Reklama

57. rocznica urodzin Jima Morrisona

8 grudnia 1943 roku przyszedł na świat James Douglas Morrison, jeden z największych artystów XX wieku. Gdyby żył, właśnie skończyłby 57 lat. Wielu fanów przez prawie 30 lat, które minęły od jego śmierci, zadaje sobie pytanie, co działoby się dalej z grupą The Doors, której był wokalistą. Odpowiedź zdaje się znać Ray Manzarek, grający w zespole na instrumentach klawiszowych.

8 grudnia 1943 roku przyszedł na świat James Douglas Morrison, jeden z największych artystów XX wieku. Gdyby żył, właśnie skończyłby 57 lat. Wielu fanów przez prawie 30 lat, które minęły od jego śmierci, zadaje sobie pytanie, co działoby się dalej z grupą The Doors, której był wokalistą. Odpowiedź zdaje się znać Ray Manzarek, grający w zespole na instrumentach klawiszowych.

"Po nagraniu 'L.A. Woman' Jim miał ochotę robić coś w stylu 'An American Prayer'. To był pierwszy album nowych The Doors. Gdyby Jim wrócił wtedy z Paryża, gdybyśmy grali dalej, tak właśnie wyglądałaby nasza twórczość - poezja ilustrowana muzyką. Byłyby nagrania czytanych wierszy, fragmenty koncertów, piosenki - dokładnie tak jak na 'An American Prayer'. Niestety, do tego nie doszło. Widocznie tak miało być" - powiedział w niedawnym wywiadzie Manzarek.

Klawiszowiec The Doors przyznał także, iż tylko wówczas, gdy grał z zespołem, miał poczucie, że gra muzykę. "Kiedy po raz pierwszy zagrałem z chłopakami jako The Doors, zrozumiałem, co to jest muzyka. Pojąłem, że wszystko, co graliśmy wcześniej, to tylko marne wypociny. Po raz pierwszy zagrałem muzykę jako członek The Doors. To była niesamowita muzyczna przygoda, której nikt nie jest w stanie nigdy powtórzyć" - dodał Manzarek, wspominając czasy świetności zespołu.

Reklama

Jim Morrison zmarł 3 lipca 1971 roku w Paryżu.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: rocznica | The Doors | urodziny
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy