkeller. Natomiast koncerty będziemy jeszcze grać, ponieważ bardzo to lubimy. Chcielibyśmy zagrać trasę akustyczną promującą ten album, pojeździć po małych miastach, gdzie się nic nie dzieje, gdzie są tylko sale kinowe, żeby ludzie sobie siedzieli i słuchali".

Reklama

Pożegnalny album jest zapisem koncertu, który odbył się 16 października 1999 roku w studiu im. Agnieszki Osieckiej Programu III Polskiego Radia. Piotrowi Kaczkowskiemu i fanom udało się przekonać Closterkellera do wydania tego materiału na krążku.

"Stwierdziłam, że na pożegnanie można coś takiego wydać. To koncert inny niż te, z którymi zwykle nas się kojarzy: fortepian, akustyczne gitary, bardzo kameralny, stonowany, kompletnie niegotycki, piosenkowy, przyjemny. Ciężko było dobrać odpowiednie piosenki, bo moje ulubione utwory Closterkellera ze względu na to, że cały czas jestem tak zwaną gotką i lubię muzykę ciężką, bardzo mroczną, to numery, które nie nadają się na wersje akustyczne. Wybierałam to co fajnie mogło wyjść w aranżacjach akustycznych".

"Ostatecznie zagraliśmy i nasze największe przeboje takie, jak 'Władza', 'Scarlett', 'W moim kraju', a także numery, które wyciągnęłam z niepamięci, które były zapomniane, których było mi przez te wiele lat często żal że gdzieś przepadły: 'Desperado', 'A nadzieja', czy taki numer śmieszny po francusku 'Chat, chat'. Jeszcze takiej właśnie płyty brakowało Closterkellerowi, bo jedną koncertówkę już mamy. 'Koncert '97' to zupełny negatyw tego koncertu. Jest brudny, bardzo czadowy, nieomalże punkowy. Podczas prac nad 'Fin de siecle' działałam jak kobieta pracująca, bo robiłam i montaż dźwięku na swoim komputerze i okładkę i, po kolejnych nieporozumieniach z rodem reżyserskim, któremu z pewnych przyczyn jestem wroga, nawet wzięłam się za reżyserię i produkcję teledysku. To dla mnie gigantyczna radocha, że wszystko sama opędzam".

Płytę promuje przeróbka wielkiego przeboju Tadeusza Woźniaka "Zegarmistrz Światła".

"Słyszałam dziwne opinie na temat naszej wersji. Wiem, że ludzie mają wąty, że śmieliśmy coś takiego zaśpiewać, że nie ma trąbek i chórków. Jakby były, to pytaliby dlaczego są. A niech sobie jeżdżą po nas jak po łysej kobyle. To naród pieniaczy i przypier****czy".

Anja dużą część swojej energii chciałaby teraz poświęcić solowym nagraniom, które w jej zamyśle mają być bardzo ciężkie i mroczne. Razem z pozostałymi muzykami Closterkellera planuje narodziny nowego muzycznego przedsięwzięcia, którego szczegóły pozostają na razie tajemnicą.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Closterkeller | koncert
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy